Autor |
Wiadomość |
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 0:37, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Cytat: Roger miał nie dość, że lepszy głos od Wrighta, od Watersa, to nawet od Gilmoura. |
Głos jak gitara - jest instrumentem. Skala głosu to tylko technika. Gilmour nie jest najlepszym technikiem, ale jego głos ma brzmienie nieosiągalne dla Taylora (posłuchaj Sonetu Shakespeare z DVD Gilmoura).
Cytat: Moim zdaniem - Brian to WYBITNY gitarzysta, Gilmour świetny. |
Jeśli chodzi o technikę, to mogę się zgodzić. Na szczęście nie to świadczy o wielkości gitarzysty.
Cytat: Chodzi mi o to, że niektóre teksty Briana są lepsze od niektórych tekstów Watersa. |
A to już brzmi rozsądnie - zgoda.
Cytat: Ale nie można porównywać, moim zdaniem, muzyki Mozarta z muzyką Pink Floyd. Inspiracją Pink Floyd nie był Mozart w żadnym stopniu. Ale to wiadomo - dwa odrębne style muzyczne. |
Ja nie porównuję. Mówię tylko, że aby stwierdzić, że coś jest "genialne" potrzebny jest dystans. Widziałem już wiele zestawień typu "najlepszy", w których na pierwszych miejscach były rzeczy, o których już dziś nikt nie pamięta.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 1:05, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Głos jak gitara - jest instrumentem. Skala głosu to tylko technika. Gilmour nie jest najlepszym technikiem, ale jego głos ma brzmienie nieosiągalne dla Taylora (posłuchaj Sonetu Shakespeare z DVD Gilmoura).
|
Brzmienie - NO JASNE! Tylko wiesz dlaczego? Bo każdy ma inne brzmienie, patrząc prze taki pryzmat nikt nie jest osiągalny dla nikogo. I nie ma "tylko technika" - technicznie wokal Rogera bije wokal Gilmoura, co przemawia na korzyść za tym pierwszym. Barwa to już sprawa subiektywna, technika - nie. Na tej podstawie stwierdzam, że wokal Rogera jest lepszy - jest lepszy technicznie.
Dizney napisał: Jeśli chodzi o technikę, to mogę się zgodzić. Na szczęście nie to świadczy o wielkości gitarzysty.
|
Fakt, świadczy także innowacyjność, umiejętność układania solówek itd. - Brian był bardziej innowacyjny, większą ilość brzmień uzyskiwał. Zauważ, że Gilmour przeważnie brzmi tak samo bądź bardzo podobnie. Nie robił nic innowaycjnego - odwalał świetną robotę, po prostu. W grze Briana prócz owej "świetnej roboty", było coś jeszcze. Co do układania solówek - stawiam ich na równi.
Dizney napisał: Ja tam wolę, żeby gitara brzmiała jak gitara a nie jak klarnet. Reszta to kwesta przystawek i niczego więcej. |
Wolisz, to wolisz. Nie próbujemy podważyć Twojego gustu, Ty także nie musisz go usprawiedliwiać - bo po co usprawiedliwiać gust? Chodzi jednak o to, że ta "kwestia przystawek", to jednak nie takie proste. Dlaczego nikt wcześniej tego nie robił? Sztuką jest właśnie wymyślić i zagrać takie dźwięki, uzyskać takie brzmienie. Wiesz ile Brian aranżował brzmienie do Good Company? Kilka tygodni Dlatego kawałek nie był nawet grany na żadnym koncercie. TO jest innowacyjność - fakt, nie gust.
Dizney napisał: I co z tego, że ma szeroki zakres jak po prostu chrypi!. Toż to normalnie Rod Stewart!. Wystarczy posłuchać jego (Taylora) płyt solowych.
|
No tak, ale....co z tego, że chrypi? Chrypę akurat ma fajną, dobrze pasuje do jego utworów. Sugerujesz, że Stewart to zły wokalista?
Dizney napisał: Widziałem już wiele zestawień typu "najlepszy", w których na pierwszych miejscach były rzeczy, o których już dziś nikt nie pamięta. |
Też widziałem takie rzeczy. Nie bardzo wiem czy nie chodzi Ci może o rankingi na Onecie (na przykład), ale jeśli tak - to są tylko rankingi poularności, nic więcej. To, że coś jest genialne można stwierdzić na podstawie faktów, a nie gustu. To nie jest do końca tak subiektywna sprawa, jak się może wydawać.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 19:57, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Marcin S. napisał: Oj, kolego Dizney, podpadełs A tak na serio, to mam wrażenie, że nie słuchałeś zbyt wiele muzyki Queen |
Wrażenie jak najbardziej mylne. Właśnie dlatego, że znam ich bardzo dobrze, pozwoliłem sobie tak napisać. Pierwszą "zachodnią" płytą jaką kupiłem był "Jazz", a był to rok - o ile mnie pamięć nie myli - 1978. Mam ich wszystkie (no, prawie) CD, które znam niemalże na pamięć (nie mówiąc o wielu DVD, VHS itd.). Wcześniej już kiedyś pisałem, że Queen był moim No 1, zanim tej pałeczki nie przejęli Floydzi. |
W takim razie- zwracam honor. Choć dziwi mnie to, że piszesz w ten sposób o Queen, znając ich doskonale od każdej strony.
Dizney napisał: Co do wideoklipu BoRhap - po prostu od niego zaczęło się REGULARNE promowanie utworów a nie jak dotychczas - okazyjne. Przecież nawet wcześniej Queen robił teledyski do swych utworów - nie zaczęło się od BoRhap. |
Tylko że to, co wcześniej robił Queen, nie było żadnymi teledyskami, tylko zarejestrowanymi występami grupy w TOTP lub koncertami z podłożonym dźwiękiem nagranym w studio. To było coś, jak z drukiem- przecież to nie Gutenberg wymyślił druk, ale Chińczycy. Gutenberg zaś udoskonalił go w taki sposób, że wszystkie następne związane z drukiem wynalazki opierały się na jego koncepcji, a nie na koncepcji Chińczyków.
Dizney napisał:
Cytat: Tylko że klarnet naśladowany przez Maya brzmi jak PRAWDZIWY klarnet. |
Ja tam wolę, żeby gitara brzmiała jak gitara a nie jak klarnet. Reszta to kwesta przystawek i niczego więcej. |
Ale mi nie chodzi o "ja wolę", "ja lubię". Mi chodzi o to, by uznano geniusz Maya właśnie za to, że zrobił z brzmieniem gitary to, czego nikt inny zrobić nie potrafił.
Dizney napisał: I co z tego, że ma szeroki zakres jak po prostu chrypi!. Toż to normalnie Rod Stewart!. Wystarczy posłuchać jego (Taylora) płyt solowych. |
Powtarzam- nie poruszam spraw gustu, nie interesuje mnie to, czy ktoś lubi chrypiące głosy czy nie. Niektórych rzeczy można nie lubić, ale trzeba po prostu uznać ich jakość.
Dizney napisał:
Cytat: Geniusz Queen, Pink Floyd i wielu innych zespołów widać już po 30 latach od powstania danej grupy. Dowód? Uwielbiam muzykę rockową, choć większość zespołów, które słucham, rozpadła się przed moimi narodzinami lub kilka lat po. A jednak jakimś sposobem to właśnie ich słucham. |
Jest pewna różnica pomiędzy "podoba mi się" a "jest genialne". I tyle. Nigdy nie użyłem do mojego ukochanego PF wyrażenia - genialni. Fanatyzm - niestety - zaślepia. |
Tylko, że słowa "uwielbiam" w stosunku do wyżej wymienionych zespołów używa tyle osób, że geniusz musi w muzyce tych grup być.
A fanatykiem Queen nie jestem, bo:
1) widzę ich wady (zauważ, że uznałem wyższość umiejętności tekściarskich Watersa od umiejętności Maya)
2) słucham naprawdę wielu zespołów, nie tylko Queen (i PF), a będąc fanatykiem któregokolwiek z nich, słuchałbym tylko i wyłącznie tychże grup... a tak nie jest
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 23:31, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Cytat:
Tylko że to, co wcześniej robił Queen, nie było żadnymi teledyskami, tylko zarejestrowanymi występami grupy w TOTP lub koncertami z podłożonym dźwiękiem nagranym w studio.
|
No to żeby skończyć ten urban legend trzeba przytoczyć fakty: MTV powstało w 1981 roku. W roku 1956 Tonny Bennett wyprodukował filmik, w którym chodząc po Hyde Parku śpiewał "Stranger in Paradise". Filmik ten był potem często puszczany w angielskich i amerykańskich stacjach telewizyjnych. Od tego czasu powstało MNÓSTWO "video clipów". Nawet Floydzi mieli kilka "teledysków" w erze Barretta, np. z wygłupami na plaży. Od BoRhap zaczęło się tylko masowe wykorzystywanie tego nośnika do promocji.
Cytat: Mi chodzi o to, by uznano geniusz Maya właśnie za to, że zrobił z brzmieniem gitary to, czego nikt inny zrobić nie potrafił. |
A może nie chciał? Można być innowacyjnym i zgarniać śnieg grzebieniem z samochodu ale po co, jeśli lepiej się to robi zmiotką?
Cytat:
Dizney napisał: I co z tego, że ma szeroki zakres jak po prostu chrypi!. Toż to normalnie Rod Stewart!. Wystarczy posłuchać jego (Taylora) płyt solowych. |
Powtarzam- nie poruszam spraw gustu, nie interesuje mnie to, czy ktoś lubi chrypiące głosy czy nie. Niektórych rzeczy można nie lubić, ale trzeba po prostu uznać ich jakość.
|
To może lepiej to zobrazuję (chodzi o tzw. "technikę" cokolwiek ona znaczy i "brzmienie") na przykładzie wzmacniacza . Ta "technika" jak rozumię w przypadku Taylora sprowadza się do ZAKRESU, czyli pasma przenoszenia. OK, ma wspaniały - ale zniekształcenia ("chrypienie") są do bani! Wzmacniacz TAYLOR jest niestety kiepskiej jakości (mimo wspaniałego pasma przenoszenia).
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 23:45, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Cytat: Od BoRhap zaczęło się tylko masowe wykorzystywanie tego nośnika do promocji. |
I dlatego BoRhap uznaje się za pierwszy teledysk w historii. Czy tego chcesz, czy nie.
Cytat: Cytat: Mi chodzi o to, by uznano geniusz Maya właśnie za to, że zrobił z brzmieniem gitary to, czego nikt inny zrobić nie potrafił. |
A może nie chciał? Można być innowacyjnym i zgarniać śnieg grzebieniem z samochodu ale po co, jeśli lepiej się to robi zmiotką? |
Tylko że nikt wcześniej nie umiał zgarniać śniegu z samochodu, a May odgarnął go jako pierwszy
Co do Taylora- ocena barwy jest stricte subiektywna i tu dyskutować nie sposób. Po prostu nei będę dyskutował o guście. Dyskutujmy o tym, o czym się da, czyli o faktach. Faktem jest, iż Taylor miał skalę głosu większą niż niejeden wokalista (a ten przecież był perkusistą!). I to jest fakt, IMHO niezaprzeczalny.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 0:34, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Cytat:
I dlatego BoRhap uznaje się za pierwszy teledysk w historii. Czy tego chcesz, czy nie. |
Tak twierdzą fani Queen. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w faktach. Za Wikipedią: "The 'Bohemian Rhapsody' video is often cited as 'the first ever music promo video'. Taken literally, this statement is unlikely to be true: certainly, prior to 1975, many bands (including Queen themselves and especially ABBA) had made promotional clips to accompany their single releases."
Cytat:
Tylko że nikt wcześniej nie umiał zgarniać śniegu z samochodu, a May odgarnął go jako pierwszy |
Nie. Inni używali do tego po prostu zmiotki. Swego czasu Pink Floyd próbowali nagrać płytę o roboczym tytule "Household Objects", w którym instrumentami miały być sprzęty domowe. Jak powiedział Gilmour: " I remember spending an inordinately long time stretching rubber bands across match-boxes to get a bass sound - which just ended up sounding like a bass guitar!". Po co imitować instrumentem inny instrument, jeśli można użyć oryginału? Sztuka dla sztuki?
Cytat: Faktem jest, iż Taylor miał skalę głosu większą niż niejeden wokalista (a ten przecież był perkusistą!). I to jest fakt, IMHO niezaprzeczalny. |
Zgoda. Ale tylko skala głosu nie świadczy o jakości wokalisty i tu się chyba też w końcu zgodzimy?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 16:16, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Pozwolę sobie odpowiedzieć na jedną rzecz:
Dizney napisał: Po co imitować instrumentem inny instrument, jeśli można użyć oryginału? Sztuka dla sztuki?
|
Czy potrzebnie, czy nie, to jest sztuka. Zaaranżuj takie Good Company - niby dźwięk klarnetu to nic wielkiego, ale....wydać go za pomocą gitary? Jakkolwiek to się może podobać i jakkolwiek nie podobać, to jest sztuka! Brian robił coś takiego jako pierwszy, dlatego jest innowacyjny. NIEWAŻNE czy to brzmi ładnie, czy nie - zrobił i to jest innowacyjne. A po co coś takiego się robi, to również jest nieważne. Wszystko jest niewaaaażne . Ty mówisz w tej chwili o "Syzyfowej pracy". Pewnie, skoro brzmi tak samo, to czemu nie użyć zwykłego klarnetu? To są tylko kategorie słuchowe - wydał taki dźwięk gitarą, co nie jest wcale takie proste, jako pierwszy robił coś takiego - jest innowacyjny, jakkolwiek to się może nie podobać.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:40, 30 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Cytat: I dlatego BoRhap uznaje się za pierwszy teledysk w historii. Czy tego chcesz, czy nie. |
Tak twierdzą fani Queen. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w faktach. |
Nie będę się upierał- masz częściowo rację. Nie chodzi mi o to, że BoRhap była pierwszym video w historii muzyki (to trochę nonsens, poza tym: znajdź mi fragment, w którym tak twierdzę). Mam nadzieję, że zrozumeisz to na przykładzie:
Otóż zanim rock rozpowszechnił się na całym świecie, powstało wiele kapel, któym jednak nei udało się wyjść poza próg garażu. Pojawiła się kapela The Beatles. Nie byli oni może pierwsi, ale to dzięki nim rock rozumiemy w takim znaczeniu, w jakim jest rozumiany dziś. Bez nich nie byłoby rocka w takiej postaci (wielu to przyznało, m.in. Ozzy Osbuorne, powiedział coś w stylu, że bez Beatlesów nie byłoby jego). Wszystko, co powstało potem, czeprało w jakimś stopniu z Beatlesów, choć ci nie byli pierwsi. Tak samo jest z klipem do BoRhap. Nie był pierwszy, ale to właśnie TEN KLIP zapoczątkował wszystko. Owszem, był wczesniej filmiki do piosenek, ale nei w takiej postaci. Z tych filmików nic nie wyrosło. Na bazie filmu do BoRhap powstałą cała lawina klipów. O to mi chodzi, mam nadzieję, że już zrozumiałeś.
Poza tym- nigdy nie ustalisz, jaki element/ jednostka zapoczątkowwały dane zjawisko. Możesz jedynie określić, na czym bazowały kolejne elementy w prądzie danego zjawiska. A fakt jest taki, ze większośc videoklipów bazuje na tym, co działo się w BoRhap.
Dizney napisał:
Cytat: Tylko że nikt wcześniej nie umiał zgarniać śniegu z samochodu, a May odgarnął go jako pierwszy |
Nie. Inni używali do tego po prostu zmiotki. Swego czasu Pink Floyd próbowali nagrać płytę o roboczym tytule "Household Objects", w którym instrumentami miały być sprzęty domowe. Jak powiedział Gilmour: " I remember spending an inordinately long time stretching rubber bands across match-boxes to get a bass sound - which just ended up sounding like a bass guitar!". Po co imitować instrumentem inny instrument, jeśli można użyć oryginału? Sztuka dla sztuki? |
Odpowiem na dwa ostatnie pytania.
May nei umiał grać na klarnecie, nie umiał grać na trąbce, na melotronie, ani na niczym innym niż gitara i pianino (a później syntezatory). Więc jak miał zamieścić dźwięki tych instrumentów w utworach? Nie mógł zaangażować innego muzyka, bo wtedy nie mógłby zamieścić na płycie informacji, że wszystkie piosenki został wykonane TYLKO I WYŁĄCZNIE przez Queen. Po prostu. Taka była specyfika nagrywania płyty- wszystko robili panowie z zespołu (tak było aż do lat '80, kiedy pomagali im klawiszowcy). Queen nigdy nie zaangażowałby na przykład do nagyrwania The Great Gig In The Sky wokalistki- zaśpiewałby któryś z członków zespołu (Taylor?).
To nie jest sztuka dla sztuki- choć po części też łączy się to z tzw. inteligentnym kiczem). Chodzi o to, by wszystko pozostało w instrumentach członków Queen. Trzymając się tej zasady, dźwięki innych instrum,entów można było uzyskać tylko gitarą.
Zresztą- nei o to mi chodzi. Nie rozważajmy sensowności tego przedsiewzięcia. Uznajmy geniusz Briana Maya- nikt wcześniej nie imitował na taką skalę i z takim rozmachem i Z TAKĄ DOKŁADNOŚCIĄ innych instrumentów. Na dodatek- dziś to brzmi niesamowicie nowatorsko, mimo iż muzyka ta ma już około 30 lat.
Dizney napisał:
Cytat: Faktem jest, iż Taylor miał skalę głosu większą niż niejeden wokalista (a ten przecież był perkusistą!). I to jest fakt, IMHO niezaprzeczalny. |
Zgoda. Ale tylko skala głosu nie świadczy o jakości wokalisty i tu się chyba też w końcu zgodzimy? |
To prawda. Wokalista The Darkness ma dużą skalę głosu, a jego kwiki mnie normalnie męczą... Ale jesli coś mamy oceniać w miare obiektywnie to będzie to tylko skala, bo barwa jest przedmiotem oceny subiektywnej.
Tak wiec prosze Cię tylko o to, byś przyznał obiektywnie, że Taylor miał niepowtarzalny głos, a jego warunki wokalne były ponadprzeciętne. Tak w istocie rzeczy było i nie zmieni tego fakt, iż nie podoba się Tobie jego maniera wokalna.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 19:01, 09 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Tak mówiliśmy o tym łączeniu rocka z operą, walcem, a jak mogliśmy pominąć.....
Połączenie rocka z MUZYKĄ ARABSKĄ (Mustapha...) - coś niesamowitego. Sam fakt ciut mniej, tylko to, jak to brzmi....
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 15:09, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dziś Freddie Mercury obchodziłby 60 urodziny... jego krókie życie było bardzo piękne i bogate, żył jak chciał i dzięki temu jego artyzm był szczery i bezpośredni. Wielki wokalista, wspaniały kompozytor, przewrotny tekściarz... żył tylko 45 lat, ale kto wie, czy gdyby żył inaczej i przez to dłużej, to czy wielkie dzieła jak "Innuendo" lub "A Night At The Opera" w ogóle powstałyby...
Dziękuję losowi, że zetknął mnie z muzyką Freddie'go Mercury, bo inaczej nie byłbym pewnie tutaj, nie byłbym dziś tym, kim jestem i wreszcie: nie nawiązałbym tylu wspaniałych znajomości, które niekiedy są kontynuowane i rozwijane dzięki Pink Floyd.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raziel
Pink
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sob 13:57, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
A propo urodzin Freddiego, na Planete czy innym kanale (poszukajcie sobie w gazecie, bo nie pamiętam dokładnie ale był jeden z tych Discovery) w niedzielę wieczorem będzie dokument o Freddiem a potem dokument o "A Night In The Opera".
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yvon
Arnold Layne
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Sob 15:44, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj o 20.45 na Planete,będzie program poświecony Freddiemu.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amayor
The Hero's Return
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Czw 19:37, 30 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
A tak w ogóle to jakoś nikt nie napisał na forum o rocznicy śmierci Freddyego (przypominam 24.11). Dla mnie to był taki czas... refleksji. Może nie znam zbyt wiele z twórczości Qeen, ale jedne z wcześniejszych wspomnień z dzieciństwa wiążą sie właśnie z tym zespołem i jako 3 letnie dziecko dość mocno przeżyłam śmierć Freddyego. I nawet teraz, po 15 latach gdy myśle o tym, że on już odszedł robi mi się nieziemsko smutno... Wielki człowiek, niesamowita postać... nieodżałowana strata...
The show must go on...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
MiHu
Atom Heart Mother
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów/Wrocław
|
Wysłany: Czw 20:37, 30 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
U mnie ten melancholijny dzień wypadł akurat przed ślubem siostry a na poślubnym obiadku leciało Show Must Go On
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 23:07, 30 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ja pamiętałem. Zawsze pamiętam.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|