|
Yes, King Crimson, Kraftwerk... |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Szalony Gronostay
Fearless
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 3033
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 20:52, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Jestem maniakiem prog rocka, lat '70 etc. Ale wśród "wielkich" są dwa zespoły, których nie trawię - Camel i Yes właśnie. W ich muzyce jest coś, co mi przeszkadza, odrzuca. Nie potrafię tego zdefiniować. Nie mówię tu o Andersonie, za którym nie przepadam, ale byłby do przełknięcia. Choć zawsze gdy słyszę Yes lub jakiś ich rip-off, nawet bez wokalu, w uszach dudni mi "Owner of a Lonely Heart". I wiecie co? Bolą!
King Crimson? Cóż, jeden z najważniejszych dla mnie zespołów. Moc, jakiej większość zespołów metalowych nigdy mieć nie będzie. Z tym, że... dotyczy to tylko okresu 1969-1974 - potem nie nagrali już NIC naprawdę wielkiego (poza pojedynczymi utworami i bardzo dobrym "Thrak"). Ale nadal mam nadzieję, że przekonam się niegdyś to tak zwanych "kolorowych" płyt. Tak czy inaczej miejsce w historii i na mojej pólce zdecydowanie im się należy. Bardziej niż 99.9% innych kapel.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Czw 11:17, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Jeżeli chodzi o King Crimson, to najlepsze są ich wczesne płyty - do Red włącznie (wliczając w to kontrowersyjne Islands, do którego nie wszyscy są przekonani ku mojemu bezbrzeżnemu zdumieniu...). Podoba mi się na nich nietypowe instrumentarium, takie lekkie otracia o muzykę klasyczną.
Do kolorowej trylogii też mam sentyment, zwłaszcza, że od niej zacząłem słuchanie KC, etap power trio też bardzo lubię, natomiast The Power To Belive i The ConstruKction of Light nie przemawia do mnie w ogóle...
Po pierwsze brakuje mi Bruforda, a po drugie ciężkość zarówno brzmienia, jak i kompozycji po prostu mnie męczy....
Tak czy inaczej, cieszę się, że ewoluowali i pakazali, że potrafią się odnaleźć (lepiej lub gorzej) w drastycznie odmiennych stylach muzycznych, zamiast stać w miejscu, jak spora część innych zespołów.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Pią 1:04, 26 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Właśnie - coś, co mnie niepokoiło od wieków - czy w Easy Money King Crimson ten dźwięk około 1:55 to jest darcie prześcieradła
W sumie po Muirze można się było spodziewać wszytskiego 
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:07, 26 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Yhm, na to wygląda. Muir i Bruford dali w tym utworze niezły pomis. Szkoda, że Fripp zaraz po nagraniu płyty pozbył się Muira. Trochę mi to przypomina sytuację kiedy PF nagrywali The Wall i kiedy Waters usunął Wrighta.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Pią 11:48, 26 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dr.Wall napisał: Szkoda, że Fripp zaraz po nagraniu płyty pozbył się Muira. |
To nie było do końca tak... Muir dostał jakiegoś duchowego oświecenia i wyrzekł się kariery muzyka na drodze do samodoskonalenia czy coś takiego Sądzę, że Fripp żałował odejścia Mike'a, bo Bruford również o mało co wtedy nie zrezygnował z gry w KC, gdyż uznał, że bez Muira to nie ma sensu - przynajmniej taka wersję zdarzeń ja znam....
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 1:10, 27 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Możliwe, że masz rację. To co udało mi się znaleźć na ten temat to fragment z książki B. Zawieja, P. Kosiński, "KC, na dworze karmazynowego króla", że: "Jamie odszedł z KC w tajemniczych okolicznościach i jak głosiły plotki zamknął się w klasztorze." Natomiast Fripp w relacji z koncertu w Marquee z 10 i 11 stycznia 1973 zapisał w swoim pamiętniku: "Jamie nieodpowiedzialnie zranił się poprzedniego wieczora, nie mógł więc brać udziału w koncercie i po raz pierwszy wystąpiliśmy jako kwartet. Jamie już nigdy z nami nie zagrał." Kiedyś, gdzieś czytałem, że na linii pomiędzy Frippem, a Muirem pojawiały się tarcia spowodowane różnicą charakterów, niestety nie potrawię w tej chwili przytoczyć źródła tych informacji - jak odnajdę dam znać.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Śro 3:19, 31 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Swoją drogą ostatniop sobie przypomniałem o istnieniu czegoś takiego jak King Crimson Barbershop - w życiu bym nie przypuszczał, że tacy poważni faceci z kultowego, progresywnego-jak-diabli zespołu-legendy wydadzą taki utworek
("Hi, I'm Tony, I'm Billy, I'm Bobby, I'm Belew / we're here to sing and play for you")
Ktoś wie, czyja to robota Osobiście stawiałbym na Tonego albo Adriana, ale nie mam pewności czy któregoś dnia poważny pan Fripp postanowił zrobić sobie jaja z fanów 
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 22:29, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
A ja na Emerson, Lake & Palmer, ale In The Court Of The Crimson King jest lepsze niż jakakolwiek ich płyta
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Śro 22:30, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ale King Crimson to nie tylko In The Court, tylko kojekcja porównywalnych poziomem płyt - polecam Red, Lark's Tongues In Aspic i wiele, wiele innych 
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 22:32, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Red - mój zdecydowany faworyt, dla mnie najpiękniejsza płyta Karmazynowej Bandy .
Oczywiście reszta jest równie wspaniała, King Crimson cieszy się u mnie opinią zespołu, który nie nagrał złego albumu .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 22:34, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Przyznaję, że Karmazynowych znam nie najlepiej, może jeszcze mi się odmieni
Uważam, że Pink Floyd ma nad nimi jedną przewagę - dużą różnorodność brzmień. Płyty ELP są do siebie trochę zbyt podobne.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 22:37, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Pink Floyd to mój zdecydowany faworyt, więc no tego nie trzeba udowadniać.
Jeśli chodzi o KC polecam gorąco, szczególnie jak już wspomniałam Red.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 22:46, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Dla mnie zdecydowanym nr 2 w rocku progresywnym jest King Crimson.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 22:54, 21 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Może macie rację... te utwory są bardziej rozbudowane i pomysłowe. Ale ja jestem chłop prosty i wolę prostsze ELP 
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|