Jak oceniasz? |
6 |
|
12% |
[ 6 ] |
5 |
|
23% |
[ 11 ] |
4 |
|
36% |
[ 17 ] |
3 |
|
19% |
[ 9 ] |
2 |
|
4% |
[ 2 ] |
1 |
|
4% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 47 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 23:12, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Pamiętam że ktoś gdzieś pytał o to jak Roger Waters wypowiadał się na temat AMLOR i TDB tylko nie pamiętam gdzie to było. Wiem natomiast że AMLOR określił mianem "Zręczne fałszerstwo..."
Jestem w stane w jakimś stopniu przychylić się do jego słów ponieważ tak naprawdę to płyta Davida Gilmoura którą stworzył przy pomocy muzyków sesyjny a wkład Nicka i Ricka był naprawdę minimalny...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 14:39, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Teksty w sumie dość ciekawe, ale całość brzmi nie najlepiej. Muzyka jest troche.. hmm mało Floydowska- brakuje jej wielkości i polotu. Poza tym wszystko jest mało zgrane - przydałyby się bardziej powiązane ze sobą utwory. Ale całość ratuje okładka... Właściwie to dla okładki kupiłem płytę....
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 19:01, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Okładka jest najleprza z całej płyty. Muzyka nie zachwyca z wyjątkiem Sorrow i On A Turning Away to nic spcejalnego zresztą już to wiele razy pisałam.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 19:24, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Właściwie to piosenki wcale nie są złe- większość mi się podoba, ale jak już napisałem to troche mało Floydowskie.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 21:29, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Hmm muzyka może dlatego wydać się "mało Floydowska" ponieważ tak naprawde pracował przy niej Gilmour i muzycy sesyjni praca Masona i Wrighta ograniczona była to minimum a sam Gilmour chciał nadac plycie inne brzmienie. Znacznie różniące się od poprzednich płyt Floydów i mu się to udało. Jednak nie uważam żeby wyszło to muzyce Pink Floyd na leprze Jednak płyta sprzedawała się bardzo dobrze a trasa koncertowa była (jak do tamtej pory) najbardziej udana i przyniosła najwięcej dochodów ponad 135 mil $ (bodajże) więc płyta się podobała. Jednak do mnie nie przemówiła.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 1:59, 04 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Płyta się podobała, bo była komercyjna. Dlatego myślę, że było wielu ludzi, którzy zwrócili na nią uwagę, nawet jeśli wcześniej nie byli fanami Floydów. To jest poniekąd przyczna takiego sukcesu, według mnie. No pomijam już powrót Floydów po 5 latach...
szyszunia007 napisał: Jestem w stane w jakimś stopniu przychylić się do jego słów ponieważ tak naprawdę to płyta Davida Gilmoura którą stworzył przy pomocy muzyków sesyjny a wkład Nicka i Ricka był naprawdę minimalny... |
Ale o The Final Cut nie powiesz, że to tak naprawdę płyta Watersa...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pią 0:23, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Wiem jestem straszna no ale na The Final Cut coś tam jednak zrobili a z tego co ja wiem to na początku trasy koncertowej promującej AMLOR Wright i Mason nie byli w stanie grać i zastępowali ich muzycy sesyjny nom a Gilmour w Not Now John chociaż zaśpiewał
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:39, 05 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Dla mnie, jeśli AMLOR to album DG, to TFC to album RW. Proste.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 13:54, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: a z tego co ja wiem to na początku trasy koncertowej promującej AMLOR Wright i Mason nie byli w stanie grać i zastępowali ich muzycy sesyjny |
Możesz przybliżyć? Nigdy o tym nie słyszałem.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 14:38, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Marcin S. napisał: Dla mnie, jeśli AMLOR to album DG, to TFC to album RW. Proste. |
Dokładnie. I vice versa.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 15:54, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Rany! My się zgadzamy
W zasadzie to Final Cut jest formalnie płytą Watersa, tylko "performed by Pink Floyd"
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 16:04, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
A dla mnie The Final Cut jest plyta Pinka Floyda Prosty powod. Na AMLOR nie bylo Watersa w ogole, a na TFC Gilmour gral i spiewal nawet. Poza tym na TFC slychac jeszcze starego PF, a na AMLOR to juz calkiem inaczej sprawa wyglada. Patrzac na caloksztalt PF po prostu nie lubie AMLOR, a patrzac w perspektywie calej muzyki no to wiadomo, jest to lepsze od wszystkich wielkich hitow radiowych... ktore zreszta zyja rok... no moze poltorej. A potem slad po nich ginie. Slyszal ktos ostatnio Dragostea Din Tei moze????
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 16:21, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Obecność Watersa nie jest wyznacznikiem floydowości, wyznacznikiem jest styl. IMHO
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Sob 16:58, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
s h e e p napisał: A dla mnie The Final Cut jest plyta Pinka Floyda Prosty powod. Na AMLOR nie bylo Watersa w ogole, a na TFC Gilmour gral i spiewal nawet. Poza tym na TFC slychac jeszcze starego PF, a na AMLOR to juz calkiem inaczej sprawa wyglada. Patrzac na caloksztalt PF po prostu nie lubie AMLOR, a patrzac w perspektywie calej muzyki no to wiadomo, jest to lepsze od wszystkich wielkich hitow radiowych... ktore zreszta zyja rok... no moze poltorej. A potem slad po nich ginie. |
Nom jednak osoba, która chociaż troche mnie rozumie. To prawda, że obecność Watersa nie jest wyznacznikiem czy coś brzmi jak PF czy nie. Jednak na TFC słyszy się solówki Davida tak charakterystyczne dla muzyki Pink Floyd i słychać też jego głos. Prawdą jest to, że płytę zdominowały słowa a muzyka stała się (w niektórych utworach) tylko przerywnikiem. Jednak AMLOR wogóle nie pasuje to poprzednich płyt Floydów, Gilmour był tak zdeterminowany, że musiał nadać muzyce Pink Floyd nowy charakter, była to dla niego sprawa honoru.
Dizney napisał: Możesz przybliżyć? Nigdy o tym nie słyszałem. |
Mason bardzo mało czasu poświęcał muzyce, wogóle nie było wiadomo czy podoła obowiązką, które na niego spadły. Wright od dawna nie był członkiem Pink Floyd. Mówił o tym nawet David Gilmour w wywiadzie dla "Mojo":
Początkowo obaj, Nick i Rick, wydawali się niezdolni grać. Zresztą do końca właściwie nic z siebie nie dali. Można powiedzieć, że Roger ich wykończył. Nick zagrał w jednym nagraniu, a do pozostałych musiałem zaangażować innych perkusistów. Rick dodał jakieś nic nie znaczące, wątłe partie. W większości nagrań ja zagrałem na klawiszach, udając, że jestem nim. Płytę nagrałem właściwie sam, z obcymi ludźmi, tylko Bóg wie, w jaki sposób.
A co do koncertów, to gdzieś czytałam, że tak właśnie było. Na klawiszach (chodzi mi tylko to jedne z pierwszych koncertów) grał Jon Carin, co do perkusisty nazwisko wyleciało mi z głowy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|