Forum Pink Floyd Strona Główna
 Forum
¤  Forum Pink Floyd Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Pink Floyd
BRAIN DAMAGE - Najlepsze polskie forum o Pink Floyd
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Amused To Death na cenzurowanym
Idź do strony 1, 2, 3  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> Chapter 24 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Amused To Death na cenzurowanym

Jak oceniacie solowego Watersa?
6
45%
 45%  [ 10 ]
5
31%
 31%  [ 7 ]
4
9%
 9%  [ 2 ]
3
4%
 4%  [ 1 ]
2
9%
 9%  [ 2 ]
1
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 22

Autor Wiadomość
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Wto 22:51, 09 Maj 2006    Temat postu: Amused To Death na cenzurowanym
 
Jak dla mnie płyta Amused to Death to absolutna rewelacja Very Happy.
Piękna warstwa muzyczna (i te solówki Becka...) i genialne teksty.
Moim zdaniem jest to najlepsza płyta Watersa, a niektóre utwory takie jak It's A Miracle, tytułowe Amused To Death czy What God Wants (Part III) uznałabym za jedne z najlepszych w całej twórczości Rogera.
Na tej płycie pokazał na co go tak naprawdę stać, udowodnił (nie podważalnie), że jest świetnym muzykiem. Czasami przy słuchaniu tej płyty, aż łzy napływają do oczu. Bardzo dobrym pomysłem było też, (jakby to trafnie napisać) w pewnym stopniu "wykorzystanie" przeżyć Alfa Razzella, który był zmuszony zostawić przyjaciela na ziemi niczyjej, to dodaje płycie niesamowitego dramatyzmu. Muzycznie, też jest bardzo dobrze. Jak już pisałam solówki Becka są niesamowite Smile. Gdybym miała oceniać, byłaby to 6.
A co wy myślicie o tej płycie?

Wedle życzenia Wink
Emade

Powrót do góry Zobacz profil autora
jaclaw
Moderator


Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Menelolandia

PostWysłany: Wto 23:16, 09 Maj 2006    Temat postu:
 
ja myśle i czuje to samo co Ty

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 0:30, 10 Maj 2006    Temat postu:
 
szyszunia007 napisał:

Gdybym miała oceniać, byłaby to 6.


To się daje ankiety w takich tematach. Twisted Evil

Szczerze? Nie znam jeszcze. Ale poznam, to pewne.

Powrót do góry
s h e e p
The Hero's Return


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 9:17, 10 Maj 2006    Temat postu:
 
ja tez sie zgadzam. Jedno z najlepszych tworow Watersa.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Dizney
Grand Vizier


Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 21:47, 10 Maj 2006    Temat postu:
 
s h e e p napisał:

ja tez sie zgadzam. Jedno z najlepszych tworow Watersa.


Najlepsze jak dotąd jego dzieło. 6 bez namysłu. Świetny tekst, świetna muzyka. Jeff Beck zagrał kapitalnie - nawet nie wiem czy Gilmour zrobiłby to lepiej.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Śro 22:32, 10 Maj 2006    Temat postu:
 
Solówki Becka są niesamowite... czasami pełne nadzieji... czasami wręcz dramatyczne. Piękna płyta, naprawdę piękna.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Śro 23:07, 10 Maj 2006    Temat postu:
 
I bym jeszcze zapomniała o pięknym głowie Watersa, lekko zachrypnięty, wspaniały męski głos. Pełen dramatyznu... właśnie dlatego wolę jego wokal od wokalu Gilmoura. Głos, Watersa potrafi przeniknąc do wnętrza duszy słuchacza i pozostać w niej nazawsze. Taka jest właśnie ta płyta, nigdy się jej nie zapomni. Przynajmniej ja jej nie zapomnę Smile.

Powrót do góry Zobacz profil autora
s h e e p
The Hero's Return


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 16:25, 11 Maj 2006    Temat postu:
 
Cytat:

Głos, Watersa potrafi przeniknąc do wnętrza duszy słuchacza i pozostać w niej nazawsze



Dokladnie, Waters potrafi perfekcyjnie oddac glosem emocje, jak nikt.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 18:27, 11 Maj 2006    Temat postu:
 
s h e e p napisał:

Cytat:

Głos, Watersa potrafi przeniknąc do wnętrza duszy słuchacza i pozostać w niej nazawsze



Dokladnie, Waters potrafi perfekcyjnie oddac glosem emocje, jak nikt.


Dokładnie.

Powrót do góry Zobacz profil autora
s h e e p
The Hero's Return


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 21:49, 13 Wrz 2006    Temat postu:
 
A jest prosba, czy ktos posiada tlumaczenie tej plyty?

Powrót do góry Zobacz profil autora
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Śro 23:08, 13 Wrz 2006    Temat postu:
 
Tak ja posiadam Smile.

Ballada o Billu Hubbardzie

Alf Razzell: Dwie rzeczy męczą mnie najbardziej: zbieranie książeczek żołdu i to, jak zostawiłem Billa Hubbarda na ziemi niczyjej. Ktoś mnie podniósł i zaniósł do okopu. A kiedy zrobiłam dwa, może trzy kroki w tym okopie, usłyszałem, jak ktoś krzyczy: „Hej Razz. Dobrze, że jesteś. Dwie noce już tu leżę:. I dodał „Źle ze mną”. To był Bill Hubbard, szkoliliśmy go w Anglii, z naszego pierwszego batalionu. Rzuciłem okiem na ranę, przewróciłem go; wiedziałem, że chyba się nie wyliże. Wiadomo- strasznie cierpiał, był zlany potem. Przeszedłem z nim trzy leje po bombach… Gdyby… Gdyby to była ścieżka albo droga, pewnie by mi się udało. A on okładał mnie pięściami „Połóż mnie, połóż mnie, chcę umrzeć, chcę umrzeć, połóż mnie”. Miałem nadzieję, że straci przytomność. Wtedy powiedział: „Ja już nie mogę, pozwól mi umrzeć”. A ja na to „Bill, jeśli zostawię cię tutaj, nikt cię nie znajdzie. Spróbujemy jeszcze raz”. A on „Dobra”. I znowu to samo; on już nie mógł znieść bólu i musiałem go zostawić na tym pasie zmieni niczyjej.


Czego chce Bóg (część I)

Chłopiec: Mnie tam wojny nie przeszkadzają. Lubię je oglądać, bo wtedy wiadomo, czy nasi wygrywają, czy przegrywają…

Bóg ma to, czego chce, Boże, pomóż nam
Bóg ma to, czego chce
Młodzik stał w rogu, na księdza patrzył
I szarpał struny Japońskiej gitary
Ksiądz zaś mówił
Bóg chce dobra
Światła chce
Pragnie gwałtu
W prostej grze
Bóg ma to, czego chce
Skąd to zdziwienie
To tylko dogmat
Wykrzyknął prorok z innej planety
A żuczek i gazela
Biblię zdjęły z haczyka
A siedząca małpa
Zrobiła wpis do notatnika
Bóg ma to, czego chce
Bóg chce pokoju
I wojna mu się marzy
Chce również głodu
I punktów sprzedaży
Bóg ma to, czego chce
Bóg chce rewolty
I pragnie seksu
Chce też wolności
Oraz semteksu
Bóg ma to, czego chce
Nie ma obawy
Ja tylko żartuję
Skłamał komik z innej planety
Osioł i hiena
Zdjęły piórko z haczyka
A siedząca w kącie małpa
Wpisała ten żart do notatnika
Bóg ma to, czego chce
Bóg chce pacjentów
Zaćpanych frajerów
Pragnie też deszczu
I gastarbeiterów
Bóg ma to, czego chce
Bóg chce voodoo
I pragnie kościołów
Chce też prawa
Oraz mafiosów
Bóg chce krucjaty
I świętej wojny
Żebyś był zły
I żebyś był dobry
Bóg ma to, czego chce


To ma sens (część I)

Małpa siedziała na stercie kamieni
Trzymając w ręce złamaną kość
Gdy dźwięki wiedeńskiego kwartetu
Przeszyły cały ten teren na wskroś
Małpa spojrzała wtedy w gwiazdy
Myśląc sobie
Pamięć jest krótka
Historia jest dla głupców
U umyła sobie ręce
W studni świętych zapisów
Odwróciła się do ogrodu
I ruszyła do najbliższej osady
Zatrzymaj się, zatrzymaj, żołnierzu
Gdy to zbierzesz razem do kupy
Wszystkie łzy i złamane gnaty
W każdym zapisie znajdziesz źdźbło dumy
I wszędzie znajdziesz okruchy prawdy
A Niemcy zabijali Żydów
Żydzi Arabów
Arabowie zakładników
Też mi nowina
I nie dziwi cię chyba
Małpy niemądra mina
Żołnierz krzyknął: mamo, mamo
Prezydent jest głupi
I po co mam czytać
Instrukcje obsługi
A szef naszej armii
I maklerzy z wielkiego świata
Mówią mi: nie bądź śmieszny
Mądry z ciebie chłopak
Czas jest linearny
Pamięć jest krótka
Historia jest dla głupców
A człowiek jest narzędziem
W rękach Wszechmogącego
I odesłali go potem
Do atomowej łodzi pod wodę
Aby znalazł dla nich drogę
Do rajskiego ogrodu


To ma sens (część II)

Czyżbyś jeszcze nie zauważył
Że to wszystko ma głęboki sens
Który przekłada się na dolary
Centy, funty, szylingi i pensy
Czyżbyś jeszcze nie zauważył
Bo to naprawdę ma głęboki sens
Czarna duszyczka odchodzi, ujęcie jest świetne
Nakarmi się tym wieczorny dziennik
Kochanie, czy dziecko nie zmarznie dzisiaj w łóżeczku
Marv: Witajcie, tutaj Marv Albert. Rozpoczynamy transmisję na żywo ze stadionu Memorial. Mamy naprawdę piękny dzień i czekamy na sensacyjny mecz.
Najpierw jednak odśpiewamy nasz globalny hymn.
Czyżbyś jeszcze nie zauważył
Że to wszystko ma głęboki sens
Który przekłada się na dolary
Centy, funty, szylingi i pensy
Bo to naprawdę
Ma głęboki sens
Marv: A oto nasi zawodnicy. Gdy mówię do was te słowa, kapitan nastawił celownik na platformę wiertniczą.
Wydaje mi się, że zaatakuje. A swoją drogą, czy wiece, że kapitan łodzi podwodnej zarabia dwieście tysięcy dolarów rocznie?
Emery: Minus podatek, Marv.
Marv: Tak, minus podatek. Dziękuję ci, Emery.
Emery: Proszę bardzo.
Marv: A teraz wracamy do samej rozgrywki, kapitan odpala pierwszą… Tak… Jest i druga… Obie torpedy pędzą na całego. Na platformie ogłoszono alarm obronny. Dadzą radę? Chyba nie…
Czyżbyś jeszcze nie zauważył
Że to wszystko ma głęboki sens
Który przekłada się na dolary
Centy, funty, szylingi i pensy
Bo to naprawdę
Ma głęboki sens


Odważni, gdy nikt nas nie trafi

Objawiasz naturalną skłonność
Do pociągania za spust
Jesteś duszą towarzystwa
Nosisz właściwe maski
Jesteś stary, lecz ciągle
Lubisz się pośmiać w przebieralni
Nie znosisz zmian
A na strzelnicy czujesz się jak w domu
Otwórz walizkę
Za starą kopalnią
Aby popisać się swoim magnum
Grzmotnęło w całym kanionie
Ten stary dobry przyjaciel
Musiał w końcu ustąpić
Karabinowi Uzi
Czy czując odrzut
Myślisz o seksie
Staruszku, co też, cholera, zabijesz
Stary wygo, kogo teraz zabijesz
Spojrzałem na Jordan i cóż ujrzałem
Gościa z marines na stercie gruzu
Pływałem w waszych basenach
Leżałem pod waszymi palmami
Patrzyłem w oczy Indianinowi
Który leżał na schodach urzędu federalnego
A przez dalmierz widzę, jak na wzgórzach
Chłopcy z frontu łykają prochy
Żeby odpocząć od bałaganu
Jakiego narobili na tej pustynnej scenie
Odważnie, bo nikt w nich nie trafi
Tak, to trudna sprawa
Staruszku, co też teraz, cholera, zabijesz
Stary wygo, kogo teraz zabijesz
Hej, barman
Jeszcze dwie wódki
I jeszcze dwa piwa
Szefie, zrób głośniej ten telewizor
Zaczyna się właśnie wojna w terenie
Uwielbiam te bomby sterowane laserem
Naprawdę są świetne
Wyrównują krzywdy
Trafiasz w cel
I wygrywasz cały turniej
Z barów trzy tysiące mil dalej
Trzy tysiące mil dalej
Gramy jak potrzeba
Odważnie, bo nikt nas nie trafi
Napadamy i okaleczamy
Odważnie, bo nikt nas nie trafi
Zdobywamy teren
Odważnie, bo nikt nas nie trafi
Gramy jak trzeba
Odważnie, bo nikt nas nie trafi


Za późno w domu (część I)

Przy oknie w Oxfordshire
Stoi żona rolnika
Patrzy na zegar, już prawie czas na herbatę
Nie widzi, jak Fantom
Zanurza skrzydła w jej żywopłocie
Nie słyszy śpiewu silnika
Ale w supernowoczesnym kokpicie
W okularach słonecznych „Ray Ban”
Chłopak z Cleveland
Spokojnie, fachowo
I z uśmiechem lustruje swoje pokrętła
Czuje się bezpiecznie- piękne jest życie wojaka
Nie ma tu dobra ni zła
Tylko niszczyciele, kordyt, biel skał
I błękit nieba, i lot, lot, lot
Piękne życie wojaka
Żadnych pytań, same rozkazy, i lot, lot, lot
Piękny to widok- w swoim podniebnym śnie
To wieczne dziecko kartkuje
„Magazyn wojenny”
A jego dobry Wuj Sam pakuje dziesięć trylionów
Groszaków w nową rozrywkę dla mas
Wojenną grę wideo
A wyżej, na trybunach
Fani szaleją
Dziewczyny trzęsą się z podniecenia
Gdy tylko poruszy biodrem
I wszyscy lubimy ten fragment, w którym
Wyciągasz dżinsy w lodówki
A czarny charakter dostaje za swoje
I czy nie zaskoczyło cię, jak wspaniale
Kostium kąpielowy przylega do ciała
Jak w Ameryce lat pięćdziesiątych
Gdy przebijano nożem jesienne liście
Ale widok krwawiących dzieci nie razi
Sprawdza się w telewizji
A w Trypolisie inna zwyczajna żona
Patrzy na kran, którego jej ślubny
Nie miał czasu naprawić
Bo parał się właśnie polityczną rytmiką
Na pobliskiej ulicy


Za późno w domu (część II)

Wsłuchaj się w trele agencji prasowych
Przeczyść łącza satelitarne
Sprawdź telefaks
Nie puszczajcie tamtego newsa, chłopcy
Już płyną świetne fotki
Serce pilota bije wolniej
Dłonie robią się suche
Żadnych pytań, same rozkazy
A F-1 szybuje z zadartym nosem
Przez chmury
I ekipa naziemna cieszy się głośno
Gdy pilot wypuszcza podwozie
Hej, chłopcze, jesteś bohaterem, masz tu cygaro
A w domu, w Cleveland
Wszystkie gazety i telewizja
Będą dzwonić do twojej mamy
Tymczasem żona rolnika
Przegania kota z fotela
Mówi: Siadaj, mój drogi
Wydoiłeś już krowę
Nasi amerykańscy przyjaciele spóźnią się dziś na kolację

Za dużo swobody

Kiedy sanie są pełne
A wilki w lesie się nie płoszą
Patrzysz na kolegów
I ostrożnie sondujesz poziom
Ich przyjaźni
Każdy z nich jest
Prawie jak szczere złoto
Każdy ma swoją cenę, Bob
Twoja nie jest zbyt wysoka
Historia jest krótka, słońce to tylko jedna z gwjazd
Biedak sprzedaje swą nerkę
Na jakimś zamorskim bazarze
Que sera sera
A twoje nowe ferrari
Fajnie, ale poczekam na model F50
Nie trzeba być Żydem
Żeby potępiać morderców
Oczy płoną mi łzami
Z meczetu, z kościoła, mułła czy papież
Ksiądz czy poeta, kto to napisał
Dajcie im tylko za dużo swobody
I wszystko spieprzą
Wczoraj w telewizji
Wyobcowany weteran z brodą
Cofną swój ból
O dwie dekady
Znowu do Wietnamu
Widzi upiory przeszłości
Zatopione w formalinie
Spotyka żółtka na rowerze
Dobry z niego dzieciak
On też ma oczy żołnierza
Co ma oznaczać
Ta rzewna scena
Wsączona w mój dom
Dlaczego mnie wzrusza
O co ten hałas
To tylko dwóch ludzi
To tylko dwóch ludzi
Oczy płoną mi łzami
Co ma oznaczać
Ten smętny obraz
Ta rzewna scena
Wsączona w mój dom
Nie trzeba być Żydem
Żeby potępiać morderców
Oczy płoną mi łzami
Z meczetu, z kościoła, mułła czy papież
Ksiądz czy poeta, kto to napisał
Dajcie im tylko za dużo swobody
I wszystko spieprzą


Czego chce Bóg (część II)

Czy wierzysz w nadejście lepszych czasów? Czy wierzysz w istnienie jedynej drogi? Jeśli wierzysz, musimy już dziś się zjednoczyć- zjednoczyć w ramach jeden wielkiej widowni telewizyjnej, która połączy brzmienie mojego głosu. Zjednoczeni finansowo, zjednoczeni społecznie, zjednoczeni duchowo i w każdy inny sposób- przez potęgę pieniądza i siłę modlitwy.

Bóg ma to, czego chce
Bóg chce dolarów
Bóg chce centów
Bóg chce funtów, szylingów i pensów
Bóg chce guldenów
Bóg chce koron
Bóg chce franków szwajcarskich
Bóg chce franków francuskich
Oui il veut des francs francaises
Bóg chce peset
Nie przysyłaj lirów
Bóg nie chce drobizny
Bóg chce miasteczek
Bóg chce bólu
Bóg chce charytatywnych koncertów rockowych
Bóg chce wdów
Bóg chce rozwiązań
Bóg chce telewizji
Bóg chce darczyńców
Bóg ma to, czego chce, Boże, pomóż nam
Bóg chce srebra
Bóg chce złota
Bóg nie chce ujawnić
Swoich tajemnic
Bóg chce żigolaków
Bóg chce żyraf
Bóg chce polityki
Bóg chce się pośmiać
Bóg ma to, czego chce, Boże, pomóż nam
Bóg chce przyjaźni
Bóg chce winy
Bóg chce biedy
Bóg chce bogactwa
Bóg chce ubezpieczeń
Bóg chce się ukryć
Bóg ma to, czego chce, Boże, pomóż nam


Czego chce Bóg (część III)

Nie ma obawy, to tylko biznes
Westchnął prorok z innej planety
Sęp i sroka zdjęły
Skarbonkę z haczyka
A siedząca w kącie małpa
Wpisała liczby do notatnika
Popękane palce kasjerki
Przesuwają się nad pieniędzmi
Kapitan ogłasza
Jadłospis na ten dzień
A w bankach na całym świecie
Chrześcijanie, muzułmanie, hindusi, żydzi
I ludzie wszystkich
Ras, wyznań i kolorów skóry
Klękają, by się pomodlić
Szop i świstak
Szykują worki z bilonem
Ale małpa w rogu
Powoli traci kontakt z otoczeniem
Chryste, jak tu zimno
Krzyknął weteran
Hieny wybiegają z kryjówek
I pędzą przez łąkę
W butelce dżinu
Gromadzi się mgła
Więc żołnierz podnosi kamień
Który wygląda jak kość
A kule fruwają
Rzeki wysychają
Grube dziewczyny wzdychają
Prezenterzy telewizyjni kłamią
A na ekranie
Został już tylko ten żołnierz
Ale małpa nie patrzy
Poszła do kuchni
Ułożyć naczynia
I odebrać telefon


Oglądając telewizję

Oglądaliśmy telewizję
Na placu Tiananmen
Straciłem mą ukochaną
Żółtą różyczkę
W zakrwawionym ubraniu
Piekła ciasteczka
W knajpce „Dim Sum” nad brzegiem Jangcy
Miała lśniące włosy
Była córką inżyniera
Może uronisz łezkę
Nad moją żółtą różyczką
Moją żółtą różyczką
W zakrwawionym ubraniu
Miała idealne piersi
Miała nadzieję na przyszłość
Miała migdałowe oczy
Miała żółte uda
Studiowała filozofię
Nie zasmucisz się ze mną
Nad tą żółtą różyczką
Nie uronisz łzy
Nad jej zakrwawionym ubraniem
Miała lśniące włosy
Miała idealne piersi
Miała nadzieję na przyszłość
Miała migdałowe oczy
Miała żółte uda
Była córką inżyniera
Więc wyciągnijcie pistolety
Wyciągnijcie kamienie
Wyciągnijcie noże
Wytnijcie ich w pień
To są lokaje machiny przemysłowej
To oni zbudowali szatańskie młyny
Które produkują piekło na ziemi
Wykupili pierwsze rzędy miejsc na Kalwarii
Oni mnie nie obchodzą
Ale boleję nad moją siostrą
Narodzie chiński, nie zapominaj dzieci, które za ciebie zmarły.
Niech żyje Republika.
A czy myśmy coś potem zrobili?
Chyba tak
Oglądaliśmy telewizję
Oglądaliśmy telewizję
Oglądaliśmy telewizję
Oglądaliśmy telewizję
Nosiła białą chustę z napisem
Wolność teraz
Myślała, że zawali się
Wielki Mur
Była studentką
Jej ojciec był inżynierem
Nie uronisz łezki
Nad moją żółtą różyczką
Moją żółtą różyczką
W zakrwawionym ubraniu
Jej dziadek walczył z Czang Kai-szaekiem
Tym nędznym i żałosnym szczurem
Który kazał swoim żołnierzom
Strzelać do kobiet i dzieci
Kto by pomyślał, kto by pomyślał
A wiosną roku czterdziestego ósmego
Mao Tse-tung trochę się rozgniewał
I wyrzucił starego dyktatora Czanga
Z państwa chińskiego
Czang Kai-szek trafił na wyspę Formosa
I uzbroił wyspę Quemoy
Nad Morzem Chińskim fruwały pociski
Z Formosy zrobiono fabrykę butów
Zwaną Tajwanem
Ona nie jest jak człowiek z Cro-Magnon
Ona nie jest jak Anna Boleyn
Ona nie jest jak Rosenbergowie
Ona nie jest jak bezimienni Żydzi
I nieznani Nikaraguańczycy
W połowie gwiazda, w połowie ofiara
Jest zwyciężczynią nowego rodzaju
I nie jest jak ptak dodo
I nie jest jak plemię Kankabobo
I nie jest jak Aztekowie
I nie jest jak Czerokezi
Ona jest naszą wspólną siostrą
Symbolizuje naszą klęskę
Jest tą jedną na pięćdziesiąt milionów
Która może nas oswobodzić
Bo umarła w telewizji
I boleję nad moją siostrą


Trzy życzenia

Sięgnąłem po butelkę
Potarłem lampę
Dżin pojawił się z uśmiechem
Jakiegoś przybłędy ze wschodu
Powiedział: stary, co się dzieje
Coś tu jest nie tak
Spełnię trzy życzenia
Jeśli szybko się zdecydujesz
Odparłem
Chciałbym, żeby szczęście zagościło w Libanie
Chciałbym, żeby ktoś pomógł mi przy tej piosence
Chciałbym, żeby w dzieciństwie
Nie odszedł ode mnie ojciec
Dżin odpowiedział: załatwione
Czujesz, że coś się zbliża
Ale nie wiesz, co to jest
Przez okno widzisz kogoś
Za kim właśnie zatęskniłeś
Zmierzasz ku świetności
Ale to już było ostateczne życzenie
Ostatnie życzenie
I chcesz, by ona wróciła do domu
Dżin powiedział: przykro mi
Takie są reguły
Gdzie, do cholery, jest ta lampa, frajerze
Na mnie już czas
Cześć
Czujesz, że coś się zbliża
Ale nie wiesz, co to jest
Przez okno widzisz kogoś
Za kim właśnie zatęskniłeś
Zmierzasz ku świetności
Ale to już było ostateczne życzenie
Ostatnie życzenie
I chcesz, by ona wróciła do domu


To cud

Mówisz, że to cud, kochanie
Ty jeszcze mało wiesz
W Andach mają Pepsi
Mc Donald jest w Tybecie
Park Yosemite to pole
Gdzie Japoniec w golfa gra
A Morze Martwe ożywia dziś rap
Tam gdzie Eufrat i Tygrys
Rekreacji centrum wre
Mają każdy ze sportowców
I nie brak tam szortów
W Pensylwanii się kochali
A w Brazylii więcej drzew
Pewien lekarz z Manhattanu
Pomógł gratis przeżyć śmierć
To cud
Jeszcze jeden cud
Dzięki łasce Przedwiecznego
Oraz presji rynków zbytu
Człowiek stał się cywilizowany
To cud
Magazyny pełne masła
Oceany różnych win
Mamy głód, gdzie jest potrzebny
Na przestępstwach znak firmowy
Jest mercedes
I jest porsche
Ferrari i rolls royce
Wyboru dość
Powiedziała doń: Mój drogi
Ja w Ogrójcu spotkam cię
Pan rzekł: Piotrze, jak twój dom
Widzę stąd
Zacny człek w końcu dziś
Zebrał wreszcie plon
A farmer z Ohio właśnie spłacił dług
To cud, jeszcze jeden cud
Dzięki łasce Przedwiecznego
Oraz presji rynków zbytu
Człowiek stał się cywilizowany
To cud
Kulimy się w swoich schronach
Zatykając uszy dłońmi
Szmira Lloyd- Webera
Ciągnie się bez końca, końca, końca
Pod teatrem pęka ziemia
Operetka nadal trwa
Spada klapa fortepianu
Łamie mu pieprzone palce
To cud


Ubawieni na śmierć

Panie doktorze, co się ze mną dzieje
Nuży mnie życie w supermarketach
Jak pracuje serce kolorowego telewizora
Jak długo przetrwa nastoletnia piękność
Ooo, kobieto z Zachodu
Ooo, dziewczyno z Zachodu
Hiena z gazety węszy sensację
Widzi upadek Jessiki Hahn
Chwyta się tego symbolu zobojętnienia
Zauroczony łuszczeniem się uczuć
Z tej zgwałconej ślicznotki
Ooo, kobieto z zachodu
Ooo, dziewczyno z Zachodu
Dzieciaki z Melrose
Szpanują ciuchami
Czy zero absolutne to już dość zimno
A niżej w dolinie, gdzie ciepło i czysto
Maluchy siedzą przed telewizorami
Żadnych myśli
Żadnych łez
Wyssani do sucha
Aż po ostatni oddech
Panie kelner, co się ze mną dzieje
Dlaczego tak bardzo brakuje mi tchu
Kapitan rzekł: przepraszam, panią
Ten gatunek ubawił się na śmierć
Ubawił się na śmierć
Ubawił się na śmierć
Widzieliśmy, jak dochodzi do tragedii
Robiliśmy, co nam kazano
Raz kupno, raz sprzedaż
Największy ubaw na świecie
Potem jednak się skończyło
Były westchnienia i jęki
Jeździliśmy wyścigowymi wozami
Zjedliśmy ostanie słoiczki kawioru
A gdzieś w kosmosie
Pewien bystry obserwator
Dostrzegł migające światełko
Nasz ostatni okrzyk radości
Kiedy dojrzeli nasze cienie
Stłoczone przy ekranach
Sprawdziliśmy każdy program
Powtórzyli wszystkie testy
Sprawdzili wszystkie dane w swych walizkach
A potem antropolodzy z kosmosu
Przyznali, że dalej są w kropce
Gdy jednak wykluczyli pozostałe powody
Naszej żałosnej śmieci
Zanotowali jedyne możliwe wyjaśnienie
Ten gatunek ubawił się na śmierć
Żadnych łez, żadnych uczyć
Gatunek ubawił się na śmierć

Alf Razzell: Wiele lat później widziałem nazwisko Billa Hubbarda na pomniku ku czci poległych pod Arles. I… kiedy to zobaczyłem, kompletnie mnie zamurowało. To było tak, jakby on stał się teraz prawdziwym człowiekiem, a nie jakimś koszmarnym wspomnieniem o tym, jak musiałem go tam wiele lat temu zostawić. I poczułem ulgę, no i od tamtej chwili to już mnie tak nie męczy; bo wcześniej kiedy tylko o nim myślałem, pytałem sam siebie: „Czy mogłem jeszcze coś zrobić?”.
[Głos w tle: Połóż mnie, chcę umrzeć…]
I zawsze czułem jakiś niepokój. Ale kiedy go zobaczyłem, gdy zobaczyłem jego nazwisko w wykazie poległych, wie pani… na pomnikach jest taka lista wszystkich nazwisk… No i jak zobaczyłem jego nazwisko na pomniku, to to, że tak powiem, zdjęło mi trochę ciężaru z serca.
Kobieta: Kiedy pan widział jego nazwisko na pomniku?
Alf Razzell: Miałem wtedy osiemdziesiąt siedem lat. To był rok tysiąc dziewięćset… osiemdziesiąty czwarty. Osiemdziesiąty czwarty.

Powrót do góry Zobacz profil autora
s h e e p
The Hero's Return


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 7:45, 14 Wrz 2006    Temat postu:
 
Wielkie dzieki szyszunia!! Very Happy Ale bajer.

Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 15:53, 15 Wrz 2006    Temat postu:
 
Dzięki za podrzucenie tłumaczenia, Szyszunia. Niektóre słowa mi umknęły przy słuchaniu. A sam album jest w czołówce moich ulubionych i tylko podkreśla, że co by nie mówić o Watersie, jest dla mnie cały zcas mistrzem tekściarstwa i tworzenia logicznych i konsekwentnych concept - albumów. Co jednak do jego umiejętności wokalnych, to są one zerowe. świetnie melodeklamuje, ale za cholerę nie potrafi (już) śpiewać.

Powrót do góry
Kasia
Fearless


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 16:42, 15 Wrz 2006    Temat postu:
 
crowley napisał:

Co jednak do jego umiejętności wokalnych, to są one zerowe. świetnie melodeklamuje, ale za cholerę nie potrafi (już) śpiewać.



A ja się z tym nie zgodzę Twisted Evil Wink Razz.

Powrót do góry Zobacz profil autora
leszek158
Eugene


Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 1117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 16:52, 15 Wrz 2006    Temat postu:
 
Oj, zgódź się zgódź, lata już nie te i struny wysiadły, ale mając 63 latka i tak Mistrzo trzyma się wspaniale, co życzę wszystkim. Very Happy

Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pink Floyd Strona Główna -> Chapter 24 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy