Autor |
Wiadomość |
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 17:36, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Taak, Wyatt też tam był, ale jako całość ten koncert się nie broni. Jak dla mnie najlepszym kawałkiem na całym koncercie był Breakthrough z Bronek China, wykonywany przez Ricka .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szalony Gronostay
Fearless
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 3033
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Wto 17:39, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Może, nie pamiętam, mam ciekawsze rzeczy do słuchania
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 17:49, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Słusznie .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raziel
Pink
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 17:53, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
David Gilmour In Concert
tego akurat nie znam, ale z Gilmoura "Remember That Night " pewnie lepsze jest.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 18:04, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Szalony Gronostay napisał: Generalnie, to w tym survivorze będę zajmował się tylko ratowaniem Ummagummy w razie potrzeby, reszta niech sobie leci. |
/agreed
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
onepeter
Lunatic
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 18:16, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ummagumma sru
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 18:21, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Co ty masz do Ummagummy, człowieku bez kręgosłupa moralnego?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 18:26, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
<postanowił rozwinąć swoją wypowiedź>
Koncertowa część Ummagummy to jest pierwsza trójka najlepszych albumów jakie kiedykolwiek wydali i niewykluczone, że jedyna (obok Ciemnej Strony) z której kiedyś będę słuchał Floydów. Ich najlepsze, najbardziej mroczne, klimatyczne i zawiesiste utwory w najdoskonalszym wykonaniu (szkoda tylko, że Set nie jest w wersji z Pompejów...).
Weźcie wy ludzie posłuchajcie albumów, na które głosujecie O_o
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szalony Gronostay
Fearless
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 3033
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Wto 18:33, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Myślę Us, że nasze wysiłki pójdą na marne. Koncertowa Ummagumma to album wyrafinowany, trudny. To album dla osób, które oczekują od muzyki więcej niż melodyjek. Album dla ludzi ceniących sobie koncerty, gdzie utwory nie są odegrane nuta w nutę, dla ludzi wymagających i inteligentnych. Dlatego lateksowe panienki słuchają mp3 Britney, nie albumów King Crimson, a w takich survivorach Pulse zawsze pokona Ummagummę
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 18:50, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Właściwie ja mogę zrozumieć, że ktoś może być muzyczną kaleką i nie doświadczać Ummagummy, uważając ją za album nudny/męczący/nieintresujący, w sumie nie takie rzeczy już żem widział w moim życiu. Ale, na Mękę Chrystusa i brodę Allaha, uważać tandetne, kiczowate i będące jedym wielkim muczynym nieporozumieniem The Wall Live In Berlin za lepsze od Ummagummy, to już trzeba być zaiste nie kaleką, a impotentem muzycznym.
Będąc szczerym widzę tu właściwie tylko jeden album, z którym UG mogłaby przegrać, a ja zaakceptowałbym to (nie bez trudu, ale zawsze), a mianowicie Is There Anybody Out There? - koncertówka, która coś WNOSI. Jak dla mnie prawdziwy Wall to ten z ITAOT, to jest wersja skończona i naprawdę warta uwagi. A wszystkie Pulsy i Tandery, na których najistotniejsza jest ilość i natężenie reflektorów oraz wylatujące ze sceny wieprze, złote kule, plujące ogniem orangutany i Gilmour robiący minę srającego kota przy znanych na pamięć solówkach, mam gdzieś.
Ummagumma to nie koncert - to zjawisko. Jako Gronostaj rzekł, nie jest to koncert na zasadzie "odgrywamy nuta w nutę, walimy reflektorami po gałach, potem dwa bisy i do autokaru na browar" - to jest IMPROWIZACJA. Którą czuć.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tarken
The Hero's Return
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Góra Tabor
|
Wysłany: Wto 20:47, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ładnie i mądrze gadacie, ale nie uwzględniacie jednej rzeczy: komuś ta płyta może się nie podobać z powodów innych niż muzyczne. Ja mam z nią tak niedobre wspomnienia, że najchętniej bym już o niej nie wspominał. Jednak póki co nie będę na nią głosował, bo to walka z wiatrakami, a chciałbym swój głos konstruktywniej wykorzystać.
David Gilmour In Concert
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Wto 21:23, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Us i inni - myślę, że przesadzacie. Wykonania są w porządku, ale Live At Pompeii to podobnie kosmiczny klimat a dla mnie lepsze wykonania, ponadto Ummagumma ma błędy "produkcyjne", i ogólnie kiepski mix dla mnie. I wcale nie oczekuję łatwych melodyjek, dlatego jestem fanem PF a nie U2. I dziwi mnie, że niektórzy mówią, że nie przesłuchali wszystkich z biorących udział w konkursie płyt - przecież tu niby sami fani Floydów są, a takich płyt nie znają.
i proszę nie obrażać Delicate Sound Of Thunder bo to mój faworyt nr 1. Cudowna płyta. ISAOT też solidna robota, a Pulse rzeczywiście przygniata rozmachem, ale z drugiej strony jak zobaczyłem to po raz pierwszy ... już nigdy nie będę normalny
Ostatnio zmieniony przez Eugene dnia Wto 21:26, 18 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 21:28, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Sami fani Floydów to tu byli może rok temu - teraz została banda dziwaków, którzy siedzą tu z przyzwyczajenia i niemożności opuszczenia kółka wzajemnej adoracji (pozdrawiam! =*) - wiem co mówię, bo już dwa razy próbowałem się wyrwać z nałogu =P
Wyjaśnisz precezyjniej, gdzieś się doszukał błędów produkcyjnych na UG?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raziel
Pink
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 21:41, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
usandthem napisał: Właściwie ja mogę zrozumieć, że ktoś może być muzyczną kaleką i nie doświadczać Ummagummy, uważając ją za album nudny/męczący/nieintresujący, w sumie nie takie rzeczy już żem widział w moim życiu. Ale, na Mękę Chrystusa i brodę Allaha, uważać tandetne, kiczowate i będące jedym wielkim muczynym nieporozumieniem The Wall Live In Berlin za lepsze od Ummagummy, to już trzeba być zaiste nie kaleką, a impotentem muzycznym.
Będąc szczerym widzę tu właściwie tylko jeden album, z którym UG mogłaby przegrać, a ja zaakceptowałbym to (nie bez trudu, ale zawsze), a mianowicie Is There Anybody Out There? - koncertówka, która coś WNOSI. Jak dla mnie prawdziwy Wall to ten z ITAOT, to jest wersja skończona i naprawdę warta uwagi. A wszystkie Pulsy i Tandery, na których najistotniejsza jest ilość i natężenie reflektorów oraz wylatujące ze sceny wieprze, złote kule, plujące ogniem orangutany i Gilmour robiący minę srającego kota przy znanych na pamięć solówkach, mam gdzieś.
Ummagumma to nie koncert - to zjawisko. Jako Gronostaj rzekł, nie jest to koncert na zasadzie "odgrywamy nuta w nutę, walimy reflektorami po gałach, potem dwa bisy i do autokaru na browar" - to jest IMPROWIZACJA. Którą czuć. |
/agreed
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Wto 21:51, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ciężko mi to określić (może to wina mojej wieży, ale BAAAARDZO wątpię bo jest dobra), ale dźwięk wydaje mi się płytki, perkusja trochę za głośno np. w SOS (zagłusza naprawdę fajną wokalizę Gilmoura). Wiem, że to '69 rok , ale jednak wolę Delicate i Pulse, szczególnie to pierwsze. Aczkolwiek Ummę także uwielbiam, tylko troszkę mniej - jak mam zapotrzebowanie na te klimaty to oglądam Pompeje.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|