|
THE PIPER AT THE GATES OF DAWN na cenzurowanym |
|
Jak oceniasz? |
6 |
|
24% |
[ 7 ] |
5 |
|
24% |
[ 7 ] |
4 |
|
20% |
[ 6 ] |
3 |
|
20% |
[ 6 ] |
2 |
|
10% |
[ 3 ] |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 29 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:54, 28 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Nie, jakoś nie wierzę, że można odprężyć się przy słuchaniu Ummagumma, prędzej już chyba złapać doła - Careful with that Axe, Sysyphus, A przecież Piper przy tym, to taka fajna optymistyczna i bezpretensjonalna płytka
Edit: po wysłaniu zatrzymałem i coś tam jeszcze poprawiałem - stąd dwa posty - sorki.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Nie 23:13, 28 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Akurat przy "Toporze" się bardzo dobrze "odprężam"
Bo widzisz, ja nie kontrastuję Ummagummy z Piperem na zasadzie optymistyczna - pesymistyczna, bezpretensjonalna - pretensjonalna, łatwa - trudna. Ja słuchając muzyki szukam emocji - gdy jest to muzyka bardzo dobra, znajduję je w sobie, jeżeli "tylko" dobra - w niej samej. Natomiast w Piperze takich emocji nie znajduję - Piper wywołuje tylko zmęczenie. I chociaż w pewnym sensie jest to emocja, to mogę sobię ją zafundować na włąsną rękę, nie potrzebuję do tego muzyki
Jak słucham np. "Careful...", "Set the controls...", "Saucerful...", "Several Spieces..." naprawdę czuję ogromny ładunek emocjonalny - lubię, kiedy muzyka mnie niepokoi - "Several" (słuchany obowiązkowo w nocy) za pierwszym razem ruszył mnie tak, ze nie mogłem potem spać
A dla odprężenia w tradycjyjnym rozumieniu tego słowa - to znaczy wywołania stanu absolutnego spokoju i dobrego humoru wolę Ciemną Stronę
...boję się trochę, że po przeczytaniu tego posta uznacie mnie za niebezpiecznego psychopatę
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:57, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Uważam, że bez sensu jest wartościować płyty - lepsza, gorsza - każda ma w sobie coś, co przykuwa uwagę słuchacza. Ja Pipera bardzo lubię i często mi się zdarza do niego wracać. Kiedyś wydawała mi się okropna i w ogóle była dla mnie niestrawna. Dopiero po jakimś czasie muzyka z tej płyty zaczęła mnie stopniowo fascynować. Piper ma u mnie specjalny "bonus" za debiut, za nowatorstwo, bogactwo i "kolorystykę" formy oraz specyficzne poczucie humoru. Kiedy słucham tej płyty to mam wrażenie jakby Barrett co jakiś czas "puszczał do słuchacza oko" dając do zrozumienia, że nie należy tego traktować zbyt poważnie . Utwory z gatunku (powszechnej na owe czasy) psychodeli - ekperymentalne, przeplatają się z zabawnymi, często baśniowymi, tematami o gnomach, królach, strachach na wróble czy wreszcie rowerze W kontekście "kamieni milowych" jakie ukazały się w tamtym czasie debiutancka płyta PF stanowi świadectwo dużej oryginalności twórców. Ummagumma to płyta również bardzo ciekawa, a nawet momentami zabawna, jednak wymaga od słuchacza znacznie większego skupienia, więc w tym znaczeniu nie można mówić o całkowitym odprężeniu. Na koniec dodam jeszcze, że w chwili obecnej zweryfikowałem nieco swoje poglądy na temat płyty i to co kiedyś pisałem o niej w tym dziale (były to również moje pierwsze posty na forum) nie należy dziś brać zbyt dosłownie
Ostatnio zmieniony przez Dr.Wall dnia Pon 1:28, 29 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Pon 1:27, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz, może masz rację, chociaż nie ukrywam, że podszedłbym może do tej płyty inaczej, gdyby to było solowej dzieło Syda. Swoją drogą właśnie sam się łapię na tym, za co zdarza mi się czepiać innych - trudno mi zaakceptować ten etap ewolucji Floydów i najchetniej udałbym, że go nie było
Zaskakująco wielu fanów ma tak, np. z The Wall - "to sumie fajna płyta, ale nie powinni firmować jej nazwą Pink Floyd, bo to nie ich styl"...
No cóż, przyznaję się bez bicia - nie mogę się przekonać do Pipera i chyba nie wzbiję sie nad uprzedzenia... uważam, że najważniejszym wkładem Baretta w twórczość PF było zainspirowanie kolegów do tworzenia kompozycji w jego duchu.
Nie da się ukryć, że piętno Syda czuć na, dla przykładu Ummagummie i że bez niego nie mógłbym rozkoszować się utworami typu wspomnianego "Careful...". I za to Sydowi i Piperowi chwała
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 10:05, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
TPATGOD u mnie plasuje się też dosyć nisko. Na pewno niżej są AMLOR, Ummagumma, More i OBC i raczej nic więcej. Mam do tej płyty szacunek, ale bardzo rzadko jej słucham (ostatnią całą słuchałem... hmm... pół roku temu).
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
maurice
Lucifer Sam
Dołączył: 10 Sie 2005
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wroclaw
|
Wysłany: Pon 10:40, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
TPATGOD u mnie też plasuje się nisko na równi z AMLOR choć to zupełnie różne klimaty. Mimo wszytko uważam że ta płyta jest jak wino podobnie jak OAI, choć słuchałem ją w całości może ze 3 razy. Wiem że gdybym wiecej razy przesłuchał bardziej by mi sie spodobała ale jakoś na razie mi sie nie chce. I tutaj wciąż nie jestem przekonany co do psychodelii tej płyty bo na pewno ona jest ale wciąż nie wiem czy była zaplanowana z góry czy tylko wyszła przez przypadek.
Bo taki Bike można interpretować jako zabawowy , luźny kawałek ale z drugiej strony jest aż tak dziwny i śmieszny że aż tryska z niego psychodelią. Ale te całe brzydkie "bitelsowe" stroje lat 60 tych jakie Floydzi wówczas nosili wskazywałoby raczej na ten pierwszy przypadek.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Pon 20:42, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Aha, no i jeszcze jedno (ale obiecuję, że zaraz przestanę się pastwić, bo mi aż głupio trochę )
Nie rozumiem zupełnie, dlaczego bardzo wielu fanów poleca właśnie ten album jako pierwsze dzieło Floydów, które należy przesłuchać - ani nie jest on miarodajny (bo to jedyna chyba płyta PF utrzymana w tym stylu i nie mówi w zasadzie nic o stylu grupy), ani łatwy (w sumie pierwsza płyta powinna być łatwa, nie można rzucać od razu na głęboką wodę WYWH np), powiem więcej - jest trudny.
To jest naprawdę ostatni album, od jakiego sugerowałbym rozpoczęcie słuchania PF - może jest ważny z historycznego punktu widzenia, ale dla mnie to raczej rzecz dla "wyrobionych" fanów.
Przemówiłem
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 21:27, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gdybym ja miał polecić coś jako pierwsze dzieło to raczej bym podsunął Echoes. Wprawdzie, to nie jest album w tradycyjnym rozumieniu, tylko składanka, ale o to właśnie chodzi. Bardzo różnorodna; każdy znajdzie coś dla siebie. A gdybym już miał wskazać jakiś album to pewnie to by był TDB.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 21:35, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie nie było cały dzień i proszę jak się dyskusja rozwinęła.
Co do Pipera Us and Them nie ma sensu cię namawiać, skoro ta płyta do ciebie nie przemawia, dla mnie to naprawdę dobry kawałek muzyki, nowatorski i radosny, no i wydaje mi się, że był źródłem innych dokonań Floydów, kiedy to już nie było z nimi Syda.
Cytat: Piper ma u mnie specjalny "bonus" za debiut, za nowatorstwo, bogactwo i "kolorystykę" formy oraz specyficzne poczucie humoru. Kiedy słucham tej płyty to mam wrażenie jakby Barrett co jakiś czas "puszczał do słuchacza oko" dając do zrozumienia, że nie należy tego traktować zbyt poważnie |
Podpisuję się pod tym.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 10:39, 30 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dodam jeszcze, że Piper to dla mnie płyta "autentyczna" w pełnym tego słowa znaczeniu
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
usandthem
Fearless
Dołączył: 18 Sty 2007
Posty: 2766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skądinąd
|
Wysłany: Wto 16:01, 30 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm, to zależy co rozumiesz przez słowo "autentyczna"
Rozwiń myśl, jeśli możesz, bo mnie zaciekawiłeś muszę przyznać
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 17:14, 30 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wg mnie autentyczność tej płyty opiera się na jej prostocie.
Proste teksty, melodyjna muzyka (wpadająca w ucho).
Autentyzm przedstawiający nam muzykę szalonych lat '60 .
Nie ma tam zbyt wielu ukrytych podtekstów, wszystko jest proste i w miarę klarowne.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duke
Seamus
Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 17:31, 30 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dla mnie jak na razie najwspanialszym kawałkiem jest tytułowy On An Island - może dla tego że był on ze mną w najpiękniejszej chwili życia i zawsze będzie mi przypominać to co się wtedy wydarzyło !!!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Duke
Seamus
Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 17:32, 30 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
chyba poszło nie w ten temat - sorki !!!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr.Wall
Lucifer Sam
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|