|
The Pros and Cons of Hitch Hiking na cenzurowanym |
|
Ocena "Wad i Zalet Podróży Autostopem" to..: |
6 |
|
25% |
[ 5 ] |
5 |
|
30% |
[ 6 ] |
4 |
|
35% |
[ 7 ] |
3 |
|
5% |
[ 1 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
1 |
|
5% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 20 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
jaclaw
Moderator
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Menelolandia
|
Wysłany: Wto 20:22, 24 Sty 2006 Temat postu: The Pros and Cons of Hitch Hiking na cenzurowanym |
|
|
PLUSY I MINUSY AUTO-STOPU
4.30 RANO
(NAJWYRAŹNIEJ PODRÓŻOWALI ZA GRANICĘ)
Walijczyk na sali operacyjnej: Najwyraźniej podróżowali za granicę i zabrali autostopowiczów.
Chirurg: Wiertło.
Mężczyzna: O Boże!!
Żona: Obudź się, coś ci się śni...
Mężczyzna: Co?
Żona: Coś ci się śniło.
Mężczyzna: Oddalaliśmy się od granicy.
Żona: Hm? Jakiej granicy? Śpij.
Anioł piekieł: Miłego dnia.
Żona: Hm?
Anioł piekieł: Miłego dnia.
Oddalaliśmy się od granicy
Szukając noclegu
Od czasu do czasu zmienialiśmy się za kierownicą
Dwoje autostopowiczów wcisnęło się na
tylne siedzenie
Autostopowiczka: Cześć.
Zerknąłem ukradkiem w lusterko
Uśmiechnęła się do mnie
"Czy ktoś jest głodny?" spytałem
"Może staniemy na chwilę?"
Więc zjechaliśmy na pobocze
Podmuch wiatru zadarł jej sukienkę
"Czy pójdziesz ze mną?" - spytałem
Odrzekła coś półszeptem w obcym języku
I wtedy słońce padło na jej cudowne, młode nogi
Pomyślałem sobie - jest dla niego za dobra
Położyłem się obok niej ze łzami w oczach
A ona powiedziała...
4.33 RANO
(BUTY DO BIEGANIA)
Stałem na poboczu -
Podeszwy moich butów przyciągały asfalt
Niczym magnesy
Do jej twarzy żywcem wyjętej z filmów Fassbindera
Przylegał ten rodzaj uśmiechu
Który przywdziałby wyjątkowo apatyczny dzieciak
Wchodząc nocą na cmentarz
Ale była pod wrażeniem
Widać było, iż sądzi, że dobrze wyglądam
A kiedy stawała się słodka
Powodem tego (tak między nami) było to
Że widziała jedynie moje zielone Lamborghini
Pojechaliśmy więc pokręcić się trochę po okolicy
By poczuć wiatr we włosach
By poczuć moc mojego silnika
By poczuć dreszcz pożądania
I nagle wśród drzew, trzasnęła gałązka
Rozbłysły ostrzegawcze światła
Otworzyłem oczy i ku memu zdumieniu...
4.37 RANO
(ARABOWIE Z NOŻAMI I ZACHODNIONIEMIECKIE NIEBO)
U stóp łóżka
Stali Arabowie z nożami
Dokładnie u stóp mojego łóżka
Arab: Nie zabijaj kobiety Mohamed, chcę mieć ją żywą.
O mój Boże, jak oni się tu dostali?
Myślałem, że jesteśmy bezpieczni tu, w domu w Anglii
Powiedziała: To co zrobiłeś nie było w porządku
Musisz przyznać
Że to nie było w porządku.
Mężczyzna: O Boże....Chryste!
Spać, spać
Wiem, że to tylko mi się śni
Mężczyzna: Zostawcie ją...wynoście się...
Wynoście się z mojego domu
Przez zamknięte oczy
Widzę zachodnioniemieckie niebo na suficie
I chcę wrócić
Do dziewczyny z plecakiem
Chcę dotknąć jej jasnych włosów
Chcę tam być
Patrzeć jak słońce zachodzi
Za zakładami Kruppa
Na przedmieściach jakiegoś niemieckiego miasta
Gospodarz: Dobry wieczór, Panie i Panowie
Ha Ha Ha Ha!
Witajcie w Konigsburgu Ha Ha Ha Ha!
Może chcielibyście zatańczyć ze mną, lub napić się piwa? Ha Ha Ha Ha!
Dziękujemy, ale....
Ja i ta młoda dama
Dopijemy tylko tę butelkę wina
Było to miłe z waszej strony... lecz...
Myślę, że czas się pożegnać
Mężczyzna: Zostawcie nas w spokoju!
Dobranoc
Mężczyzna: Zostawcie nas w spokoju!
Mężczyzna: Czy mogę prosić o klucz do pokoju 143?
Recepcjonista: Proszę.
Mężczyzna: Dziękuję, dobranoc.
Recepcjonista: Dobranoc panu.
Mężczyzna: Halo? Tak, chciałbym zamówić śniadanie.
Chciałbym kawę dla dwojga i tost z marmoladą.
Nie...z marmoladą.
4.39 RANO
(PO RAZ PIERWSZY DZISIEJSZEGO DNIA,Część 2)
Po raz pierwszy dzisiejszego dnia
Jej nagie ciało spoczywało przy mnie
W tym hotelu z widokiem na Ren
Uczyniłem ją moją
Och, kochanie
Chodź ze mną, bądź ze mną
Proszę, zostań ze mną
Zostań ze mną
Żona: Hm...o co chodzi?
Zostań ze mną
Zostań ze mną
Zostań ze mną
Żona: Nie...śpię
Zostań
Żona: Nie ma mowy
4.41 RANO
(REWOLUCJA SEKSUALNA)
Hej...dziewczyno
Wyciągnij sztylet
I dźgnijmy nim
Seksualną rewolucję
Hej dziewczyno
Niech wolność dla wszystkich będzie naszym hasłem
Jutro uchwalimy...naszą nową rezolucję
Tak, lecz dziś leż spokojnie
Gdy będę plądrował twój słodki grób
I pamiętaj - tylko ubodzy mogą być ocaleni
Hej dziewczyno
Zawsze mówiłem, że wolę twe usta w czerwieni
Nie takie, jakimi stworzył je dobry Bóg
Lecz jakie stworzyć zamierzał
Hej dziewczyno
Nie wskazuj mnie palcem
Jestem, jak ty, jedynie szczurem w labiryncie
I tylko umarli z niego wychodzą
Więc...proszę, trzymaj mnie za rękę
Gdy tak po omacku brniemy przez labirynt
I pamiętaj -
Nic nie wyrośnie bez deszczu
Nie wskazuj
Nie wskazuj mnie palcem
Obudziłem się w gorączce
Prześcieradło było przesiąknięte potem
Powiedziała: "Miałeś koszmar, kochanie
Niestety, trwa on nadal."
Po czym wzięła z okna pieska
Tego z merdającym ogonkiem
Przyniosła ze sobą do łóżka
I włożyła między dwie kromki chleba
4.47 RANO
(OKRUCHY NASZEJ MIŁOŚCI)
Skuliłem się w kącie
Naciągnąłem piżamę na głowę
A ona uśmiechnęła się kończąc swoją kanapkę
Zimne spojrzenie jej oczu przywiodło mnie
przed oblicze mej mrocznej przeszłości
Podczas gdy zmiatała z łóżka
Okruchy naszej miłości
I kiedy już wywróciła poszewki
Gdy wszystkie modlitwy zostały odmówione
Powiedziała: Chodź tu głuptasie
Zanim na śmierć się przeziębisz
Ja tylko żartowałam
Zostawmy za sobą miejski brud
Nie walczmy
Na wsi też może być wspaniale
Wcale nie musi, ale mimo to...pojedźmy
Odrzekłem: W porządku.
Jade: Pojedziemy tatusiu?
Mężczyzna: Gdzie chciałabyś pojechać, kochanie?
Żona: Hmm...Vermont...Wyoming (tak!)
Mężczyzna: Wyoming...aha...dzieci!
Justin: Co?
Mężczyzna: Jedziemy do Wyoming!
Mężczyzna: Kochanie...którędy jedzie się do Wyoming?
Żona: Skręć tutaj.
Żona: Jedziesz w złą stronę!
Mężczyzna: Wiem, wiem dzieci...
Zobaczymy ile samochodów Volvo uda nam się minąć
na drodze ku naszemu nowemu życiu na wsi
....Jeden
Żona: Jade, nie rób tak, to naprawdę nieładnie.
4.50 RANO
(NA RYBY)
Gdy mijają nas samochody, spoglądam okiem wyobraźni ponad bagaże na ich dachach
Daleko, poza horyzont
Gdzie ci, którzy urzeczywistniają marzenia
Wytwarzając białe plastikowe procesory
Zachęcają nieostrożnych
By sięgnęli po gruszki na wierzbie
Idź na ryby, mój chłopcze!
Wyruszyliśmy wiosną
Zabierając skrzynię pełną najróżniejszych książek
Książek o bateriach słonecznych
I o tym, jak wskazany jest naturalny poród
Ścięliśmy kilka drzew
I przez porębę pociągnęliśmy za sobą
Nasze ideały
Postawiliśmy tamę na strumyku
A dzieci chłodziły swe stopy
W zarybionym stawie, który sami zrobiliśmy
Trzymaliśmy się za ręce, zmienialiśmy pasy ziemi
I praktycznie żyliśmy z jej uprawy
Przygarnęłaś małego liska
Którego mamą był teraz czyjś płaszcz
Jadł ci z ręki
A potem układałaś go w łóżku
Podczas gdy ja pisałem
Uprawialiśmy własną kukurydzę
I tylko czasem jeździłem do miasta
By kupić tam antybiotyki
I naboje do strzelby, którą miałem pod ręką
Opowiadałem dzieciom bajki
Gdy pracowałaś przy krosnach
I z każdym dniem, słońce zachodziło coraz wcześniej
Mężczyzna: Rozdział szósty, w którym Kłapouchy
ma urodziny i dostaje dwa prezenty
(Mężczyzna przerywa, by zapalić skręta)
Jade: Tato...czytaj dalej...
Mężczyzna: Kłapouchy, stary, bury osioł
stał nad brzegiem strumyka i przeglądał się
w wodzie
"Żałosne" powiedział "Po prostu żałosne"
"Dzień dobry Kłapouchu" rzekł Puchatek
"Och...." zdziwił się Kubuś i zamyślił na dłużej
Liście opadły z drzew
Nasze zbiory zbrązowiały
To był koniec
Gdy spadły pierwsze płatki śniegu
Zdałem sobie sprawę,
że w naszym obozie nie dzieje się najlepiej
Dzieci złapały bronchit
Skończyła się ropa w grzejniku
Któregoś weekendu, przyjaciel ze Wschodu -
Niech go szlag! -
Skradł twe serce
Powiedziałem "Pieprzyć to
Zabierz dzieci z powrotem do miasta
Może się jeszcze kiedyś zobaczymy"
I tak...porzuciwszy nasze nadzieje i marzenia
Na pastwę wiatru i deszczu
Wziąwszy tylko co nasze
Zostawiliśmy jedynie śmieci
I znów wyruszyliśmy w drogę
Wyruszyliśmy w drogę
Jade: Do widzenia, tatusiu
Justin: Możesz wziąć ze sobą Pearl -
Jest strasznie miłą dziewczynką, ale nie zabieraj Lizy
4.56 RANO
(PO RAZ PIERWSZY DZISIEJSZEGO DNIA,Część 1)
Po raz pierwszy dzisiejszego dnia
Czuję, że to naprawdę koniec
Każdego dnia byłaś powodem, dla którego
Grałem głuchego, niemego i śplepego
Kto by przypuszczał
Że właśnie tak to się dla nas skończy
Że spośród tych drzew wyniosę kamień
Uwiązany do mojej szyi
I muszę przyznać
Że wcale mi się nie podoba
Bycie porzuconym tu, na tej opustoszałej drodze
4.58 RANO
(KONIEC WŁÓCZĘGI, KONIEC TROSK,KONIEC Z MOIM ŻYCIEM)
Kierowca ciężarówki: Czołem koleś, podrzucić cię?...
Wskakuj. Jak leci, stary?
Przybiłem kaczki do ściany
Lecz moje serce spoczywało wśród ruin
Na wszystkich wzgórzach postawiłem domy
Bezpieczna przystań, koniec włóczęgi, koniec trosk
Koniec z moim życiem
Zabrałem moją dziewczynę na wieś
Byśmy mogli nocować pod księżycem
Ale coś jej odbiło
Kierowca: Kobiety takie są, stary.
Co, do cholery, możesz na to poradzić?
Czeka, by przybył do niej Pan Odpowiedni
Który delikatnie kradnie jej serce
Obietnicami prawdziwego zrozumienia
Kierowca: Widziałem o tym program w telewizji...
Kto zawsze płacił wszystkie rachunki
Kto wybudował wiejski dom dla mamy i taty?
Mężczyzna: Ja...
Kto cię zabierał na wszystkie występy?
Kto urabiał sobie ręce po łokcie
Mężczyzna: Ja...
Gdy ty spałaś?
Mężczyzna: Ja...ja to robiłem!
Kupowałem ci guziki i kokardy
Mężczyzna: Chryste! Te wszystkie ubrania!...
Byś mogła uwodzić tego szuję
Z jego schludnymi stopami
I wypielęgnowanymi paznokciami
Jego mądrymi, błyszczącymi oczami
Jest skałą wystającą ponad ocean wątpliwości
Kierowca: No jedź! Zjeżdżaj z drogi, cholerna cioto!
I kompromisu
Chciałbym dalej śpiewać ten wolny kawałek
Opisując tego kretyna
Chciałbym, ale się chyba porzygam
Kierowca: Nie w moim wozie, do cholery...
wynoś się!
5.01 RANO
(ZALETY I WADY AUTOSTOPU)
Anioł Piekieł na Harley'u
Podjeżdża, by się z tobą przywitać
Stawia motor na stopce
Odchyla się do tyłu, wyciąga do ciebie
Tłustą, pokrytą bliznami dłoń...i mówi
Anioł Piekieł: Jak leci brachu?...gdzie byłeś...
dokąd idziesz?
A potem ujmuje twoją dłoń
W jakimś dziwnym kalifornijskim uścisku
I łamie ci kość
Dziewczyna Anioła Piekieł: Miłego dnia!
Gospodyni z Encino
Której mąż jest właśnie
Na kursie gry w golfa
Hamuje i zawraca
Żeby ci się lepiej przyjrzeć
Chwytasz za wędkę
Ryba połyka haczyk
Słodka wódka i tytoń w jej oddechu
Jeszcze jeden numer w twoim czarnym notesiku
Takie są zalety i wady autostopu
Kochanie, ja chyba śnię
Stoję na krawędzi przepaści
Wschodnie morze rozpościera się przed mymi oczami
"Skacz" mówi Yoko Ono "O nie!", zawołałem
"Za bardzo się boję i zbyt dobrze wyglądam"
"Dalej" rzekła
"Dlaczego nie spróbujesz?
Po co przeciągać agonię - i tak każdy musi umrzeć"
Czy pamiętasz "Dicka Tracy"?
Czy pamiętasz "Jeźdźca znikąd"?
Joey: Matka cię potrzebuje
Czy mógłbyś patrzeć, jak sprzedaje bilety
Tam, gdzie myszołów krąży
Joey: Jeździec znikąd
Nad martwym ciałem na równinie
Czy rozumiałaś muzykę Yoko
Czy też to wszystko było na próżno?
Joey: Jeździec znikąd
Suka powiedziała coś tajemniczego, jakieś tam Herro
A ja cofnąłem się na chodnik
Takie są zalety i wady autostopu
Kochanie, chyba znowu śnię
Takie są zalety i wady autostopu
5.06 RANO
(OCZY KAŻDEGO NIEZNAJOMEGO)
Kelnerka: Cześć...chcesz kawy?
Kierowca ciężarówki: Hej...Ścisz tę cholerną
szafę grającą!
Kelnerka: Przepraszam. Chciałby pan filiżankę kawy?
Ze śmietanką i cukrem?
Na parkingach dla ciężarówek
i w budkach z hamburgerami
W eleganckich Cadillacach
W towarzystwie przegranych
W tych zgarbionych i w kształtach śpiących
Na chodnikach
W bibliotekach i na stacjach kolejowych
W książkach i bankach
Na kartach historii
W samobójczych szarżach kawalerii
Rozpoznaję...
Siebie w oczach każdego nieznajomego
W wózkach inwalidzkich przy pomnikach
Pod pociągami metra zaraz po wypadku
W radzie miasta, w sądach okręgowych
Na wielkanocnych targach, w nadmorskich kurortach
W salonach i miejskich kostnicach
Na nagrodzonych fotografiach
Tratw ratunkowych na Morzu Chińskim
W obozach przejściowych, pod łukowymi lampami
Na rampach załadunkowych
W twarzach zamazanych pieczęciami
Rozpoznaję...
Siebie w oczach każdego nieznajomego
A teraz, stąd gdzie stoję
Z tego wzgórza, które wyrosło z odmętów
Rozglądam się wokół, przeszukuję niebo
Przysłaniam oczy, prawie oślepły
I widzę ślady na wpół zapamiętanych dni
Słyszę dzwony bijące w tak dziwnie znajomy sposób
Rozpoznaję...
Płomień nadziei, który rozniecasz w swoich oczach
Już jest dobrze
Gdy tak leżymy tu, w ciemności obok siebie
Nic nam nie przeszkadza i oczywistym jest
Jak pokonać łzy
Które pragną zgasić
Iskierkę naszej miłości
5.11 RANO
(CHWILA JASNOŚCI)
I wtedy nadeszła chwila jasności
Tak, jak pojawia się uczucie litości -
Czasami...
Otworzyłem jedno oko
I wyciągnąłem dłoń,
by dotknąć twych miękkich włosów
By upewnić się w ciemności,
że wciąż jesteś przy mnie
I muszę przyznać
Że trochę się wtedy bałem, o tak
A jednak...
Miałem szczęście
Obudziłaś się
A ja nie mogłem już dłużej być sam
Ankieta
Emade
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 20:06, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
qrcze jeszcze sie nie przekonalem do tej plyty... moze z tymi tekstami mi jakos to wyjdzie, ale jeszcze jej nie czuje w przeciwienstwie do pozostalej tworczosci pana Watersa
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 22:48, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Mi ta płyta przypadła do gustu napewno bardziej niż Radio KASO. Jednak czasami można odnieść wrażenie (raczej nie można ale się je odnosi) że muzyka zeszła na dalszy plan jednak powraca w świetnym stylu np. w Sexual Revolution czy The Pros And Cons Of Hitch Hiking. Warto też wspomnieć że z tej właśnie płyty pochodzi jedna z perełek solowej twórczości Waters Every Stranger Eyes Piękny utwór ogólnie gdybym miała oceniać płytę od 1 do 6 dostałaby 4+
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 13:08, 03 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Tak, Every Strangers Eyes jest eleganckim utworkiem...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
werty36
Lunatic
Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pszczyna lub Gliwice
|
Wysłany: Sob 20:46, 27 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam ten album. Jak zwykle znakomite teksty no i ta muzyka. MIODZIO!!!!!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 22:42, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No podczas gdy niedawno pisalem ze jeszcze plyty nie czuje, to teraz moge juz napisac ze ja poczulem I jak to juz bywa, kiedy sie pozna calkiem Watersa, plyta jest wg mnie bardzo dobra. Fajny koncept, muzycznie piekne gitary, no i glos Watersa. Aha, no i emocje przede wszystkim. Poza tym jeszcze te drobne smaczki, nadajace plycie klimat.
"Come on now kit, it was wrong what you did
You've got to admit it was wrong."
Aha, a ocena to 5, bo 6 u Watersa zajeta...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Nie 13:22, 24 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnio trochę tego słuchałem i doszedłem do wniosku, że chyba jest lepsze nawet od Radio Kaos.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 23:47, 24 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ja sie zgadzam, na przyklad dla mnie jest to plyta lepsza od Radio KAOS.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szalony Gronostay
Fearless
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 3033
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pon 22:47, 25 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ja nie trawię Radio K.A.O.S., więc ta płyta z zasady jest lepsza. Bardzo przyjemny krążek - świetny, lekki jak na tego pana, klimat. 4-5/6.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
jaclaw
Moderator
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Menelolandia
|
Wysłany: Wto 0:07, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Roger przyniósł kolegom dwa materiały muzyczne
jedna to ta
druga to zalażek the wall.
.koledzy wybrali the wall
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Wto 11:34, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Swoją drogą ciekawe, jak brzmiało by Pros&Cons w wykonaniu całego zepsołu?
Szczerze mówiąc wątpię żeby się to wiele rózniło.
Tak nawiasem- świetne są te chórki, wpadają w ucho.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 14:32, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Z kolei sam Roger twierdził podobno, że bez Pink Floyd osiągnąłby taki sam efekt, jaki mamy na The Wall. Szczerze mówiąc - wątpię w to, no ale tego się już raczej nie dowiemy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
jaclaw
Moderator
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Menelolandia
|
Wysłany: Wto 14:57, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Fearless napisał: Swoją drogą ciekawe, jak brzmiało by Pros&Cons w wykonaniu całego zepsołu?
Szczerze mówiąc wątpię żeby się to wiele rózniło.
Tak nawiasem- świetne są te chórki, wpadają w ucho. |
słyszałes pierwsze utwory z the wall...?
takie jeszcze inne , niedopracowane
pewnie jakby wzieli w obroty Pros&Cons....tez moze by to inaczej brzmiało
a tak jest jak jest
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Wto 15:04, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
No cóż, możemy tylko gdybać. W każdym razie dobrze jest jak jest.
PS
James Brown 3 III 1933-25 XII 2006
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 20:10, 22 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Właśnie słucham The Pros and Cons of Hitch Hiking w wersji koncertowej, powiem tylko tyle- coś wspaniałego!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|