Autor |
Wiadomość |
|
Ag.Ata
Arnold Layne
Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 23:08, 06 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Gdy ja czytałam "Petlę"to mnie rozwalił początek i już jej nie skonczyłam...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
krzysiek
The Hero's Return
Dołączył: 11 Gru 2005
Posty: 570
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 23:34, 06 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
hm to moze cos w klimacie swiatecznym :], Monty Python - Żywot Briana
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ag.Ata
Arnold Layne
Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Sob 11:51, 07 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Może przeniesiemy się o temat wyżej? Bo tu już rozmowa schodzi na książki, a miało być o filmach.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amayor
The Hero's Return
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Sob 13:13, 07 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ja ostatnio obejrzałam film "Pi", reżyser ten sam co "Requiem dla snu". Film polecony mi zresztą przez Raziela . Ciekawa sprawa, gdyż głównym bohaterem filmu jest matematyk i generalnie cała akcja filmu toczy się wokół matematyki. Mało takich filmów, oj mało.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 19:01, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Amayor ty jesteś zobaczona na punkcie matematyki tak więc takich filmów oglądać nie powinnaś, ze względu na twoje zdrowie psychiczne .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kilof
Lunatic
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:24, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Kiedyśbyłem na NMF-ie (Nocny maraton filmowy) Gdzie był Efekt Motyla, Requiem dla Snu i właśnie "PI", tylko problem z tym, że pi był puszczany na samym końcu, w dodatku przespałem z 20 minut, przez co nie skumałem absolutnie nic z tego filmu Kojarze tylko że wbijał sobie wiertarke w mózg.. ;p ale kiedyś obejrze go bardziej na świeżo
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amayor
The Hero's Return
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Pon 20:13, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: Amayor ty jesteś zobaczona na punkcie matematyki tak więc takich filmów oglądać nie powinnaś, ze względu na twoje zdrowie psychiczne . |
A żebyś wiedziała, że ten film mi się ostro wrył w psychike! Niesamowite wrażenie na mnie zrobił, ale chyba mi zbytnio nie zaszkodził (bo... czy może być gorzej? )
Kilof napisał: Kiedyśbyłem na NMF-ie (Nocny maraton filmowy) Gdzie był Efekt Motyla, Requiem dla Snu i właśnie "PI", tylko problem z tym, że pi był puszczany na samym końcu, w dodatku przespałem z 20 minut, przez co nie skumałem absolutnie nic z tego filmu Smile |
Oooo, prosze, bywalec enemefów . Ja jak tylko mam trochę wolnej gotówki to staram się chodzić na enemefy, choć byłam niestety tylko na kilku . Ale noc z Władcą Pierścieni dała niezłego schiza, tyle godzin w jednym fikcyjnym świecie, ciężko było wrócić do rzeczywistości. A noc grozy mnie prawie zabiła
A film Pi polecam, mi się na prawdę bardzo spodobał. Cienka granica między matematyką a szaleństwem
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kilof
Lunatic
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:33, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
To był mój jedyny NMF póki co, ale pójde jeszcze kiedyś. Fajnie było
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amayor
The Hero's Return
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Pon 20:46, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ja byłam chyba tylko na dwóch enemefach. Noc Grozy i noc z Władcą Pierścieni. Ale wybiore się jeszcze, oj wybiore. Strasznie mi to do gustu przypadło.
A tak swoją drogą podczas nocy grozy puścili Bękarty Diabła, co za shit!! Taki badziew...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
caterkiller
Fearless
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 2998
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Góry Samotne
|
Wysłany: Pon 23:06, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Enemefy to zło. Byłem raz na Enemefie z Brucem Willisem. Nie wiem po co, bo właściwie chciałem obejrzec tylko Sin City. Potem była jeszcze niezła komedia, ale na trzecim filmie już prawie spałem. ;P
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kilof
Lunatic
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 23:15, 09 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
No najgorszym minusem NMF-ów jest to, że naprawdopodobniej ostatni film ci ucieknie. Ale i tak jeszcze kiedyś pójde.. ;p
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raziel
Pink
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 12:25, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
"Pi" to film genialny - od tytułu (tylko taki grecki znaczek), poprzez to, że jest czarno-biały, na "schizach" głównego bohatera skończywszy Ale film wymaga mocnych nerwów. Polecam też muzykę z filmu, doskonały przewodnik po współczesnej elektronice, co ciekawe odano tam cytaty z filmu
One - mathematic is the language of nature
Two - everything around us can be represented and understood with numbers...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amayor
The Hero's Return
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Wto 13:08, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wszystkie filmy tego reżysera (Darren Aronofsky) wymagają mocnych nerwów (wszystkie dwa które znam ).
Mojej siostrze i jej chłopakowi ten film się nie spodobał. Teraz robie eksperyment na moim informatyku, ciekawe jak on go odbierze
Jedno jest pewne, jest to bardzo oryginalny film, nietypowy zarówno pod względem tematyki jak i realizacji.
Raziel dzięki za polecenie tego filmu
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Fearless
Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Wto 13:58, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
A ja dzisiaj w nocy zrobiłem sobie 'maraton'. Coś tam na temat filmów wczoraj obejrzanych, naskrobałem.
Rocky Balboa
‘Welcome to Rockyland !’
Będą spoilery :B
Mistrz powrócił. Mój idol, niepokonany ‘itallian stallion’ znów na deskach. Myślałem: ‘kolejny gówniany odgrzewany kotlet’ jakże mogłem się mylić.
Po kiepskich częściach: III,IV i bardzo marnej V, mieliśmy obejrzeć coś, co zapowiadało się jak dramat na podstawie książki Daniele Stelle.
Rocky, 54 letni bokser, były mistrz świata, bożyszcz tłumów, znów schodzi na ziemię. Nie jest już bogaczem, nie jeździ pięknym samochodem, nosi swój wieśniacki kapelutek, kurtałkę. Prowadzi restaurację. Jego ukochana żona, Adrien, nie żyje. Jest już stary, zmęczony, jednak nadal musi czegoś dokonać. Musi opróżnić ‘piwnicę’.
Paulie, jego wieczny przyjaciel, jest już sędziwym dziadkiem. Pomaga Rocky’emu się podnosić, podtrzymuje go na duchu po śmierci Adrien. Jednak on również, żyje przeszłością.
Wszystko biegło swoim torem, Balboa był nadal uwielbiany. Aż pewnego razu, w telewizji przeprowadzono walkę komputerową, pomiędzy Rocky’m a Masonem Dixonem-aktualnym mistrzem świata. Rocky zaczął się wahać i przyjął wyzwanie.
Miał być kiepski dramat, powstały na podwalinach genialnych dwóch pierwszych części. Wyszła część niesamowita, równie dobra jak dwójka, trochę ustępująca jedynce.Wiadomo, oczywiście, jaki był wynik. To było do przewidzenia, natury oszukać się nie da. Jednakże, Rocky schodził z ringu jako wygrany, pogodzony ze sobą, przy skandowaniu tłumu:”Rocky, Rocky !”.
Film, przepiękny, mimo, że Rocky rwie 30 lat młodsze dupy i szuka syna w Jamajsko-Irlandzkim potomku swej ‘wybranki’. Łezkę uroniłem, bo oto mój bohater z lat bardzo wczesno-dziecięcych, znów pokazuje, że jest wielki.
Osobiście, bardzo podobały mi się sceny z Mickey’em. Te zaledwie dwie, pierwsza, gdzie jest pokazana twarz Trenera, w sławetnym ‘grymasie’ i ten ‘flash’ jego Sali treningowej, oraz druga gdzie Micky krzyczy:”Go to him, run over !”. Nawiązanie do części pierwszej. Kosmos. Zmontowane scenki walki spowodowały u mnie gęsią skórkę. I ciągle ta pojawiająca się Adrien na trybunach.
Miał być chłam-wyszedł najlepszy ‘odgrzany kotlet’ w historii kina.
Scarface
'I neva fucked anybody over in my life, who didn't have it comin' to 'im, you got that? All I have in this world is my balls, and my word, and I don't break 'em for no one, you understand? ‘
Pacino, Pacino. Znów w roli złego, brzydkiego i staczającego się po równi pochyłej na samo dno.
Od początku filmu w sumie, spodziewałem się, że Tony źle skończy. I tak w końcowych scenach był prawie jak Rambo.
Film ogólnie, smutny. Bardzo. Pacino znów wciela się w postać, która w sumie, nie do końca świadomie, niszczy wszystko i wszystkich, chcąc robić dobrze [via.Godfather].
Mamy tutaj imigranta z Kuby, Antonio Montanę, oraz jego przyjaciela Manny Rivera szukają w Ameryce raju. Trafiają najpierw do marnej budy, jednakże duma Tony’ego nie pozwala mu na pracowanie w budzie, w norze i pomiatania. Jak u komunistów.
Postanawiają razem z Mannym zacząć robić dla Mafii.
Każdy wie co się dzieje potem. Tony zyskuje ogromny szmal, eliminuje swych wrogów, dochodzi do szczytu, żeni się z upatrzoną kobietą, wszystko ładnie pięknie i nagle, coś zaczyna się krzaczyć. Tony Montana, zaczyna robić sobie zbyt wielu wrogów. Zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że nieumyślnie wywołał wojnę z ludźmi, z którymi wojny tej, nie powinien zaczynać.
Mimo, iż ma łeb do interesów, jest zbyt porywczy i ‘wieśniacki’. Nie wie, że eliminując swych przyjaciół pod wpływem narkotyków, zabija powoli sam siebie. Doprowadza do nieuchronnego końca. Do tego, że zostanie sam. Pod wpływem dragów. Z ogromnym M-16. I armią ludzi, która zechce go zabić. Nawet, jeżeli będzie Bogiem.
Film ogólnie bdb. nie jest to co prawda, tak hmm. romantyczna historia o mafii jak w przypadku Ojca Chrzestnego, jednak Pacino znów pokazuje tutaj swój ogromny kunszt aktorski i swoje umiejętności.
Cały klimat filmu, gorący, przesiąknięty ‘fuck’ podtrzymuje nas przy telewizorze. Scenariusz-na najwyższym poziomie-Oliver Stone. Reżyserią zajął się też nie byle kto: Brian DePalma.
Fakt, faktem, scena ostatnia jest trochę zbyt naciągana, ale w GTA Vice City fajnie też jest tak się zabawić i strzelać do nadbiegającej armii.
Ostatnio zmieniony przez BeBe dnia Wto 15:03, 10 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|