|
David Gilmour - Stocznia Gdańska - wrażenia |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 10:44, 27 Sie 2006 Temat postu: David Gilmour - Stocznia Gdańska - wrażenia |
|
|
No to już po. Jakie wrażenia?
Na początek stwierdzę jako uczestnik obu wydarzeń: 1:0 dla Watersa.
Przykro mi to mówić, ale koncert mnie rozczarował. Może dlatego, że moje oczekiwania były dużo większe. Myślałem, że będzie to "something special" a był to właściwie standardowy koncert z trasy (poza zagraniem A Great Day For Freedom). No i dodatkowo to wielkie telebimy nad sceną, na których nic się nie działo (można je było lepiej wykorzystać, nie tylko do pokazywania poszczególnych muzyków). Coś przebąkiwali wcześniej o specjalnej oprawie świetlnej, o niespodziankach (Możdżer nibt był tą niespodzianką?).
Nie zagrali nic z Barretta, Wright też nie wykonał Wearing The Inside Out.
Dla mnie niewątpliwie najjaśniejszymi momentami koncertu było Astronomy Domine i Fat Old Sun (mimo wpadki). Wpadki w ogóle były za częste - już na początku przy Breathe Wright pomylił tekst, Gilmour nie zagrał sola, były jakieś nieporozumienia pomiedzy klawiszowcami (cos sobie wyjaśniali Carin i Wright). Trema? Rozlegały się głosy z publiczności "Głośniej!", bo nie trzeba było nawet do siebie krzyczeć, wystarczyło mówić żeby się usłyszeć.
No i do tego nałożył się bałagan organizacyjny - nie było informacji jak trafić do bramki do danego sektora (często ludzie podchodzili do bramki by dowiedzieć się, że nie tędy mają wchodzić). Opaski miały być wydawane i w końcu z tego zrezygnowali. Koszulki sprzedawane były marnej jakości (nie mają dobrych grafików?).
Dobra, polałem żółcią, może ktoś teraz trochę posłudzi
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Przemek
Worm
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Malbork\Edynburg
|
Wysłany: Nie 11:51, 27 Sie 2006 Temat postu: Re: David Gilmour - Stocznia Gdańska - wrażenia |
|
|
Dizney napisał: Wpadki w ogóle były za częste - już na początku przy Breathe Wright pomylił tekst |
Z tego co pamietam to Wright "sypnął się" na Time
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Nie 13:18, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No to tak:
1.Począteczek- bomba! Prędzej bym się diabła spodziewał (albo Wałęsy) na początku koncertu a nie bicia serducha i słów: I've been mad for fuckin' years...
2.Część OAI to słabszy moment koncertu, dobrze że David od czasu do czasu się odezwał ("This is polish vodka really").
3.Nie miałem pojęcia że Fat Old Sun może tak wyciskać sok z głośników.
4. Shine on you crazy diamond i WYWH było boskie, szczególnie jak wszyscy śpiewali razem z mistrzuniem. No i te kieliszki...
5.Echoes...
6.Comfortably Numb piękny i mocny kawałek. Resztę znacie.
7.Oprawa świetlna może nie ma szans konkurować z tym co widać na starych koncertach PF, ale była wystarczająca, aby podkreślić muzykę i tak moim zdaniem było idealnie.
8.Dobrze że żaden ważniak nie wklepał się na scenę i nie pieprzył głupot. Gilmour podkreślił z jakiego powodu się tam znajdował i jak ważne to było. Krótko zwięźle i na temat.
9. Kiedy wyjdzie DVD?
10.Ostatnie zdanie niech dopisze David wracająć do Polski z nowym albumem. Ja będę czekał- nigdzie mi się nie spieszy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
1984
Seamus
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żywiec
|
Wysłany: Nie 15:33, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
niewątpliwie to był najwspanialszy dzien mojego życia.
ale od poczatku, po 4 godz pod bramą (pozdrowienia dla panów z ochrony ) i po 3 pod sceną w oczekiwaniu na koncert, nimiałem dolnej czesci ciała, a przynajmniej jej nie czułem, ale gdy nadzszedł czas muzyki... wszystko odeszło, miejsca pod samą barierką... cos niesamowitego
owszem pomyłek było kilka, ale jak dla mnie sympatycznie sie to skonczyło, Fat Old Sun mnie poprostu rozłożyło
niesamowita była druga czesc koncertu a najbardziej fakt jak David spiewa refrenShine i jak musiał zaspiewac pod wpływem wszystkich głosów zgromadzonych pod sceną
dla mnie spektakl całkowicie udany... efekty świetlne poprostu mnie wyrwały z butów i niesamowity jest Guy Pratt
co ważna Nasi Panowie Leszek i Zbigniew pokazali sie z jaknajlepszej strony!
a mam pytanie gdzie staliscie? ja stałem tuż przed barierką, na wprost wózka filmowego, który non toper na nas wjeżdżał
dopiero teraz wróciłem, zmeczony jak diabli, niespałóem od kilkudziesieciu godzin, ale warto, warto było!
jeszcze odnosnie tego co napisał Dizney, Ty byłes pewno na wielu tego typu koncertach wiec wiedze odnosnie takowych masz wielką, dla mnie to było pierwsze wydarzenie tego typu, łąćznie pokonałem ok 1200 km i powiem, że pokonał bym to jeszcze raz żeby to zobaczyc powtórnie.
_______
Shine On
Ostatnio zmieniony przez 1984 dnia Nie 15:40, 27 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Nie 15:36, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No więc tak... ogólnie koncert mi się podobał jednak również się rozczarowałam. Ca Iry na żywo nie widziałam, więc nie mogę oceniać tego w ten sposób co Dizney bo jednak koncert w Stoczni budził we mnie wielkie emocje.
Początek był bardzo ciekawy, w oczekiwani na Gilmoura mój sektor bawił się balonikiem a kiedy go stracił głośno wykrzykiwał "gdzie jest balon" . Muszę się pochwalić, że też miałam zaszczyt odbić ten balonik .
Uważam, że ludzą zaczeło już po mału bić w dekielek po tak długim czasie oczekiwania.
Kiedy usłyszałam bicie serca to pomyślałam sobie "lipa... jak zaczeli od Breathe nie będzie już Watersa"... dobre podejście jak na koncert Gilmoura .
Breathe jeszcze im wyszło ale jak Wright dwa razy się stuknął w Time pojawiło się małe rozczarowanie.
Jednak mimo to pierwsza część koncertu chyba bardziej mi się podobała, chociaż nie potrafię się do końca ustosunkować. Co jest pewne- On An Island lepiej brzmi live niż jeśli chodzi o płytę studyjną.
Co do drugiej części koncertu to zaczeło się pięknie... Shnie... ale to wynonanie jakoś mnie zawiodło, spodziewałam się "dawnego" Shine takie z powerem tym czasem Gilmour coś tam "pomrukiwał" a publiczność "śpiewała" starą wersję. Moimo to słysząc ten kawałek mocno ścisneło mnie za serce.
Mistrzowskie były również Echa . Kiedy zamykałam oczy (a zdarzyło mi się kilka razy) podczas gdzi Rick i David śpiewali, mówiłam sobie to jest Pink Floyd ale kiedy otworzyłam oczy czar prysł....
Echoes było piękne... narazie więcej nie mogę z siebie wydusić.
Co do oprawy świetlnej to też się nie popisali, jedynie w Take a Breath i Astronomy Dimine efekty były naprawdę warte uwagi... w innych utworach urzyłabym stwierdzienia przeciętne.
Podsumowując trochę się rozczarowałam, miały być też niespodziani, niestety ja żadnych nie zauważyłam. David w ciągle powtarzał "Dziękuję" ... a tekst "This Is Polish Vodka" mnie rozwalił. Tak jak ktoś już napisał dobrze, że się czasem odezwał. Mieli też kilka wpadek ale dobrze, że potrafili z nich wybrnąć z uśmiechem na ustach, Gilmour też kilka razy machnął się przy przesterach.
Jednak najbardziej rozśmieszyły mnie słowa (sama nie wiem dlaczego), które David powiedział na końcu... mianowicie "już się skończyło" powiedział to takim śmiesznym głosem... .
Jednak mimo wszytko, był to chyba najwspanailszy dzień mojego życia i mimo wielkiego zmęczenia do tej pory nie mogę wyjść do końca z zachwytu... .
Aaaa i bardzo podała mi się atmoswera na koncercie, ludzie byli bardzo mili i nawet poznałam kilku fajnych ludzi, co śmieszne spodkałam ludzi z mojego miasta i razem wróciliśmy, byliśmy jedyni z Kluczborka i chciałam jeszcze coś napisać... ale wyleciało mi z głowy... dobra dopiszę później .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
1984
Seamus
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żywiec
|
|
Powrót do góry |
|
|
maurice
Lucifer Sam
Dołączył: 10 Sie 2005
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wroclaw
|
Wysłany: Nie 16:05, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Na początku było troche stresu z tym opźznieniem
Stałem w tłumie do wejscia na sektory A2 i A3 już od 16:40
Atmosfera była miła ale opóźnienie godzinne i ponad
godzina czekania na stojąca to kosztowało troche sił
ale co było później!!!
Otwarcie bram!!! Jestem w tym tłumie przed bramą na początku. Biegne z całych sił !!. Dobiegłem do wejścia na sektor i koles zaczął sprawdzać mi plecak. Na szczęcie zerknął tylko na wierzch i nie zobaczył aparatu.
Szybko mnie puścił i biegne dalej!!! Jestem coraz bliżej sceny. Przepycham sie no i zatrzymałem sie jakieś 3 metry od barierek prawie że na srodku sceny.
Co za radość. Widze cały sprzet bardzo dokładnie nawet dzwon do high hopes.
Za jakieś 15 minut pojawił sie David !!! Nigdy go nie widziałem !!! Ale teraz widze te uwielbianą przez nas sympatyczną twarz., która zanajdowała sie może jakieś 20 m ode mnie. On naprawde istnieje!!!
No ale teraz 3 godziny czekania i wielkie podekscytowanie.
CZekam cierpliwie. I jest 21.00. Nikt nie wychodzi. Żaden Wałęśa.
a tu nagle słysze bicie serca. Czuje sie jakby wszystkie pioruny świata poraziły mnie naraz. Leci całe Speak to me. A teraz wejscie do Breathe. To chyba najpiekniejszy moment w muzyce. Zawsze mówiłem że akord Edur jest najpiekniejszy. Czesto tego słuchałem na maksa w słuchawkach czy wieży. A tutaj. Ponad 10 razy głośniej i milion razy głebiej i piekniej. Prawie zwaliło mnie z nóg. Nie wiedziałem że to aż taka różnica gdy sie słucha na żywo
Chyba nie można było sobie wyobrazić lepszego nagłośnienia.
A poza tym nie ma przede mną nikogo wysokiego i widze dokładnie kazdy zakamarek sceny. A później Time - brak mi słów. Duzo lepiej zagrane niż na pulse podobnie jak breathe. Szkoda tego błędu richarda ale jakąs wybrnął.
Lecz później wszyscy jego imie skandowali najgłośniej. Przynajmniej w moim sektorze. Z pewnością go to pocieszyło bo później juz błedów nie popełniał a grał cudownie. No i nadeszła pora na on an island. Nie przepadałem za nią
ale na żywo zaprezentowała sie stokroć lepiej. Gilmour pokazał swoją wszchstronnośc grając na saksie i tej śmiesznej gitarce.
Piekne przejście z Castellorizon do on an island. Tu znowu ten cudowny akord E. No i przyszła pora na SOYCD. Pieknie zagrane. Ta wersja mi sie najbardziej podoba. A potem niespodzianka. Zagrali utwór którego nie znałem. Chyba to wczesne lata Pink Floyd. Może wiecie co to za utwór? Astronomi domine piekne efekty ale powinni pokazał na końcu Syda i zaproponować jakąś minute ciszy.
Fat Old Sun świetne i śmiesznie wykonane. Nie wiem jak opisać Echoes.
Najpiekniejsza chwila w życiu. No i High Hopes troche za cicho ale świetna końcówka. Wish You Were Here to juz maksymalne wzruszenie.
Nigdy nie byłem na żadnym koncercie ale te słowa i ta melodia śpiewane przez 80 tys ludzi mogą zrobić więcej z człowiekiem niż 1000 kazań kościelnych. Great day for a freedom to piekny głos Davida.Az trudno uwierzyć że ten człowiek ma ponad 60 lat. Comfortably Numb - olbrzymi power na konieć. Solo idealne. Ale jedno mnie zaskoczyło. Dlaczego nie zagrali tej specjalnie skomponowanej piosenki? Myslałem że to bedą Mury kaczmarskiego z jakąs poteżną solówką Davida. No i kolejna rzecz. Nie pojawił sie żaden reprezentant solidarności. A byłem pewny ze koncert zapowie wałęsa i wcześniej troche coś pogada. A tu po prostu zespół przyszedł zagrał i poszedł. Chciałbym to oglądnoć drugi raz dlatego że hipnoza w jakiej zanajdowałem sie podzczas koncertu spowodowała że jakoś nie wierze w to i że tam byłem słuchłem na żywo Echoes i widziałem Davida. Ale mam dowód- zdjęcia, które nawet fajnie wyszły. Jeżeli znajdziecie jakąś stronke z fotkami z koncertu to podajcie linka
Pozdrawiam
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 16:12, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Wróciłem tak jakoś 5 godzin temu. Potwornie zmęczony.
Dla mnie niesamowita sprawa. Pewnie po części dlatego, że to był mój pierwszy, naprawdę poważniejszy koncert w życiu. Byłem jakieś 20 metrów od sceny w A2. Widok miałem bardzo dobry. Mimo tego, że w autobusie spędziłem przez te dwa dni prawie 24 godziny, czekałem w Stoczni na koncert 2 i pół godziny i później bolał mniestrasznie krzyż - absolutnie nie żałuję.
Muzycznie było super. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, Dave odwalił świetne solo w On An Island (to w wersji studyjnej jest zdecydowanie za krótkie!). Ogólnie jednak, fakt, pierwsza część koncertu nie była tak znakomita, jak druga. Czasem się zastanawiam, czy Gilmourowi się nie robi trochę przykro, bo pewnie wie, że i tak 3/4 ludzi przyszła po to, by usłyszeć utwory Pink Floyd, a nie jego płyty, z której, jak da się zauważyć, jest bardzo dumny. Abstrahując już tutaj od sukcesu płyty i tego, co on sam o niej uważa. Ale okay, temat o koncercie...
Ulubione momenty? Echoes (to już standard), Shine On You Crazy Diamond, Fat Old Sun, solo z High Hopes, On An Island (utwór), Comfortably Numb i... pomyłka Wrighta w Time! Nie wiem dlaczego, ja zawsze lubię tego rodzaju wpadki, dodaje mi to klimatu (może dlatego, że udowadniają tym, iż "też jesteśmy tylko ludźmi"). I ta narada - "co teraz robimy"... Jeszcze tak ładnie Rick się zająkał i uśmiechnął, a później machał rękoma.
O ile się nie mylę, to rzekoma wtopa w Fat Old Sun była zaplanowana... chyba że co innego masz, Dizney, na myśli. Jeśli możesz - powiedz co.
Gdy David zapowiedział A Great Day For A Freedom, to już wydawało mi się, że to będzie zakończenie, gdyż wcześniej podziękował za przybycie, a utwór ma niekrótkie gitarowe solo, dobre na zakończenie.
Początek Shine On You Crazy Diamond był fantastyczny i głośniejszy niż to Gilmour powiedział. No i ta gra świateł. No właśnie - ja tam myślę, że od strony wizualnej ten koncert momentami dorównywał PULSE... A jeszcze co do utworu - ładne to zrobił Dave z częścią wokalną. Mnie osobiście brakowało drugiej części, ale nie spodziewałem się jej, bo koncertowo to chyba tylko na dwóch trasach była wykonywana i to jeszcze za czasów Floydów...
Echoes mogło trwać i trwać... bez końca. Nic więcej dodać nie trzeba.
To samo z Comfortably Numb... Swoją drogą - martwi mnie to, jak osłabiał już wokal Ricka. Potrafił śpiewać sporo lepiej, w Gdańsku nie wyszło mu to zbyt dobrze (pomyłkę w Time pomijam, bo... początek postu).
Szczerze mówiąc, to tak samo, jak na Gilmoura, przyjechałem na Wrighta. Gdy ludzie wrzeszczeli "David! David! David!", to ja krzyczałem "Richard! Richard! Richard!". Piękne to były chwile... Sympatycznie też wyszło powitanie wszystkich muzyków i to przyjęte z największym entuzjamem - Ricka.
Bardzo cieszy mnie również to, że mogłem zobaczyć i usłyszeć Parry'ego. Toż to już praktycznie legenda Floydów jest.
No i zabawny Gilmour. "Dziękuja!" - on to mówił do mieszkańców Śląska, czyli m.in. do mnie. Do tego to: "This is polish vodka really". Ktoś nawet z widowni krzyczał: "Would you like some coffee?", ale niestety nie było reakcji ze strony Dave'a. Tak w ogóle - wie ktoś może (czy ktoś słyszał, widział), co Gilmour robił tak z godzinę przed koncertem naprzeciw sceny? Udzielał wywiadów?
Jedno mnie ewidentnie irytowało (i pewnie szyszunia007 ma zamiar powiedzieć to samo) - ruchy Pratta. Nie przy tych muzykach, niestety...
Dizney, o co chodzi z tym, że zrezygnowali z wydawaniem opasek? Bo ja ją mam na sobie do teraz... Coś się później stało jeszcze?
Co do koszulek... mam tę czarną z biało-czerwonym środkiem. Na inne już nie trafiłem. A podobała mi się ta niebieska...
A te ceny... 0,5 litra coli za 6 zł. U mnie w mieście 2 litry nawet tyle nie kosztują. Z koszulką też przesada, mimo że mnie i koledze trochę zniżyli z ceny...
Czy był ktoś w tych dalszych sektorach? Jakie było nagłośnienie? Słyszałem, że podobnie, jak rok temu - słabe. Dziwne trochę, bo z przodu bas i bębny po prostu wchłaniane były całym ciałem bardzo wyraźnie.
Ludzie śmiesznie reagowali na ochroniarzy i na Polly...
W ogóle, to gadali momentami głupoty w autokarze, których później może parę wymienię. I miły gest ze strony "opiekunów", że prawie przez całą drogę odtwarzana była muzyka Pink Floyd, mimo że później było już to trochę męczące. Przecież mieliśmy tej muzyki pragnąć na ten czas, a nie zbrzydnąć się nią.
Ogólnie jestem bardzo, bardzo, bardzo zadowolony. Zdaję sobie sprawę, że coś pewnie jeszcze pominąłem, więc jakby co - edytuję.
PS. Czy ktoś z sektora A2 słyszał człowieka mówiącego w przerwie koncertu: "Mam Was w dupie... siadam"? I za chwilę: "A dobra, mam Was w dupie - wstaję"?
Aha, DVD wyjdzie, na moje oko, tak nie wcześniej niż w październiku. Żeby w ogóle tak szybko...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 16:29, 27 Sie 2006, w całości zmieniany 6 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Nie 16:14, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ja stałam ok 10m od sceny ale dokładnie wszytko widziałam, przedemną stał jakiś 2m facet ale grzecznie poprosił, żeby się trochę przesunął i bez problemu zrobił to o co go prosiłam, więc było dobrze .
Szczerze mówiąc to największą uwagę zwracałam na Ricka to jest mistrz... po prostu facet jest wspaniały i u ludzie w okół mnie również wykrzykiwali jego imię z całych sił .
I jeśli ktoś ma albo znajdzie jakieś zdjęcia z koncertu bardzo proszę o załączenie ich, ponieważ ja aparatu nie wziełam i nie wiece może kiedy wyjdzie dvd... bo odczówam potrzebę zobaczyć to jeszcze raz .
Misiu napisał: Jedno mnie ewidentnie irytowało (i pewnie szyszunia007 ma zamiar powiedzieć to samo) - rychu Pratta. Nie przy tych muzykach, niestety... |
Tak z chęcią odpowiem na to pytanie, jak to mnie denerwuje! Skacze po tej scenia, biega, rzuca się... trudno było go wzrokiem a co dopiero kamerą złapać. Pratt jest dobrym basiatą i szanuję go ale ten człowiek mnie denerwuje jak mało kto .
Ostatnio zmieniony przez Kasia dnia Nie 16:22, 27 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
1984
Seamus
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żywiec
|
Wysłany: Nie 16:14, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
no niewątpliwie nagłosnienie było poprostu doskonałe... ja stałem może 20 m od głosników po lewej stronie sceny i wszystcy panikowali, że tutaj bedzie nie dozniesienia łomot, ale wyszło pieknie, bas i perkusja zdawały sie wyznaczac rytm serca, cos niesamowitego, kazdy najdrobniejszy dziwk doskonale słyszalny...
jestem pełen podziwu
_______
Shine On
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Nie 16:24, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Co do nagłośnienia to ja się bałam, że jak mi ryknie z głośników z przodu to nie wstanę, albo wyjdę głucha jednak bylo dobrze, nie za głośno nie za cicho.
Jednak słyszałam wypowiedzi ludzi, którzy stali w dalszych sekrorach, że tam było naprawdę cicho.
PS. Przypomniało mi się co chciałam wcześniej napisać... nie zauważyliście, że więcej ludzi miało na koszulkach nazywko Watersa w różnej postaci niż Davida?
Ja na to zwróciłam uwagę i wydało mi się to dziwne- widziałam sporo ludzi, którzy przysli na koncert w koszulce "Roger Waters- Ca Ira" .
Ja osobiście miałam na sobie koszulkę Pink Floyd- The Wall .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
1984
Seamus
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żywiec
|
Wysłany: Nie 16:29, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: Jednak słyszałam wypowiedzi ludzi, którzy stali w dalszych sekrorach, że tam było naprawdę cicho. |
sempili na bilety to dobrze im tak
a mam pytanie, bo stała za mną jakaś taka malutka dziewczynka, pstrykała fotki komórką, potem ja grzecznie przepusciłem do przodu, stałas na wprost wózka z kamerą? może metr od barierki?
i drugie pytanie da się wkleic zdjecie jakos z dysku? bo niewiem jak a bym cos wstawił
_______
Shine On
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 16:34, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - niech Ci ktoś wyjaśni te banały, które musisz zrobić dalej, bo zaraz wychodzę z domu.
Tak, też się zastanawiałem nad tymi koszulkami Watersa... To tak, jakby chcieli Gilmourowi zrobić na złość. Z płyt na koszulkach to też mogliście wybierać raczej Dark Side Of The Moon albo Wish You Were Here, a nie The Wall. Naprawdę na złość mu robiliście.
Raczej wszystkie najpotrzebniejsze utwory zostały wykonane... Jeśli już miałbym się czepiać - nie było One Of These Days czy Run Like Hell... ten ostatni, tak chętnie wykonywane przez Dave'a. Zdziwił mnie również brak Money i Another Brick In The Wall, mimo że nieobecność tego drugiego utworu jest poniekąd zrozumiała. Skoro David go nie lubi...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Nie 16:36, 27 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
1984 napisał: szyszunia007 napisał: Jednak słyszałam wypowiedzi ludzi, którzy stali w dalszych sekrorach, że tam było naprawdę cicho. |
sempili na bilety to dobrze im tak
a mam pytanie, bo stała za mną jakaś taka malutka dziewczynka, pstrykała fotki komórką, potem ja grzecznie przepusciłem do przodu, stałas na wprost wózka z kamerą? może metr od barierki? |
To chyba nie byłam ja... stałam trochę dalej od sceny .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|