|
THE DIVISION BELL na cenzurowanym |
|
Jak oceniasz? |
6 |
|
23% |
[ 8 ] |
5 |
|
35% |
[ 12 ] |
4 |
|
29% |
[ 10 ] |
3 |
|
8% |
[ 3 ] |
2 |
|
2% |
[ 1 ] |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 34 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Gość
|
Wysłany: Czw 21:42, 29 Gru 2005 Temat postu: THE DIVISION BELL na cenzurowanym |
|
|
Jak oceniacie ten album?
Wg mnie- bardzo dobra płyta. Ma fajne momenty, a czasem i genialne, ale też zapychacze. Najlepszy utwór to IMHO High Hopes, świetne jest też Take It Back, Marooned, lubię też What Do You Want From Me. Płyta jest dość równa, ale nie dam 6, bo na tę ocenę zasługują IMHO takie perełki jak TDSOTM, The Wall i może kilka inych.
Z drugiej strony panowie pokazali, że Roger mylił się, mówiąc, ze Pink Floyd to tylko on.
Lubię nastrój zadumy w Cluster One, przypomina mi momentami utwory z WYWH (szczególnie Shine On...). Za zapychacza uważam A Great Day For Freedom (choć solo i klimat fajny, jednak do płyty IMHO nic nie wnosi), może jeszcze momentami Poles Apart wydaje się być bezsensowne. Nie lubię też Wearing The Inside Out (oprócz sola ). Ostatnie pięć kawałków po prostu uwielbiam- ze dwa z nich na pewno w moim top5, jeśli chodzi o twórczośc Pink Floyd.
No i przy Keep Talking robi mi się, nie wiedzieć czemu, cholernie smutno...
Ode mnie The Division Bell dostaje 5.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
jaclaw
Moderator
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Menelolandia
|
Wysłany: Czw 21:52, 29 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
bo PINK FLOYD to zespół ,...wszyscy w czwórke....
i ani oni bez niego ani on bez nich ,...nie napisali czegoś wiekszego , podwyzyszyli sobie poprzeczke,...
nie jest ta płyta równomiernie jakościowo,...pare lepszych troche gorszych..
wg mnie ten album byłby lepszy gdybu rozbudowali te dwa utory instrumentalne,..jak dla mnie , sa za krótkie , urywaja sie,...mysle ze zostały zmarnowane dwa fajne tematy , a moze nie, moze kiedys na koncercie rozwina , i zagraja dłuzej, sa takie przykłady w historii...
dałem 4 cóż , oceniam nizej niz np medlle,...
i jak posłuchałem tego prezentu gwiazdkowego od gilmoura to mysle ze mozna było te dwa instrumentale utworki zagrac , jak gdyby dalej,..znów o tym , ale to jwest takie moje odczucie
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 21:59, 29 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się- Cluster One i Marooned (szczególnie to pierwsze) mogły być bardziej rozbudowane, może jakaś mała suita, a tu nic. Ale i tak lubię
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 14:16, 31 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Również się zgadzam, a jakie rozwiązanie byłoby najlepsze, powiem w dalszej części postu.
The Division Bell - mój pierwszy samodzielnie zakupiony album. Swego czasu uważałem go za przegenialny, ale byłem strasznym żółtodziobem.
Ba! Myślałem nawet, że okres post-watersowy jest dużo lepszy (znałem wcześniej tylko Wish You Were Here). Oj, później kupiłem Dark Side Of The Moon, Animals, wcześniej przekonałem się do Wish You Were Here i słyszałem po części The Wall. Ależ zdałem sobie sprawę z błędu . Obecnie The Division Bell bardzo lubię, ma dobre momenty, ma genialne momenty, ma zapychacze. Myślę, że Cluster One mogłoby być dłuższe, z pomysłem i bardziej rozbudowane (Marooned niekoniecznie, dla mnie dobre, no, może TROSZKĘ za krótkie...), a nie musiałoby być Poles Apart (no bez jaj, to trwa ponad 7 minut.... ) i A Great Day For A Freedom (choć nie jest to takie złe - ale o tym później). Przejdźmy do samych piosenek....Cluster One - dla mnie ciekawe, psychodeliczne (choć sam nie mam nawet własnej interpretacji, ale niemożliwe, by to były przypadkowe dźwięki), rozluźniający klimat, jednak fakt - za krótkie. Po prostu lubię, nie zapada mi jakoś szczególnie w pamięć. Dalej - What Do You Want from Me. Oj, ten kawałek bardzo lubię. Na początku wręcz ubóstwiałem, później mi się trochę osłuchał, od niedawna znów bardzo lubię. Super basy, taki ostry klimat, dźwięki na początku wydawane przez Gilmoura są....świetne . I fajne uderzenia perkusji w tle. Nie jest odkrywcze, ale podoba mi się. I super zakończenie, takie z klimatem. Następnie przejście do Poles Apart - dwie zalety: ładna melodia, fajne wejście gitary (tej na końcu, elektrycznej). To wszystko - utwór mnie nudzi, ciągnie się. Też są chyba elementy psychodelii (ta część w środku), ale....no nie przypadł mi zbyt do gustu. Poza tym - 7 minut, a to można było, moim zdaniem, ująć w 3 minuty....Całe szczęście później wchodzi Marooned. Absolutnie genialny, rozpływam się przy nim całkowicie. Piękny wstęp z backgroundem, to echo....jestem niczym śnieg na kaloryferze . Mój drugi ulubiony utwór na płycie. No i przychodzi czas na A Great Day For A Freedom (ładne przejście, tak swoją drogą). No i cóż....zwrotki mi się podobają (bardzo lubię je nucić ), ten "refren", gdy jest chórek, raczej średnio mi się podoba. Solo....hmmm, nie zapada w pamięć, ale nie drażni uszu. Mało odkrywcze. Następnie, bez przejścia (o dziwo ) - Wearing The Inside Out. Ubóstwiałem i również ten kawałek. No i też się trochę teraz osłuchał, ale....wciąż bardzo lubię. Solo na klawiszach przepiękne, miły głos Wrighta pieści moje uszy . Fajny klimat, leniwy, właśnie taki, jaki powinien być, zgodnie z tekstem, taki marzycielski. No i kocham te chórki damskie . Solo na końcu - fajne. Później Take It Back. Hmmm...mnie się to nawet podoba, ale na dłuższą metę męczy. Szkoda, że nie ma tu jakiejś porządnej solówki Gilmoura - pasowałaby. No i nie sposób pominąć wokal Davida - chyba najlepsze jego partie jakie słyszałem. Generalnie kawałek jest jednym z bardziej komercyjnych . Następuje piękne przejście do Coming Back To Life. Ten utwór też jest baaaardzo komercyjny, nie ma co. No ale mam to gdzieś - do mnie trafił, piękna melodia, echo tak dodaje klimatu, fajna solówka. No i wokal Dave'a też jeden z lepszych. No i co tu dużo mówić. Następna kompozycja, czyli Keep Talking, należy do moich ulubionych na albumie. Wspaniały klimat, takie basowe trochę dźwięki w tle, surowa gitara, niepokojący wokal Gilmoura. Klimatu dodają te wstawki "It doesn't have to be like this" itd. No i takie piski przechodzące też w taki surowy dźwięk [cholera, tylko mnie się wydaje czy to jest identyczne do tych z Pigs (Three Different Ones)?]. Kocham tę piosenkę . Następnie - Lost For Words. Bardzo przyjemna kompozycja. Ten niepokojący dźwięk (z obcasem ) i fajnie wchodzący akustyk. Później taka przerwa, jakby jakieś problemy techniczne ( ) i wejście Gilmoura, skalę wyższe - bardzo mi się to podoba . No i dalej jedno z moich ulubionych przejść w ogóle - wyciszająca się gitara i pojawiają się dzwony - tak, teraz zaczyna się najgenialniejszy utwór na płycie i, jak dla mnie, najgenialniejszy z okresu post-watersowego i w ogóle jeden z najlepszych utworów Pink Floyd - High Hopes. Absolutna rewelacja, te dzwony, ten klimat, ten tekst....Szczególnie podczas "The grass was greener" się rozpływam, te klawisze w tle, tak świetnie pasują. I solówka na końcu - mnie się ani trochę nie ciągnie, po prostu świetna! I zakończenie znów dzwonami. Kocham to po prostu! .
Na pewno nie jest to genialny album. Jak dla mnie trzeba zdać sobie z tego sprawę. Niektóre przejścia między utworami wydają mi się trochę "naiwne" - łączy je jeden dźwięk, który z ani jednym, ani drugim utworem nie ma nic wspólnego (np. z Marooned do A Great Day For A Freedom - fakt, podoba mi się ten dźwięk, ale....takie mam zdanie na ten temat). Sam album jest podobno o trudności kontaktu z drugim człowiekiem? W sumie gdyby na to nie patrzeć - tekstami bardzo możliwe, okładka też to symbolizuje. Problem w tym, że album może się podobać nie ze względu na tę psychodelię, ale ze względu na łatwość utworów. No tak, wszyscy to wiedzą, ale warto to podkreślić . Poza tym, mam ogromne wrażenie, że inspiracją były wcześniejsze albumy tego zespołu:
CLUSTER ONE - klawisz w tle bardzo podobny do Shine On You Crazy Diamond, dość podobny klimat.
WHAT DO YOU WANT FROM ME - dźwięki jakie uzyskuje Gilmour świetnie pasują i dodają klimatu, ale....nie są one praktycznie takie same jak w Money? Chodzi oczywiście o ten efekt "trzech gitar".
A GREAT DAY FOR A FREEDOM - no tu nie jestem pewien, ale mamy chyba tu do czynienia z nawiązaniem do The Wall ("On the day the wall came down").
WEARING THE INSIDE OUT - solo na klawiszach brzmi identycznie jak klawisze w Shine On You Crazy Diamond.
COMING BACK TO LIFE - melodia, jak dla mnie, podobna trochę do On The Turning Away. No ale tutaj już może nadinterpretuję
KEEP TALKING - wcześniej o tym wspominałem - takie przechodzące w surowe piski - niemal identyczne jak piski świń w Pigs (Three Different Ones).
Możliwe, że zapytacie po co to piszę...Bo raczej nie raz mówione już było, że utwory brzmią podobnie do tych starszych. Tak więc tutaj nachodzi na myśl pytanie: czy płyta nie jest wtórna? Czy nie można było wymyślić czegoś innego prócz kilku kompozycji? Oceńce sami, ja myślę, że mogli się bardziej wysilić (tym bardziej patrząc na fakt, że od A Momentary Lapse Of Reason dzieli ja....aż 7 lat), choć płyta mi się podoba. Po prostu . Dobrze, że już Wright powrócił na dobre do zespołu (nie jako muzyk towarzyszący).
Trzy ulubione kompozycje: High Hopes, Marooned, Keep Talking (kolejność nieprzypadkowa).
Moja ocena - 4+/6 (czyli mocna czwórka ).
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 15:10, 31 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: A GREAT DAY FOR A FREEDOM - no tu nie jestem pewien, ale mamy chyba tu do czynienia z nawiązaniem do The Wall ("On the day the wall came down"). |
Myślę, że tutaj trochę naciągnąłeś tę interpretację. Pojedyncze słowa nie zawsze muszą oznaczać jakieś nawiązanie.
Misiu napisał: Tak więc tutaj nachodzi na myśl pytanie: czy płyta nie jest wtórna? Czy nie można było wymyślić czegoś innego prócz kilku kompozycji? |
IMHO jest najlepszą płytą, jaką PF mógł stworzyć bez Rogera Watersa. Jest o klasę lepsza od AMLOTR, TDB to szczyt możliwości trzech panów: Wrighta, Masona, Gilmoura. Ale to tylko moja opinia.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 17:47, 31 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Hmmm...z A Momentary Lapse Of Reason znam tylko dwa kawałki - trudno mi ocenić W sumie mnie zastanawia, jak wyszłyby albumy tej trójce Panów, gdyby próbowali robić to, co robiono z Watersem....Choć pewnie trudno by było, skoro to raczej od niego wyszło większość idei.
No a do o A Great Day For A Freedom - chyba masz rację .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:03, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: The Works akurat się wyróżnia - wybitnie złą produkcją |
A znasz Ty synu Hot Space?
Misiu napisał: A Momentary Lapse Of Reason, na tyle ile słyszałem, produkcję ma całkiem dobrą. |
Jak na PF- jest nie najlepsza. Takie Sorrow jest zbyt syntetyczne, może razić. Ale generalnie jest to dobrze wyprodukowana płyta PF, choć jak na ten zespół słabo :]
Misiu napisał: Sam nie wiem czy cokolwiek z ich kariery się zestarzało...No, może coś z okresu z Sydem, ale tu też nie jestem pewien. |
Produkcyjnie się nie zestarzało. Ale część utworów (mam na myśli kilka "kwiatków" z Meddle oraz AHM) niestety nie przetrwało próby czasu. No i muzyka z okresu z Sydem też ma lata świetności za sobą
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 16:37, 15 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Patrzac na ankiete plytke wiekszosc ocenia na 4... Tak ja tez ocenilem, bo po prostu tak ta plyte odbieram. Zdecydowanie nie jest to plyta genialna, ale dobra z przeblyskami to tak. Aj, niestety nie rowna mi sie to z tworczoscia wczesniejsza, ale wiadomo, nie te lata, inne czasy i w ogole
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 19:03, 15 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedyś napisałem, że daję 5... a dziś chyba dałbym mocne 4+, bo mimo wszystko wyżyny muzyczne to to nie są.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 20:37, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ja kiedyś oceniałam płytę na 3 teraz jednak ta płyta jakoś bardziej do mnie przemówiła więc 4
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 21:15, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ode mnie 3 (no taka z plusem ).
Nie lubię i tyle. Ani trochę do mnie nie przemawia. Jest nijaka, żeby nie powiedzieć monotonna. Ma przebłyski, które mi się podobają, ale tylko tyle. Może to tak jak jaclaw napisał, że dla mnie Pink Floyd to wszyscy w czwórkę. Nie wiem.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 16:02, 20 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Jest, to wszystko jedno, mimo że przyznałem już to wcześniej. Bo jeśli powiem, że gitara z Take It Back jest prawie identyczna jak w Run Like Hell (kolejne podobieństwo), to czy nie mam racji?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|