Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Gość
|
Wysłany: Wto 17:58, 30 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: Ale tutaj podobnie ją zastosowano, podobnie brzmi. |
No ale nie aż tak podobnie... ja tam zbytniego podobieństwwa nie widzę, zastosowanie danych technik nie oznacza od razu, że utwory mają być wzorowane na sobie.
Misiu napisał: Nagle pojawia się ponad 5-minutowy utworek, w którym dzieje się prawie cały czas to samo |
Nie zgodzę się, że dzieje się cały czas to samo. Może jest monotonny (nie w znaczeniu pejoratywnym, tylko po prostu taki jest), ale jednak taki sam to on cały czas nie jest.
Misiu napisał: Ale dla mnie jakoś... dla mnie to jest podobne. Właśnie przez ten klimat... no ja go po prostu tak czuję, więc trudno tu polemizować. |
Mówisz teraz o subiektywnym pojmowaniu sztuki, o którym nie ma co dyskutować.
Misiu napisał: Części muzyczne z Echoes mogą mieć kilka punktów podobnych do części muzycznych z Shine On You Crazy Diamond. |
Już prędzej Szalony Diament jest podobny do Echoes, niż Marooned do SYOCD, IMHO.
Misiu napisał: Niekoniecznie wtórny, ale... no co jest niepowtarzalnego w gitarze na klawiszowym tle z późniejszym wejściem perkusji? |
Nic. Ale co z tego? Utwór zalatuje wtórnością i nigdy nie mówiłem, że AMLOR i TDB są szczególnie odrywcze.
Misiu napisał: Po prostu wielu innych mogłoby to wymyślić |
Długie suity jak Echoes też nagrywały inne grupy. Ale nie ujmuje to niczego temu wielkiem utworowi.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 19:00, 30 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Marcin S. napisał: Misiu napisał: Po prostu wielu innych mogłoby to wymyślić |
Długie suity jak Echoes też nagrywały inne grupy. Ale nie ujmuje to niczego temu wielkiem utworowi. |
Zgadzam się z Marcinem.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 15:34, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: Myślę, że A Momentary Lapse Of Reason i The Division Bell mają jedną, może nie ogromną, ale wadę - przesycenie gitarowe. Praktycznie wszystkie utwory opierają się na Davidzie |
No i dlatego przy odwiecznym konflikcie, gdy dla jednych AMLOR i TDB sa plytami bardziej floydowymi niz Final Cut, takie myslenie mnie po prostu smieszy. Wlasnie te dwie plyty opieraja sie glownie na Gilmourze, o czym nie mozna mowic w przypadku Final Cuta. Tam jest autorstwo utworow Watersa, ale w koncu byl liderem, dodatkowo wybitnym tworca. Jest jego wokal, ale jest i Gilmour. Nie ma Ricka. Klawisze gra juz kto inny. No i sa urzekajace solowki Gilmoura. I przede wszystkim czuje sie klimat PF. Ktos zaargumentuje ze nie ma Ricka i to nie PF. Tylko ile slychac tego pana na AMLOR i TDB... To decydujaca kwestia brzmieniowa. A wystarczy spojrzec na sklad tworzacy AMLOR i TDB. Lista imponujaca, pelno muzykow. Dla mnie taki zespol to juz nie moze nosic nazwy Pink Floyd. I czasem sobie mysle, skoro Waters byl liderem Pink Floyd, podjal decyzje o rozpadzie grupy to chyba nie ladnie postapil Gilmour mimo wszystko. Bo lider zespolu w koncu po cos jest.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Wto 16:38, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: to chyba nie ladnie postapil Gilmour mimo wszystko. Bo lider zespolu w koncu po cos jest. |
Ale lider nie jest dyktatorem. To że był twórcą większości dorobku nie oznacza że nie ma liczyć się z głosami innych członków, a tym bardziej nakazywać im przestać grać w zepsole który jest ich całym życiem, grożąc że bez niego nie uciągną.
Gilmour miał więc absolutne prawo do kontynuajci, tym bardziej że pozostali cżłonkowie (a właściwie tylko jeden) się zgodzili.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 21:13, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Myślę, że rzeczywiście TFC jest bardziej floydową płytą niż takie AMLOR (a kiedyś pisałem, że jest inaczej), ale nie zgadzam się z tym, że Gilmour nie miał prawa kontynuować kariery Pink Floyd. Choć mógł to zrobić w lepszym stylu.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 22:11, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Marcin S. napisał: Myślę, że rzeczywiście TFC jest bardziej floydową płytą niż takie AMLOR(...) , ale nie zgadzam się z tym, że Gilmour nie miał prawa kontynuować kariery Pink Floyd. Choć mógł to zrobić w lepszym stylu. |
W sumie zgadzam się z tymi słowami.
David Gilmour kontynułował karierę Pink Floyd (moim zdaniem oczywiście) nie dlatego, że odczówał taką potrzebę serca tylko dlatego, że chciał udowodnić Watersowi, że i bez niego Pink Floyd jest w stanie nagrywać. Chciał pokazać, że Waters mylił się mówiąc Pink Floyd to ja .
Moim zdaniem Waters nie do końca się mylił wypowiadając te słowa.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 22:27, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Mylił się. Wystarczy posłuchać Comfortably Numb.
Co nie oznacza, że przestałem uważać, że Gilmour był najgorszym z trzech liderów Pink Floyd.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 22:33, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
CN kontra cała reszta stworzona dla Pink Floyd przed Watersa śmiała teza .
Chodziło mi o to, że było w tym trochę prawdy.
To Roger stworzył powiedzmy 90% repertuaru Pink Floyd i nikt mnie nie przekona, że The Wall, Animals czy The Final Cut to płyty gorsze od AMLOR czy TDB. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że (jeśli chodzi o The Wall) Comfortably Numb, Run Like Hell czy Young Last współtworzył Davida jednak to tylko "mała" część całego dorobku Pink Floyd.
A jeśli chodzi o stwierdzenia, że David był najgorszym z trzed liderów Pink Floyd to się z tobą zgadzam.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 22:50, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Fearless napisał: a tym bardziej nakazywać im przestać grać w zepsole który jest ich całym życiem, grożąc że bez niego nie uciągną.
Gilmour miał więc absolutne prawo do kontynuajci, tym bardziej że pozostali cżłonkowie (a właściwie tylko jeden) się zgodzili. |
Tylko ze widzisz... piszesz ze ' w zespole, ktory jest ich calym zyciem'. I do czego zmierzam. Ten zespol, ktory stworzyl Gilmour to nie byl wcale zespol, ktory byl ich calym zyciem, a wrecz jakis nowy totalnie twor, a ze starego zostala jedynie nazwa. A i nie ocenialem prawa Gilmoura do kontynuacji grania jako PF. Tylko napisalem ze postapil dosc perfidnie i nieladnie, mozna powiedziec nie uszanowal woli lidera zespolu, ktory widocznie stwierdzil ze zespol nie moze i nie powinien juz istniec. Mysle ze lider, jakim byl Waters w Pink Floyd, mial wieksze prawa niz zwykly lider zespolu, ktory moze byc jedynie 'frontmanem'. Glownie poprzez olbrzymi wklad w muzyke PF. Wiec jak pisalem, Waters, pierwszy czlowiek w zespole po prostu stwierdza, ze nie mozna dalej grac wiec konczy dzialalnosc Pink Floyd. Wg mnie mial jak najbardziej prawo do takiej decyzji i reszta powinna to uszanowac. "Trzeba wiedziec kiedy ze sceny zejsc" chcialoby sie napisac panie Gilmour.
szyszunia007 napisał: że odczówał taką potrzebę serca tylko dlatego, że chciał udowodnić Watersowi, że i bez niego Pink Floyd jest w stanie nagrywać. Chciał pokazać, że Waters mylił się mówiąc Pink Floyd to ja .
Moim zdaniem Waters nie do końca się mylił wypowiadając te słowa. |
Tez tak uwazam z tym udowadnianiem. Tym bardziej jest watpliwa chec grania Gilmoura w zespole, 'ktory jest jego calym zyciem'. A nagrywanie dla udowadniania, niestety nie ma wiele do czynienia z tworczoscia... A uwazam ze Waters nie do konca sie mylil mowiac Pink Floyd to ja. Ale raczej powiedzialbym "wiekszosc dorobku Pink Floyd to ja".
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 22:54, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
s h e e p napisał: A uwazam ze Waters nie do konca sie mylil mowiac Pink Floyd to ja. Ale raczej powiedzialbym "wiekszosc dorobku Pink Floyd to ja". |
W takim razie jesteśmy tego samego zdania.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 23:05, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No bo taka jest prawda. Nie mozna mowic ze Pink Floyd to Waters ani ze Pink Floyd to Gilmour (choc tak nigdy nikt jeszcze nie powiedzial ). Chodzi tylko o to, ze Waters stanowil trzon zespolu, glowny filar, bez ktorego takiego dinozaura jakim byl Pink Floyd dzwignac sie po prostu nie da. Nawet zaciagajac do pomocy pokazna grupe ludzi jak widac sie to nie udalo...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 23:17, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Podam taki przykład: kiedy wróciłam z koncertu kolega się mnie zapytał (w obecności drugiego kolegi) jak było na koncercie, no to ten drugi zapytał się na jakim byłam koncercie. Odparłam, że byłam na Gilmourze na to on "a kto to taki?" i wtedy ten drugi odpowiedział się, że to był koncert Pink Floyd.
Ja na to, że to nie był koncert Pink Floyd tylko ich gitarzysty. I padło pytanie- jak to? Przecież ja czytałem na forum muzycznym, że na tym koncercie wszyscy muzycy grali kiedyś w Pink Floyd. (To była jakaś pomyła bo Phil Manzanera nigdy nie grał w Pink Floyd- ale pomińmy to).
Ja na to odpowiedziałam: ale co to było za Pink Floyd?
Prawda był David Gilmour, był Rick Wright i był Nick Mason, ale poza nimi było jeszcze gro innych muzyków. Dodatkowy gitarzysta, dodatkowy perkusista, dodatkowy klawiszowiec i nowy basista.
Do czego zmierzam, chodzi mi o to, że to było jakby oszukane Pink Floyd bo właściwie brakowało tylko jednej osoby- Rogera Watersa ale jakże była to ważna osoba.
Przecież za czasów Watersa Pink Floyd nie potrzebowało dodatkowych muzyków, no może pomijając trasę The Wall w której brali udział muzycy sesyjni, ale w studio dawni Floydzi dawali sobie świetnie radę w czwórkę.
Roger Waters był osobę bez której Pink Floyd nie byłoby takim wielkim zespołem i wiem, że dużo osób się ze mną nie zgodzi ale trudno- taka jest moja opina.
David Gilmour to dobry muzyk a właściwie świetny muzyk, wspaniały gitarzysta jednak Roger Waters mimo tego, że nie jest on jakimś świetnym basistą jest on prawdziwm artystą, który tworzył muzykę ponieważ to kochał i zapewnie nadal kocha a nie, żeby komuś zrobić za złość.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 9:50, 30 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał:
Przecież za czasów Watersa Pink Floyd nie potrzebowało dodatkowych muzyków, no może pomijając trasę The Wall w której brali udział muzycy sesyjni, ale w studio dawni Floydzi dawali sobie świetnie radę w czwórkę. |
No zgadza sie. Byli oczywiscie jeszcze ludzie spiewajacy ze tak powiem w tle. Albo Dick Parry, ale to wiadomo. Lub chory i partie orkiestralne na plytach. Ale jak popatrzec na sklad AMLOR:
# David Gilmour — śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe, sekwencery
# Nick Mason — perkusja, perkusja elektroniczna, specjalne efekty dźwiękowe
# Richard Wright — fortepian, organy, śpiew
# Bob Ezrin — instrumenty klawiszowe, sekwencery, instrumenty perkusyjne
# Jon Carin — instrumenty klawiszowe
# Pat Leonard — syntezatory
# Bill Payne — organy
# Michael Landau — gitara
# Tony Levin — gitara basowa
# Jim Keltner — perkusja
# Carmine Appice — perkusja
# Steve Forman — instrumenty perkusyjne
# Tom Scott — saksofon altowy, saksofon tenorowy
# Scott Page — saksofon tenorowy
# John Halliwell — saksofony
# Darlene Koldenhaven, Carmene Twillie, Phyllis St. James, Donnie Gerard — śpiew.
# Andrew Jackson, Tom Jones, Ken Cailars, Sarah Bruce — dodatkowe efekty brzmieniowe
to z calym szacunkiem ale taka ekipa byla a bylo to co bylo...
Cytat: Roger Waters był osobę bez której Pink Floyd nie byłoby takim wielkim zespołem i wiem, że dużo osób się ze mną nie zgodzi ale trudno- taka jest moja opina. |
To prawda. Waters siegal tylko po to, czego mu brakowalo w zespole. Czyli wspomniane chory oraz orkiestry. No i wiadomo saksofon, czy klawiszowiec, kiedy nie bylo Ricka. A po reaktywacji PF za Gilmoura, David korzystal z takiej pomocy ze glowa mala. Jednak mysle ze to A calosc oczywiscie nazywa sie dumnie PF, a ktos niedoinformowany traktuje oczywiscie ta plyte jako pelny wyrob PF.
Cytat: David Gilmour to dobry muzyk a właściwie świetny muzyk, wspaniały gitarzysta jednak Roger Waters mimo tego, że nie jest on jakimś świetnym basistą jest on prawdziwm artystą, który tworzył muzykę ponieważ to kochał i zapewnie nadal kocha a nie, żeby komuś zrobić za złość. |
No tak. Gilmour jest naprawde swietnym gitarzysta. A bas Watersa i tak jest charakterystyczny. I nie wydaje mi sie zeby postapil tak jak Gilmour, aby tylko udowodnic swoja wyzszosc.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Śro 10:22, 30 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Waters powiedział dość Pink Floyd ponieważ stwierdził, że zespół się wypalił i zapewne miał racje. Pink Floyd stworzyli wspaniałe płyty The Dark Side Of The Moon po, którym również mieli kryzys twórczy, później Wish You Were Here, Animals, The Wall... stworzyli (a właściwie stworzył) The Final Cut ale mimo to, że jest to jednak z moich ulubionych płyt to nie jest już płyta na miart Ciemnej Strony czy Muru. Ale mówi się, że to solowa płyta Watersa, jednak i tą płytę uświetlniają piękne solówki Gilmoura... moje ulubione w Your Possible Pasts i The Fletcher Memorial Home.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 11:23, 30 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
To ja może dorzucę swój kamyk do ogródka.
Nie ulega wątpliwości, że Roger Waters to najważniejsza postać w Pink Floyd. On był filarem tego zespołu, ale nie miał prawa powiedzieć: "PF to ja". Tymi słowami (moim zdaniem) "olał" pozostałą trójkę. Zdeprecjonował ich wkład, wysiłek itd. Teraz ktoś może powiedzieć: "OK, ale w takim razie Gilmour nie uszanował decyzji Watersa o zakończeniu działalności zespołu". Ja bym odpowiedział na to pytaniem: "A czy Waters skonsultował tą decyzję z pozostałą trójką?". Nie, nie zrobił tego. Moim zdaniem Gilmour miał prawo reaktywować zespół i posługiwać się nazwą PF. Z prawnego punktu widzenia Waters był tylko jednym z czterech członków zespołu. Dura lex, sed lex... Wartość artystyczna AMLOR i TDB to już inna kwestia (ja sumarycznie uznaje je za przeciętne).
P.S. Ostatnio zauważyłem, że darzę Watersa coraz większą sympatią. Na początku mojej przygody z PF bardzo, ale to bardzo go nie lubiłem. Z czasem, wraz z poznawaniem działalności zespołu, zacząłem sie do niego przekonywać. Mimo to (starając sie byc obiektywnym) uważam, że momentami "przesadzał". Tak też było w przypadku decyzji o zakończeniu działalności.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|