Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 20:53, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał:
A tak się jakoś utarło, że co nie jest rockowe, jest popowe. A pop to bardzo szerokie pojęcie... |
Czyli w muzyce istnieją dwa gatunki - rock i pop.
Zawsze ceniłem PF właśnie za to, że potrafią wyjść poza takie schematy (dobitnym przykładem jest Ca Ira). Zresztą komu one są potrzebne? Muzyka to muzyka, ma wywołać emocje - i wtedy dla mnie jest wartościowa. Słuchając The Final Cut mam momentam łzy w oczach i gęsią skórkę, AMLoR takich uczuć nijak we mnie nie generuje.
Oblivion napisał:
Ok, ale gdyby Syd się uparł, to w rewanżu za usunięcie mógłby zakazać reszcie wykonywania live utworów, których był autorem.
|
Waters przecież tego nie zrobił.
Oblivion napisał: poza tym Waters był samozwańczym liderem, sam się na niego wykreował. No i dostarczenie materiału na 3 płyty to nie powód, aby przylepić sobie na czoło całą nazwę firmy... |
Wykreował się poprzez swoją pracę. Jeśli przyrównać zespół do firmy (a właściwie tak było), to na wyniki firmy ma głównie wpływ ten kto produkuje. A produkował Waters - bez jego zaparcia i pomysłów nie byłoby WYWH, Animals, Wall i TFC, czyli ostatnich przed rozłamem albumów PF. I z albumu na album ten wpływ był coraz większy. Na pewno zagrały ambicje, nie wiemy do końca, co działo się wewnątrz zespołu. Waters widział słabość kompozytorską pozostałych muzyków i doszedł do wniosku, że o obliczu zespołu właściwie dycyduje już samodzielnie - stąd to "Pink Floyd to ja!". Może do tego doszła propozycja nowego podziału udziałów w firmie, adekwatnych do wkładu kompozytorskiego na co nie przystali pozostali. I pewnie wtedy Waters się postawił i powiedział, że odchodzi. Nie wierzył, że pozostali wykrzeszą tyle sił, by pociągnąć bez niego - stąd zażądał rozwiązania zespołu.
Oblivion napisał:
Nie miałbym pewności, kto był pomysłodawcą wszystkich orkiestrowych aranżacji. Zdaje się, ze Ezrin. A że Waters nie potrafił wyciągnąć czegoś z muzyków PF, i zatrudnił innych - no cóż, tak bywa. Ale to niby ma być ok...podczas gdy Gilmour w sesjach do AMLOR nie mógł niczego wyciągnąć z Wrighta i Mansona, który dopiero na koncerty opanował dokładnie swoje partie - to już jest beee.
|
Ale przecież nie chodzi o dodatki - aranżacje, chórki czy muzyków sesyjnych. Chodzi o kompozytorów utworów i autorów tekstów.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 21:24, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Słuchając The Final Cut mam momentam łzy w oczach i gęsią skórkę, AMLoR takich uczuć nijak we mnie nie generuje. |
No ja tak samo mam. Widac o to chodzi, jedni lubia te lzy i gesia skorke a innym wystarcza muzyka AMLoRowska. Ja sie zaliczam po prostu do tych pierwszych.
Dizney napisał: I pewnie wtedy Waters się postawił i powiedział, że odchodzi. Nie wierzył, że pozostali wykrzeszą tyle sił, by pociągnąć bez niego - stąd zażądał rozwiązania zespołu. |
A Ty Dizney piszesz, ze pod koniec dzialania zespolu bylo tak ze kompani Watersa "po prostu nie byli tworczy". I ze cala robote wykonywal praktycznie Waters z tego tytulu. Czy jezeli tak by faktycznie bylo, to czy nie uwazacie, ze to co zrobil Waters z zespolem bylo calkowicie sluszne? Jest Waters. On pracuje, tworzy, dziala. Inni jakos nie maja weny do tworzenia, poza tym atmosfera nie za ciekawa. Moze Waters wlasnie dlatego chcial rozwiazac zespol, bo to co sie dzialo, wcale zespolu nie przypominalo. Moze juz bylo dosc pracy wykonywanej glownie przez Watersa. Wydaje mi sie ze gdyby Gilmour sie nie bural do prawa do uzywania nazwy Pink Floyd, to wcale nie byloby tak jak pisal ktos w tym temacie (tu sorki za brak nazwy tego kogos, ale akurat nie mam podgladu tej czesci tematu), ze mielibysmy Watersa i smetne i ciche plyty PF jak TFC. Mysle ze decyzja o rozwiazaniu zespolu byla ostateczna, a spor sadowy szedl tylko o poslugiwanie sie nazwa PInk Floyd, czego Waters po prostu nie chcial. Nie sadze, zeby nawet po wygraniu przez Rogera procesu, nagrywal on cokolwiek pod szyldem PF. Tak mi sie wydaje bynajmniej.
PS. A mialem nie dyskutowac....
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 0:04, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Sheep, dobrze kombinujesz
Mam takie samo wrażenie. Trzeba wziąć pod uwagę, że przez całą karierę członkowie PF byli tak naprawdę anonimowi dla ogółu. Liczyła się tylko nazwa Pink Floyd. Nawet do dziś muszą się podpierać tą nazwą w działalności solowej, żeby byli rozpoznawalni.
I taka sytuacja była wtedy. Waters sądził, że da sobie radę sam (i jakoś jednak się przeliczył). Pozostali uznali, że nazwa jest na tyle potężna, że i bez Watersa można na niej jechać. I się nie przeliczyli. Stąd walka o zachowanie nazwy przy Gilmourze, Masonie i Wrightcie. Rozumiem też argumenty Gilmoura, że poświęcił 20 lat zespołowi i nie chce zaczynać wszystkiego od nowa.
Tak przy okazji - dlaczego to teraz Gilmour jest liderem (samozwańczym)? Czemu to nikogo nie oburza? Dlaczego nie oburza nikogo że to teraz On jest główną przeszkodą w reorganizacji zespołu i powrocie do starego składu?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Nie 11:36, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: On pracuje, tworzy, dziala. Inni jakos nie maja weny do tworzenia, poza tym atmosfera nie za ciekawa. |
Znowu daję wywiad z lat '90.
Cytat: Dlaczego Roger Waters odszedł z grupy?
On był naszym mózgiem. Roger jest świetnym autorem tekstów, ale nie muzykiem. Rogerowi wydaje się, że jest lepszym muzykiem ode mnie, ale mi się tak nie wydaje.
I uważał was za muzyków sesyjnych?
Po prostu spełnialiśmy jego polecenia.
Nick Mason kiedyś powiedział, że na tym etapie jedynym wyjściem jest zupełny spokój albo wojna. Jak ty przez to wszystko przeszedłeś — z pomocą psychiatry ?
Kiedy czasem jechałem ze studia do domu, Roger obrzucał mnie obelgami i wyzwiskami. To Roger był winny. Nie chciał moich pomysłów, muzyki. Wtedy stwierdziłem "Proszę bardzo, jak nie, to nie. Ale proszę o zwrot forsy, którą utopiłem w albumie, choćby nie wiem co". |
Pomijając buntowniczy ton Davida, który jak sądzę w tamtym czasie udzielał się obu stronom, warto bliżej przyjrzeć się samej treści.
Podkreślenie jednego ze zdań moje.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 16:11, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat:
Kiedy czasem jechałem ze studia do domu, Roger obrzucał mnie obelgami i wyzwiskami. To Roger był winny. Nie chciał moich pomysłów, muzyki. Wtedy stwierdziłem "Proszę bardzo, jak nie, to nie. Ale proszę o zwrot forsy, którą utopiłem w albumie, choćby nie wiem co". |
To są opinie Davida i w oczywisty sposób są subiektywne. Nie powiedział, dlaczego Roger nie chciał jego pomysłów i muzyki. Może dlatego, że były słabe?
A co do wypowiedzi Gilmoura, to teraz ja zacytuję jedną z sierpnia tego roku:
Cytat:
Jest pan jednym z najbardziej wpływowych gitarzystów.
Ale dla ludzi, którzy mnie nie znają, powinienem pozostać tylko muzykiem, czyż
nie? Jednak ludzie słuchają mojej muzyki i myślą: David Gilmour jest taki a
taki… Ale ja taki nie jestem.
Więc jaki pan jest?
Jestem niesprawiedliwy i często ranię innych. Oczywiście nie zawsze. Ale mam też ciemne strony. Chowam się – w końcu jestem Anglikiem – za pancerzem ironii. Mam skłonności do prawdziwie brutalnego sarkazmu. |
Tym razem podkreślenie moje
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 17:41, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: Dlaczego Roger Waters odszedł z grupy? |
Teraz moje pytanie do lepiej wiedzacych niz ja Czy nie bylo tak, ze Waters chcial rozwiazac ostatecznie zespol? Dlaczego wiec mowi sie o odejsciu... Czy bledne jest stwierdzenie, ze Waters nigdy z PF nie odszedl?
Cytat:
On był naszym mózgiem. Roger jest świetnym autorem tekstów, ale nie muzykiem. Rogerowi wydaje się, że jest lepszym muzykiem ode mnie, ale mi się tak nie wydaje. |
No wlasnie, patrzac na PF jak na organizm, to wiadomo jaka role pelni mozg. Steruje wszystkim, no czyli taki lider. Ale nie o tym. Tez mi sie wydaje ze Gilmour krzywdzaco sie wyrazil o Watersie. Wspomnial jedynie o tekstach. A Roger to przeciez autor utworow, swietny kompozytor, wokalista. Przeciez gra na basie, a jak widzielismy miesza i w innych jakis urzadzeniach muzykalnych Tez wyraz "muzyk" jest szerokoznaczeniowy. Ciezko porownywac pod tym wzgledem. Waters ma glos, teksty, gitare... komponuje utwory. A Gilmour to glownie gitara ( bardzo charakterystyczna i piekna ), no i takze jeden z dwoch glownych glosow PF. Ale jak chodzi o tworzenie utworow i teksty moim zdaniem jest gorzej...
Cytat: Po prostu spełnialiśmy jego polecenia. |
I wlasnie szczerze powiem nie wiem jak bylo, bo i skad mam wiedziec Dizney pisze, ze poza Watersem, to nikt niewiele robil. A tu wypowiedz Gilmoura jest taka jakby oni robili tylko to co im kazal. Chociaz jedno nie wyklucza drugiego, mogli nie miec weny, i Waters dlatego mogl kazac grac to i owo. A takie cos latwo ukryc i powiedziec ze sie spelnialo polecenia. Ale to tylko moja opinia.
Cytat: To są opinie Davida i w oczywisty sposób są subiektywne. Nie powiedział, dlaczego Roger nie chciał jego pomysłów i muzyki. Może dlatego, że były słabe? |
No wlasnie. Prawde powiedziawszy, jakby bylo tak, ze Gilmour proponowal Watersowi cos na ksztalt utworow z AMLoR to nie dziwie sie Rogerowi ze nie chcial tych pomyslow. Mysle sobie, ze to, co proponowal David bylo albo pokroju AMLoR, albo gorsze, gdyz jakby bylo lepsze, to mysle, ze i wtedy Gilmour wykorzystalby te pomysly do nowej plyty (PF). A ta byla AMLoR. Material wiec nie mogl byc ciekawy...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Nie 17:42, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Przytaczanie słów Davida w tym celu jest dla mnie pozbawione sensu, czytałam wiele wywiadów z nim i jedyne dobre słowo jakie powiedział o Watersie to "jest dobrym autorek tekstów". To jest jasne, że Gilmour w wywiadach mówi, że to Waters był winny a on tylko grzecznie spełniał jego rozkazy, nie sprzeciwiając mu się.
Poza tym to było tak, że Waters odszedł z grupy, przecież odrazu jej nie rozwiązał. Dopiero gry przeglądał jakieś tam księgi (bo przecież cały czas łączyła ich firma- nie pamiętam nazwy) zobaczył rubryke, której jeszcze kilka miesięcy temu nie było pt "nowy projekt Pink Floyd". I, że tak napiszę szlag go trafił na miejsu i dlatego rozpętała się III wojna światowa.
W sumie to pozstawcie się w jego sytułacji, człowiek stworzył większość materiału Pink Floyd w tym większość materiału z ich największych płyt a tu nagle okazuje się, że po jego odejściu zespół postanawia nadal grać nie zwarzając na to co było. Ja już pisałam Gilmour postąpił nie fair.
s h e e p napisał:
Dizney napisał: napisał:
Słuchając The Final Cut mam momentam łzy w oczach i gęsią skórkę, AMLoR takich uczuć nijak we mnie nie generuje. |
No ja tak samo mam. Widac o to chodzi, jedni lubia te lzy i gesia skorke a innym wystarcza muzyka AMLoRowska. Ja sie zaliczam po prostu do tych pierwszych. |
Mogę się pod tym podpisać.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 17:46, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
MOIM ZDANIEM David miał takie same prawa do Pink Floyd jak Roger. Tyle. To był zespół, a nie Waters+inni muzycy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Nie 18:18, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: No wlasnie. Prawde powiedziawszy, jakby bylo tak, ze Gilmour proponowal Watersowi cos na ksztalt utworow z AMLoR to nie dziwie sie Rogerowi ze nie chcial tych pomyslow. Mysle sobie, ze to, co proponowal David bylo albo pokroju AMLoR, albo gorsze, gdyz jakby bylo lepsze, to mysle, ze i wtedy Gilmour wykorzystalby te pomysly do nowej plyty (PF). A ta byla AMLoR. Material wiec nie mogl byc ciekawy... |
No niekoniecznie. Nie wiemy jak było na prawdę, ale prędzej mógłby to być materiał na kształt About Face, czyli rzeczy naprawdę ciekawe. Oczywiście to czysta spekulacja. Zresztą jeśli choćby spojrzymy na przykład The Wall, widzimy że David nic złego by tej muzyce nie wyrządził, gdyby jego wkład był większy (zakładając że faktycznie miał jakieś pomysły- ja osobiście nie widzę powodów by mu nie wierzyć).
Co do kwestii komentarzy na temat Watersa to myślę że po tych wszystkich procesach i atakach ze strony Rogera to absolutnie go rozumiem- jak tu nie ripostować? Tak propos- jedna z okładek solowej płyty Rogera miała przedstawiać głowy trzech muzyków (zgadnijcie czyje) utopione w kieliszku martini. Ale to tak poza dyskusją.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 23:44, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Jak to z tym rozpadem było:
W wywiadze z 1982 roku dla Rolling Stone Waters m.in. powiedział "Już na początku lat 70-tych zaczęliśmy udawać, że nadal jesteśmy grupą. Zaczęło mnie to drażnić, bo to ja odwalałem większość roboty a udawaliśmy, że to praca zespołowa. A teraz już nie udajemy. Mogę bez problemów pracować z innym perkusistą i klawiszowcem i prawdopodobnie w którymś momencie tak się stanie. Przyszłośc Pink Floyd w bardzo dużym stopniu zależy ode mnie".
Z formalnego punktu widzenia rozejście Watersa z Pink Floyd zostało zapoczątkowane poprzez mało znaczącą ale narastającą kłótnię pomiędzy Rogerem a menadżerem O'Rourke o kontrakt na przyszły album PF. W czerwcu 1985 Roger przekazał swoje sprawy w ręce byłego menedżera Rolling Stones - Petera Rudge (nielegalnie według O'Rourke), co według Rogera zakończyło jego osobistą umowę z O'Rourke, który pozostawał dalej menedżerem PF (wtedy już bez Wrighta). Według Watersa PF już nie istniał. Żeby do końca pozbyć się O'Rourke Waters potrzebował zgody Gilmoura i Masona. Oferował im nawet w zamian prawa do nazwy Pink Floyd bo był przekonany, że i tak z nią nic nie zrobią. Gilmour i Mason odmówili pozbycia się O'Rourke. Waters więc postanowił obejść problem poprzez oficjalne "odejście" od zespołu poprzez wysłanie do wytwórni EMI i CBS listu, w którym stwierdził, że nie zamierza więcej nagrywać z Pink Floyd i prosi o zwolnienie go ze zobowiązań jako członka grupy. To z kolei dawało pozostałym dwóm członkom zespołu wolną rękę w rekonstrukcji składu. Jeszcze w lecie 1986 Dave spotkał się z Rickiem na Rodos i Rick mu zaproponował: "Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował lub chciał pracować ze mną, to jestem do twojej dyspozycji". Gilmour pamiętając kiepską pracę Ricka na The Wall nic nie odpowiedział. Gdy już wiekszośc materiału na AMLOR była gotowa (włącznie z klawiszami, które nagrali Gilmour, Carin i Ezrin), Dave doszedł do wniosku, że na płycie przydałoby się nazwisko Wrighta, aby wzmonić wymowę, że to album Pink Floyd. Zaproszono więc Wrighta na Astorię, choć nie było już dla niego za bardzo roboty. Dograł więc kilka podkładów i chórków. Jedyne solo, jakie zagrał na "On The Turning Away" zostało usunięte z mixu bo "nie pasowało". Wright pozostał w AMLoR na prawach muzyka sesyjnego a nie członka zespołu.
Na jesiennym (1986) spotkaniu zarządu Pink Floyd Music Ltd (którego współdyrektorami i głównymi udziałowcami byli Waters, Gilmour, Mason i Wright) Waters dowiedział się o otwarciu nowego konta bankowego na wydatki związane z "nowym projektem Pink Floyd". Rozsierdziło to Watersa, który wniósł sprawę do sądu o rozwiązanie spółki a przez to i zespołu - raz na zawsze. Waters argumentował: "ze względu na to, że zespół wyczerpał siły kreatywne, a powinno się zachować integralność i reputację nazwy zespołu ... uczciwie jest przyznać, że zespół praktycznie przestał istnieć i powinno mu się umożliwić łagodnie zniknąć ze sceny muzycznej". Jednak prawnicy Watersa odkryli, że spółka nigdy nie była potwierdzona na piśmie, więc samo rozwiązanie spółki nie załatwi sprawy rozwiązania zespołu. Wrócili więc do Sądu aby ten stwierdził, że Pink Floyd Music Ltd, jako istniejąca dla dobra całego zespołu "musi działać zgodnie z jednomyślnymi życzeniami zespołu". Takie stwierdzenie dało by Watersowi prawo weta w dalszym używaniu nazwy Pink Floyd. Roger wycofał więc również ofertę pozostawienia nazwy przy Gilmourze i Masonie. Strona Gilmoura wydała w prasie oświadczenie, że "Siła Pink Floyd zawsze leżała w talentach całej czwórki. Oczywiście brak nam będzie artystycznego wkładu Watersa. Jednak dalej będziemy pracować razem, jak w przeszłości...Jesteśmy zaskoczeni, że Roger uważa Pink Floyd za pozbawiony siły twórczej, jako że nie jest przecież zaangażowany w nasz nowy projekt. Cała nasza trójka jest bardzo nim podekscytowana i wolelibyśmy aby siła Pink Floyd była oceniona przez publiczność na nowym albumie".
10 listopada 1986 EMI wydało swoje oświadczenie: "Pink Floyd żyje, ma się dobrze i nagrywa nowy album w Anglii".
W grudniu Sąd rozstrzygnął sprawę na korzyść Watersa. Przegrani wnieśli o ponowne rozpatrzenie sprawy. W kwietniu 1987 Sąd zmienia zdanie i daje wygraną Daveowi i Nickowi. Mogą dalej posługiwać się nazwą Pink Floyd.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 0:11, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney czyżby te informacje pochodziły z książki "Szyderczy śmiech i krzyk rozpaczy"" ? Bo informacje te wydają mi się bardzo znajome .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 20:20, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Zgadza się... ale mam pytanko. Mianowicie co to jest to: "Saucerful of Secrets - The Pink Floyd Odyssey" ponieważ pierwszy raz o tym słyszę.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 21:11, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: Zgadza się... ale mam pytanko. Mianowicie co to jest to: "Saucerful of Secrets - The Pink Floyd Odyssey" ponieważ pierwszy raz o tym słyszę. |
Książka Nicholasa Schaffnera napisana w 1991 roku (tuż przed jego śmiercią). Na okładce jest cytat z Chicago Tribune: "The best book around on this enduringly popular band."
Zobacz [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 21:28, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney można tą książkę dostać gdzieś w Polsce?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|