Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 22:18, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
szyszunia007 napisał: Dizney można tą książkę dostać gdzieś w Polsce? |
Nie sądzę. Ja ją ściągałem z Amazon.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pon 22:26, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Nie sądzę. Ja ją ściągałem z Amazon. |
Tzn? Chciałabym ją przeczytać a jakoś mi się nie zbiera, żeby ją kupować w tym sklepie, którego link przesłałeś.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 22:36, 04 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Gdy już wiekszośc materiału na AMLOR była gotowa (włącznie z klawiszami, które nagrali Gilmour, Carin i Ezrin), Dave doszedł do wniosku, że na płycie przydałoby się nazwisko Wrighta, aby wzmonić wymowę, że to album Pink Floyd. Zaproszono więc Wrighta na Astorię, choć nie było już dla niego za bardzo roboty. Dograł więc kilka podkładów i chórków. Jedyne solo, jakie zagrał na "On The Turning Away" zostało usunięte z mixu bo "nie pasowało". Wright pozostał w AMLoR na prawach muzyka sesyjnego a nie członka zespołu. |
Tego tez nie wiedziałem. Jakby nie patrzec kolejny argument za "niepinkfloydowoscia" albumu AMLoR. A tekst o wzmocnieniu wymowy wydaje mi się bardzo prawdziwy. Bo to wlasnie taka wielka plyta PF, która trzeba było sztucznie wzmacniac
Disney napisał: "Siła Pink Floyd zawsze leżała w talentach całej czwórki. Oczywiście brak nam będzie artystycznego wkładu Watersa. Jednak dalej będziemy pracować razem, jak w przeszłości...Jesteśmy zaskoczeni, że Roger uważa Pink Floyd za pozbawiony siły twórczej, jako że nie jest przecież zaangażowany w nasz nowy projekt. Cała nasza trójka jest bardzo nim podekscytowana i wolelibyśmy aby siła Pink Floyd była oceniona przez publiczność na nowym albumie". |
No to nie rozumiem, bo wczesniej w tym zrodle pisalo, ze Wrighta praktycznie na plycie nie było, jak wiec Gilmourowskie strony mogą się podpierac zdaniem ze sila tkwi w calej czworce... To jakos przeczy samo siebie. A swoja droga Wright faktycznie musial się czuc bardzo podekscytowany, ciekawe czy wiedział, ze glownie chodzi o jego nazwisko.
Disney napisał: W grudniu Sąd rozstrzygnął sprawę na korzyść Watersa. Przegrani wnieśli o ponowne rozpatrzenie sprawy. W kwietniu 1987 Sąd zmienia zdanie i daje wygraną Daveowi i Nickowi. Mogą dalej posługiwać się nazwą Pink Floyd. |
Tego faktu również nie znalem. Wiec były dwie rozprawy... Cos musialo być, bo jednak takie zmiany wyrokow zawsze budza wątpliwe odczucia. Nie chodzi mi tu tylko o ta sprawe.
Znając wyzej wymienione fakty moje przekonanie jedynie utwierdza się, ze plyta AMLoR nie jest dzielem PF, tu już nawet nie ma mowy o trojce muzykow z zespolu, a o Gilmourze i Masonie, a to wiadomo, perkusista. Czyli zostaje praktycznie z PF Gilmour, tym bardziej ze na AMLoR tyle tych elektrycznych rytmow i perkusji. Brzmienie jak najbardziej tylko potwierdza ten fakt. Już zostawiam TDB, nie powiem, dla mnie ta plyta brzmi już lepiej, aczkolwiek tylko lepiej.
Fearless napisał: Zresztą jeśli choćby spojrzymy na przykład The Wall, widzimy że David nic złego by tej muzyce nie wyrządził, gdyby jego wkład był większy (zakładając że faktycznie miał jakieś pomysły- ja osobiście nie widzę powodów by mu nie wierzyć). |
Nie wiem jak było, słyszałem, ze Gilmour swój najlepszy utwor dal na plyte The Wall. To chyba tak naprawde jego największy utwor. A z tym The Wall to jest tak, ze to "dziecko Rogera", tak się chyba okresla ta plyte. Miał koncept i go zrealizowal, jak widac Comfortably Numb się na ten projekt załapało. I dobrze. A patrzac na plyte AMLoR to moim zdaniem jednak Gilmour muzyce PF szkode wyrządził, i tego zdania nie zmienie.
Fearless napisał: Tak propos- jedna z okładek solowej płyty Rogera miała przedstawiać głowy trzech muzyków (zgadnijcie czyje) utopione w kieliszku martini. Ale to tak poza dyskusją. |
Może i miala, ale jak widac nic z tego nie wyszlo. I bardzo dobrze, choc wydaje mi się ze to i tak nie mialo najmniejszej szansy powodzenia.
Marcin S. napisał: MOIM ZDANIEM David miał takie same prawa do Pink Floyd jak Roger. Tyle. To był zespół, a nie Waters+inni muzycy. |
Tylko ze widzisz, nastepnie mielismy układ "Gilmour + inni muzycy". Sam piszesz, ze PF to był zespol. Najsprawiedliwiej i najlepiej dla Pink Floyd wiec by było, azeby zespol wtedy "łagodnie zniknąl ze sceny muzycznej". A Gilmour robil swoje projekty pod nazwa "David Gilmour". Wtedy by był i David syty i Pink Floyd caly.
szyszunia007 napisał: czytałam wiele wywiadów z nim i jedyne dobre słowo jakie powiedział o Watersie to "jest dobrym autorek tekstów". |
Fearless napisał: Roger jest świetnym autorem tekstów, ale nie muzykiem. |
To jest wlasnie niesprawiedliwe. I takie troche no żeby nie powiedziec chamskie, bo każdy kto zna Watersa, ma pojecie o jego twórczym potencjale. Tu mam na mysli znajomość twórczości Rogera. A Gilmour znal go przeciez osobiście i bardzo dobrze, mowienie wiec jedynie o pisanych tekstach jest zupełnie nie w porządku, wrecz ujmujące Watersowi.
A tego muzyka to Gilmourowi nie zapomne Spytałbym go czym ja się tak caly czas zachwycam w twórczości Watersa.... Chyba tymi tekstami... tymbardziej z moim pi razy drzwi angielskim
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 14:58, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
s h e e p napisał: Marcin S napisał: MOIM ZDANIEM David miał takie same prawa do Pink Floyd jak Roger. Tyle. To był zespół, a nie Waters+inni muzycy. |
Tylko ze widzisz, nastepnie mielismy układ "Gilmour + inni muzycy". Sam piszesz, ze PF to był zespol. Najsprawiedliwiej i najlepiej dla Pink Floyd wiec by było, azeby zespol wtedy "łagodnie zniknąl ze sceny muzycznej". A Gilmour robil swoje projekty pod nazwa "David Gilmour". Wtedy by był i David syty i Pink Floyd caly. |
Ok, zgadzam się z Tobą, aczkolwiek mówię o samych prawach do nazwy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 16:56, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Fearless napisał:
Tak propos- jedna z okładek solowej płyty Rogera miała przedstawiać głowy trzech muzyków (zgadnijcie czyje) utopione w kieliszku martini. Ale to tak poza dyskusją. |
A płyta ta miała nosić tytuł Amused To Death... więc jak widać koncept poszedł trochę w inną stronę.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oblivion
Arnold Layne
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Wto 17:08, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
dizney napisał: Czyli w muzyce istnieją dwa gatunki - rock i pop. |
Chodziło mi o chybione nazwanie AMLOR popowym graniem. Skoro AMLOR jest tylko popem, to czym, wg Ciebie jest TFC ? Wystraczyło, żebyś się domyślił, ze chodziło mi o zawartość tzw. "czadu" w piosence, w kontekście tych 2 płyt.
dizney napisał: jestem niesprawiedliwy i często ranię innych. |
Też czytałem ten wywiad. Zdaje się, w dzienniku bałtyckim sie pokazał. Uważam, ze ma się to nijak do wypowiedzi Fearless. Kazdy bywa chamski i niesprawiedliwy.
szyszunia007 napisał: Przytaczanie słów Davida w tym celu jest dla mnie pozbawione sensu, czytałam wiele wywiadów z nim i jedyne dobre słowo jakie powiedział o Watersie to "jest dobrym autorek tekstów". To jest jasne, że Gilmour w wywiadach mówi, że to Waters był winny a on tylko grzecznie spełniał jego rozkazy, nie sprzeciwiając mu się. |
A przytaczanie stronniczych słów Rogera niby ma sens ? Jak poczytasz jeszcze więcej wywiadów, to dowiesz się, że Mason i Gilmour juz podczas nagrywania TFC wiedzieli, ze nie nagrają juz niczego z Watersem.
"Powiedział nam, że podczas nagrywania następnego albumu, on będzie szefem, a my będziemy przychodzić grać wtedy,kiedy nas o to poprosi. Pomijając juz kwestię naszej osobistej dumy, nie sądzę, zeby to był właściwy sposób tworzenai muzyki. Sprzeciwialiśmy się Rogerowi nie tylko dlatego, ze nie zaprosił nas do współtworzenia muzyki, ale ponieważ wiele z jego pomysłów nie było zbyt dobrych. W przeszłości mogliśmy powiedzieć - to kawał gówna - teraz nie było o tym mowy.Od momentu TFC stal się niezdolny to przyjmowania jakiejkolwiek krytyki..itp itd"
dizney napisał: Dave doszedł do wniosku, że na płycie przydałoby się nazwisko Wrighta, aby wzmonić wymowę, że to album Pink Floyd. |
A ja z kolei czytałem, że nie chcieli wcale Wrighta. Chodziło o kasę. Mason Z Gilmourem reaktywowali Pink Floyd za własne pieniądze (Mason zdaje się sprzedał kilka swoich samochodów), więc chcieli z tego "wyciągnąć" jak najwięcej dla siebie, by pokryć koszty. Poza tym nazwisko Wrighta jest wydrukowane na płycie małymi literami,umieszczone w jednym rzędzie obok muzyków sesyjnych, więc wzmocnienie to chyba żadne.
Poza tym ta batalia o nazwę to jakiś nonsens. Waters sam też nie wiedział, co robi:
Gilmour: "Tak,Napisał list do EMI, w grudniu 1985: "stosownie do do odpowiedniej klauzuli w naszym kontrakcie, OPUSCIŁEM GRUPĘ PINK FLOYD". Po tym, jak otrzymaliśmy ten list, on wciąż się z nami spotykał i mówił, że nadal jest w zespole, że ten list to tylko do firmy płytowej. Serio !!!"
Poźniej zwolnił managera zespołu Steve'a O'Rourke, pomimo zobowiązań, jakie zespół miał względem niego. Po awanturze, podpisali porozumienie, w którym O'rourke zrzekł się wszelkich roszczeń do Watersa,TEN NATOMIAST ZGODZIŁ SIĘ ODSTĄPIĆ PRAWO DO UŻYWANIA NAZWY PINK FLOYD JEJ POZOSTAŁYM CZŁONKOM, CZYLI GILMOUROWI I MASONOWI...
Rok później gdy Waters dowiedział się, iż Gilmour z Masonem siedzą w studio, pozwal ich do sądu...
Dziwne, nie ???
Na resztę postow już nie odpowiem, bo bym tu musial siedziec do rana...i bałagan by się w topicu zrobił.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 17:14, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: A przytaczanie stronniczych słów Rogera niby ma sens ? |
Oczywiście, że nie.
Przytaczanie słów, żadnego z muzyków PF są moim zdaniem bez sensu ponieważ są stronnicze. Waters mówi, że Gilmour jest beee, a Gilmour mówi, że Waters jest bee... błędne koło.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 18:24, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: Chodziło mi o chybione nazwanie AMLOR popowym graniem. Skoro AMLOR jest tylko popem, to czym, wg Ciebie jest TFC ? Wystraczyło, żebyś się domyślił, ze chodziło mi o zawartość tzw. "czadu" w piosence, w kontekście tych 2 płyt. |
Nikt nie mowil ze AMLoR to tylko pop. Ja pisalem ze slychac na nim "popowe granie" a to juz roznica. Poza tym o co Ci chodzi?? Jaki "czad" w piosence?? Czy slyszysz rockowy "czad" np na SOYCD?? A co jak nie ma czadu to juz nie rock? Ja powiem o konkretnych przykladach, zreszta juz nie raz o nich mowilem... Na pierwsza mysl narzuca mi sie One Slip... No niech ktos zaprzeczy ze nie slyszy tutaj popa.. Albo Learning to Fly... Take it Back, podobnie jak One Slip... Co z tego ze to rzekomo "tylko niektore" z utworow. Ale diabel tkwi w szczegolach.
Oblivion napisał: A ja z kolei czytałem, że nie chcieli wcale Wrighta. Chodziło o kasę. Mason Z Gilmourem reaktywowali Pink Floyd za własne pieniądze (Mason zdaje się sprzedał kilka swoich samochodów), więc chcieli z tego "wyciągnąć" jak najwięcej dla siebie, by pokryć koszty. Poza tym nazwisko Wrighta jest wydrukowane na płycie małymi literami,umieszczone w jednym rzędzie obok muzyków sesyjnych, więc wzmocnienie to chyba żadne. |
Tym bardziej dziwi mnie Twoja postawa wobec AMLoR. Jestes wielkim obronca tej plyty jako plyty PF. To ze slyszysz na niej muzyke Floydow to juz w to nie wnikam... Ja nie moge... Przeciez to jak nic plyta Gilmour + reszta... a w tej reszcie bardziej niz inni widoczny jest Mason. No PF pierwsza klasa normalnie. Jak nic nazwa PF to juz byla kwestia kasy. Gilmour nagral sobie swoja plyte ale nazwal ja PF. Wiadomo ze takiego zysku i rozglosu by nie bylo jakby plyte reklamowalo jego nazwisko. A przy tym jaki z niego sie bohater wtedy zrobil, ze dzwignal zespol po rozpadzie i to w jakim stylu. Takie komentarze w mediach mnie najbardziej smiesza...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:37, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał:
A ja z kolei czytałem, że nie chcieli wcale Wrighta. Chodziło o kasę. (...) Poza tym nazwisko Wrighta jest wydrukowane na płycie małymi literami,umieszczone w jednym rzędzie obok muzyków sesyjnych, więc wzmocnienie to chyba żadne. |
Oczywiście że chodziło o kasę a nie Pink Floyd i Wright był im tylko potrzebny do tego, żeby płyta się lepiej sprzedała jako w pełni "Pink Floydowa", co miały uwierzytelnić nazwiska 3 członków. Sięgam teraz po oryginalnego winyla z 1987 roku - na okładce z przodu i styłu nie ma żadnych nazwisk ani zdjęć muzyków. W środku jest zdjęcia Gilmoura z Masonem, a dalej skład - trochę większą czcionką David Gilmour i Nick Mason, a zaraz pod nimi normalną Richard Wright i reszta (bez żadnego odstępu). Nie trzeba wcale szukać ani się wysilać żeby zobaczyć nazwisko Wrighta tuż pod nazwiskiem Masona.
Oblivion napisał:
Poza tym ta batalia o nazwę to jakiś nonsens. Waters sam też nie wiedział, co robi (...)Dziwne, nie ???
|
Nic tu nie jest dziwne jeśli się wejdzie w sytuację zespołu w 1985. Nie chcę się znów rozpisywać (pisałem dokładniej o tym kilkanaście postów wcześniej 23:44, 03 Wrz 2006), więc krótko. Waters miał dość bycia głównym (jeśli nie jedynym) dostarczycielem materiału na albumy, chciał zacząć na własne konto. Sądził, że po jego odejściu PF przestanie istnieć, bo reszta nie będzie w stanie nic sama stworzyć. Jak się okazało, potrafiła jednak coś stworzyć a my możemy się kłócić na ile to dorównuje temu, co było stworzone w PF z Watersem w roli głównej.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 21:59, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Oczywiście że chodziło o kasę a nie Pink Floyd i Wright był im tylko potrzebny do tego, żeby płyta się lepiej sprzedała jako w pełni "Pink Floydowa", co miały uwierzytelnić nazwiska 3 członków. |
Dokładnie tak było, gdyby Gilmour chciał podpisać PF tylko swoim nazywskiem i nazwyskiem Masona to sorry... ale byłby to pic na wode fotomontaż.
Nawet (i znów powołuje się na Weissa) Weiss w swojej książce o tym pisał...
Oblivion napisał: Poza tym ta batalia o nazwę to jakiś nonsens. Waters sam też nie wiedział, co robi (...)Dziwne, nie ??? |
Kurdę... nie chce mi się teraz szukać tego wywiadu z Watersem ale tak jak napisał Dizney. Waters powiedział coś mniej więcej takiego: że to on dostarcza materiału Pink Floyd i gdyby miał grać teraz z innymi muzykami, z innym gitarzystą, perkusistą i klawiszowcem to muzyka Pink Floyd byłaby taka sama jak w składzie Waters-Gilmour-Wright-Mason i, że narazie godzi się na nazywanie tej muzyki muzyką Pink Floyd.
Jeśli znajdę ten wywiad przytoczę go słowo w słowo.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oblivion
Arnold Layne
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Pią 21:06, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
sheep napisał:
Nikt nie mowil ze AMLoR to tylko pop. Ja pisalem ze slychac na nim "popowe granie" a to juz roznica. |
No nie dokońca. Zadałem sobie trud poszukania tego postu, napidałeś coś takiego:
Cytat:
"jedni wola popowe spiewanko, inni Final Cuta "
No, jak widzisz, jest różnica. A SOYCD to nie jest rock. To rock progresywny, a to określenie wiele wyjaśnia.
sheep napisał: Tym bardziej dziwi mnie Twoja postawa wobec AMLoR. Jestes wielkim obronca tej plyty jako plyty PF. To ze slyszysz na niej muzyke Floydow to juz w to nie wnikam... Ja nie moge... |
No widzisz, widać mam bardziej otwartą głowę. Dal mnie AMLOR to skrystalizowana całość, a utwory takei jak Sorrow, Yet Another Movie czy Dogs of War, zaliczam do najlepszych, jakie Gilmourowi udało się napiać. A ze rozjaśnił trochę ponure teksty, które nie mają jakiejś dramatycznej wymowy - nie poczytywałbym mu tego za minus. Ty pewnie, gdyby na tej płycie było napisane R.Waters, widziałbyś w tym Pink Floyd .Ale że Go tam nie ma, to juz nie Pink Floyd. Taka matematyczna niezgodność, przeszkadzająca w odbiorze płyty. A widziałbyś Pink Floyd w składzie Waters + inni muzycy ?
sheep napisał: Gilmour nagral sobie swoja plyte ale nazwal ja PF |
Myśle, ze przegiansz troche. Teraz też to zrobił, i jakoś nowej płyty Pink Floyd nie mamy...a pewnie by się lepiej sprzedawała.
AMLOR to świetna odpowiedź na tekst Watersa, po odejściu z grupy:
"Nigdy, wam się kurwa, nie uda razem. Nie zrobicie tego"
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Pią 21:53, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Po prostu Gilmour jest bardziej "ludzkim" twórcą od Watersa, dlatego AMLOR jest w lżejszych klimatach, choć także odniósł się do wielkich problemów- tak często wyśmiewane "Dogs of War". Mnie ta piosenka przeraża swoim klimatem i daje do myślenia nie gorzej niż Watersowskie kompozycje. Istota w prostocie. Chociaż trzeba przyznać że gdyby wszystko było w klmatach Gilmoura to by było źle- a tak jak są 2 płyty to mamy przyjemną odskocznię- jak chcemy czegoś lekkiego nie trzeba szukać w innych zespołach.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 23:28, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: No nie dokońca. Zadałem sobie trud poszukania tego postu, napidałeś coś takiego:
Cytat:
"jedni wola popowe spiewanko, inni Final Cuta "
No, jak widzisz, jest różnica. A SOYCD to nie jest rock. To rock progresywny, a to określenie wiele wyjaśnia. |
No oki napisałem popowe śpiewanko, bo raza mnie te utwory zalatujące popem. AMLoR nie jest na pewno plyta pop, ale nie ma co ukrywac, ze niektóre kompozycje zbliżyły się brzmieniem do tego gatunku. No a SOYCD to jednak jest rock, skoro to rock progresywny.
Oblivion napisał: No widzisz, widać mam bardziej otwartą głowę. Dal mnie AMLOR to skrystalizowana całość, a utwory takei jak Sorrow, Yet Another Movie czy Dogs of War, zaliczam do najlepszych, jakie Gilmourowi udało się napiać. A ze rozjaśnił trochę ponure teksty, które nie mają jakiejś dramatycznej wymowy - nie poczytywałbym mu tego za minus. |
To znaczy jeżeli chodzi o moje zdanie co do utworow Gilmoura to musiałbym poszukac gdzies dokladnie utwory które on napisal. A tak co do pisania utworow to przy Dogs Of War mamy jeszcze nazwisko Moore, a przy Yet Another Movie Leonard. Wiec jak widzisz ani to sam Gilmour ani Pink Floyd. Co do ponurych tekstow to jak najbardziej nie o to tu chodzi. Choc jak zrobily się teksty lżejsze to i muzyka inna...A o ta mi najbardziej chodzi. A co sadzisz o Learning To Fly czy One Slip?
Oblivion napisał: Ty pewnie, gdyby na tej płycie było napisane R.Waters, widziałbyś w tym Pink Floyd .Ale że Go tam nie ma, to juz nie Pink Floyd. Taka matematyczna niezgodność, przeszkadzająca w odbiorze płyty. A widziałbyś Pink Floyd w składzie Waters + inni muzycy ? |
Przede wszystkim uwazam, ze na plycie z taka muzyka nigdy nie ujrzelibyśmy nazwiska R.Waters. To podstawa. Wystarczy spojrzec na twórczość Rogera w Pinkach, albo na jego kariere solowa. Wyraznie rozne od AMLoR. Wiec to nie dlatego to nie jest PF dla mnie. Swoja droga ladnie tam powiedział Waters o tej plycie, po tym jak się ukazala. Znowu musze się powtarzac, ze chodzi o muzyke. No niestety, ja nie wiem, czy Ty uwazasz, ze ja słuchając Pink Floyd, patrze na sklad i wtedy wiem co jest "pinky" a co nie??? Z calym szacunkiem ale ja słucham muzyki a nie zapatruje się w sklad. Wiec mowa o matematycznej niezgodności jest totalnie lipna. Pytanie czy widzialbym PF w skladzie Waters + inni muzycy. Odpowiedz brzmi nie. Bo Waters + inni muzycy to po prostu muzyka Watersa, tak rzecz się ma na jego solowych plytach. Podobnie jak u Gilmoura, gdzie przy AMLoR praktycznie z floydow to bębnił tylko Mason. Wiec i tego nie uwazam za plyte PF. Bo bebnic na AMLoR to akurat mogl każdy. W tym elemencie ja także dostrzegam roznice co to starego PF. Tylko jest kwestia, bo wpływ Watersa we Floydach się nasilal praktycznie od Dark Side'a. Potem Wish You Were Here, no i od Animals wpływ Rogera na twórczość Floydow jest już bardzo wyrazny. A sa to najlepsze plyty Pink Floyd. Tak wiec to wyglada, a ile razy trzeba powtarzac ze chodzi o muzyke to nie wiem...
Oblivion napisał: Myśle, ze przegiansz troche. Teraz też to zrobił, i jakoś nowej płyty Pink Floyd nie mamy...a pewnie by się lepiej sprzedawała.
AMLOR to świetna odpowiedź na tekst Watersa, po odejściu z grupy:
"Nigdy, wam się kurwa, nie uda razem. Nie zrobicie tego" |
Nie sadze abym przeginal. Za tym przemawiaja wszelkie fakty. Pisaliśmy już o tym pare postow wczesniej, gdzie była mowa i o skladach i o wpływie czlonkow Pink Floyd na muzyke AMLoR. A teraz nagral plyte solowa i tyle. Sytuacja z lat 80 a teraz jest zupełnie inna.
A stwierdzenie ze AMLoR jest swietna odpowiedzia to naturalnie uwazam za nieprawde. Naturalnie, można nagrac plyte. Wystarczy mieć pomysl na utwory i to nagrac. Jeżeli chodzi o dosłowna interpretacje, to pewnie. Waters mowil ze nigdy tego nie zrobia, a tu proszę plyta pod nazwa Pink Floyd. A wiec jest, mamy ja, a Roger się mylil. Jednak w jednym się Waters nie mylil. Poza nagraniem plyty, Gilmour i reszta nie zdolali osiagnac poprzeczki, która w twórczości Pink Floyd postawil Waters. Tu miał racje. Nigdy temu nawet nie dorównali.
Fearless napisał: o prostu Gilmour jest bardziej "ludzkim" twórcą od Watersa, dlatego AMLOR jest w lżejszych klimatach, choć także odniósł się do wielkich problemów- tak często wyśmiewane "Dogs of War". |
Znaczy się Waters jest nieludzki jakis?? Wg mnie problematyka plyt tzw. watersowych jest jak najbardziej ludzka, w koncu tego dotyczy. Nie wydaje mi się aby ludzkość kogokolwiek miala wpływ na "lekkość" muzyki, czego przykładem jest twórczość Watersa, która jakze by nie było dotyczy problemow ludzkich, a taka lekka nigdy nie musiala być.
Fearless napisał: nie ta piosenka przeraża swoim klimatem i daje do myślenia nie gorzej niż Watersowskie kompozycje. Istota w prostocie. |
No wlasnie, Ciebie przeraza, a mnie totalnie nie. Ten klimat jaki mamy na tej plycie mnie po prostu nie rusza. Również na Dogs Of War. Wole jednak prostote Animals czy The Final Cut.
Fearless napisał: Chociaż trzeba przyznać że gdyby wszystko było w klmatach Gilmoura to by było źle- a tak jak są 2 płyty to mamy przyjemną odskocznię- jak chcemy czegoś lekkiego nie trzeba szukać w innych zespołach. |
No dla mnie AMLoR przyjemne nie jest. A TDB naturalnie, przy sprzątaniu można sobie posłuchać
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 23:39, 08 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: ...a utwory takei jak Sorrow, Yet Another Movie czy Dogs of War, zaliczam do najlepszych, jakie Gilmourowi udało się napiać.
|
Wokal Gilmoura nazywasz pianiem?
Oblivion napisał:
Ty pewnie, gdyby na tej płycie było napisane R.Waters, widziałbyś w tym Pink Floyd. Ale że Go tam nie ma, to juz nie Pink Floyd. (...) A widziałbyś Pink Floyd w składzie Waters + inni muzycy ?
|
Choć nie do mnie to pytanie, to odpowiem - AMLoR nie powstałoby w tym kształcie z Watersem, więc nie ma o czym gadać. Poza tym - jak już kiedyś pisałem - Pink Floyd to dla mnie Waters+Gilmour+Wright+Mason. Wypadnięcie kogokolwiek z tej czwórki czyni dla mnie nazwę nieadekwatną.
Oblivion napisał:
Teraz też to zrobił, i jakoś nowej płyty Pink Floyd nie mamy...a pewnie by się lepiej sprzedawała.
|
Bo teraz to On pieniądze może rozdawać, nie musi już ich zarabiać.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Sob 9:50, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał:
Ty pewnie, gdyby na tej płycie było napisane R.Waters, widziałbyś w tym Pink Floyd. Ale że Go tam nie ma, to juz nie Pink Floyd. (...) A widziałbyś Pink Floyd w składzie Waters + inni muzycy ? |
Skoro tak piszesz to ja odpowiem na to myślą tak jak ty.
Na TDB też nie ma nazywiska Roger Waters a płyta o wiele bardziej do mnie przemawia i o wiele bardziej mi się podoba niż AMLOR. Poza tym jak napisał już Dizney i Sheep to nie jest raczej możliwe, żeby PF w składzie z Watersem nagrali taką płytę jak AMLOR.
Dizney napisał: Pink Floyd to dla mnie Waters+Gilmour+Wright+Mason. Wypadnięcie kogokolwiek z tej czwórki czyni dla mnie nazwę nieadekwatną. |
I ja się z tym zgadzam.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|