Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 11:05, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Fearless napisał:
Świętokradztwo. |
Nie no, znaczy sie czy ja wiem... TDB jest lzejsza muzyka to na pewno i we mnie nie wywoluje potrzeby wsluchiwania sie w nia. A posluchac zawsze sobie mozna
Dizney napisał: Choć nie do mnie to pytanie, to odpowiem - AMLoR nie powstałoby w tym kształcie z Watersem, więc nie ma o czym gadać. |
Widze ze mamy takie samo zdanie.
Dizney napisał: Pink Floyd to dla mnie Waters+Gilmour+Wright+Mason. Wypadnięcie kogokolwiek z tej czwórki czyni dla mnie nazwę nieadekwatną. |
No i tez racja. Z Final Cuta wypadl Wright, a na AMLoR zostal praktycznie sam Gilmour z Masonem.
To jest dobre
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearless
The Hero's Return
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Burkina Faso
|
Wysłany: Sob 12:42, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No koledze się "s" zgubiło a wy zaraz sobie jaja robicie. Zdaje się ża miało być "napisać".
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oblivion
Arnold Layne
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Sob 13:38, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
sheep napisał: No a SOYCD to jednak jest rock, skoro to rock progresywny. |
No tak, czyli masło robi się z masła...hehe.
sheep napisał: A tak co do pisania utworow to przy Dogs Of War mamy jeszcze nazwisko Moore, a przy Yet Another Movie Leonard. Wiec jak widzisz ani to sam Gilmour ani Pink Floyd. |
A wiesz dokładnie, jaki mieli wpływ na te utwory ?
sheep napisał: A co sadzisz o Learning To Fly czy One Slip? |
Learning to fly cenię sobie bardziej. Jedna z najlepszych i najbardziej lubianych kompozycji, a grana na zywo wypada rewelacyjnie. Nikt nie powiedział, że każda piosenka Pink Floyd ma być śmiertelnie poważna. Poza tym masz ją na składaku echoes...
sheep napisał: Przede wszystkim uwazam, ze na plycie z taka muzyka nigdy nie ujrzelibyśmy nazwiska R.Waters. To podstawa. |
Przede wszystkim napisałem, że gdyby było napisane, a nie gdyby płyta była nagrana. To różnica. O jedna myśl za daleko w Waszych wypowiedziach. Ale skoro twierdzisz, ze skład nie jest dla Ciebie istotny, to Ci się pisze na plus. Dla mnie tym bardziej nie jest istotny...
sheep napisał: Tylko jest kwestia, bo wpływ Watersa we Floydach się nasilal praktycznie od Dark Side'a. Potem Wish You Were Here, no i od Animals wpływ Rogera na twórczość Floydow jest już bardzo wyrazny. |
No juz nie przesadzaj. Co do Animals mogę się jeszcze zgodzić, natomisat TDSOTM i WYWH to były płyty nagrane zespołowo, dlatego są genialne.
sheep napisał: Jednak w jednym się Waters nie mylil. Poza nagraniem plyty, Gilmour i reszta nie zdolali osiagnac poprzeczki, która w twórczości Pink Floyd postawil Waters. Tu miał racje. Nigdy temu nawet nie dorównali. |
Waters sam tych płyt jednak nie nagrywał, więc twierdzenie ciut chybione.
No, moze TFC się na to łapie, bo to wybitnie jego dzieło.Pytanie tylko, jak dobre, albo raczej, o ile bardziej mogło być dobre, gdyby Waters nie nagrywał tego wg swojego widzi mi sie.
sheep napisał: Nigdy temu nawet nie dorównali. |
Czy ja wiem...Gilmour zrobił coś innego, i zrobił to dobrze. Dla mnie to przyjemny oddech po dydaktycznych tekstach i leniwej muzyce Watersa na TFC.
sheep napisał: No dla mnie AMLoR przyjemne nie jest. A TDB naturalnie, przy sprzątaniu można sobie posłuchać |
No tak, skoro muzyki słuchasz w ten sposób...
dizney napisał: Poza tym - jak już kiedyś pisałem - Pink Floyd to dla mnie Waters+Gilmour+Wright+Mason. |
No, czyli odpowiedziałes poniekad, czy Roger mówiąc PInk Floyd to ja, miał racje....heheh troche to dziwne podejście, bo jestem zdania, ze np. bez Nicka też powstała by płyta, którą spokojnie mozna by nazwać Pink Floyd. Jak pisałem wyżej, skład nie jest najważnejszy, tylko muzyka.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 20:09, 09 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: A wiesz dokładnie, jaki mieli wpływ na te utwory ? |
Mysle ze wystarczająco duzy, skoro ich nazwiska umieszczone sa obok Gilmoura.
Oblivion napisał: Nikt nie powiedział, że każda piosenka Pink Floyd ma być śmiertelnie poważna. Poza tym masz ją na składaku echoes... |
Pewno ze nikt nie powiedział. Takie pojedyncze nie-powazne utwory mielismy chociażby przed Dark Side'm. Potem raczej było już tylko powaznie. Jednak mimo wszystko wole tamte niepowazne dokonania anizeli te. Wlasnie poruszyłeś fajna kwestie składaka Echoes... Czy ktos wie czy przy wybieraniu utworow na ta plyte miał wpływ także Waters?? I szczerze powiem ze umieszczenie utworu na plycie Echoes... nie jest dla mnie zadnym argumentem przemawiającym za wielkością utworu. Bo od siebie bym do tej plyty jeszcze sporo dorzucil i co nieco pozamienial
Oblivion napisał: Przede wszystkim napisałem, że gdyby było napisane, a nie gdyby płyta była nagrana. To różnica. |
Tak prawde powiedziawszy nie wiem co to za roznica Przeciez to logiczne, ze jakby było napisane to znaczy ze plyta bylaby nagrana no nie. To z kolei uznaliśmy za niemożliwe wspolnie z Watersem, wiec i napisane być nie mogloby.
Oblivion napisał: Ale skoro twierdzisz, ze skład nie jest dla Ciebie istotny, to Ci się pisze na plus. |
No tak jakos jest. Sklad, którego wczesniej tak dobrze nie znalem, jedynie potwierdzil moje wrazenia odsluchwe co do plyty AMLoR. Ot o co mi chodzilo. Nie pamiętam np. składu TDB, ale podobnie jak pisala szyszunia, faktycznie plyta ta ma się lepiej do PF jak poprzednia.
Oblivion napisał: No juz nie przesadzaj. Co do Animals mogę się jeszcze zgodzić, natomisat TDSOTM i WYWH to były płyty nagrane zespołowo, dlatego są genialne. |
No TDSOTM jest plyta zespolowa, jednak na WYWH mysle ze bardziej słychać cos od Watersa. Znaczy się wydaje mi się ze maczal w tym wiecej palcow anizeli wczesniej. A co do Animals i dalej to wiadomo.
Oblivion napisał: Waters sam tych płyt jednak nie nagrywał, więc twierdzenie ciut chybione.
No, moze TFC się na to łapie, bo to wybitnie jego dzieło.Pytanie tylko, jak dobre, albo raczej, o ile bardziej mogło być dobre, gdyby Waters nie nagrywał tego wg swojego widzi mi sie. |
Prawda ze nie nagrywal, ale to za jego liderowania zespolem powstawala wielka muzyka. A lapie się na to na pewno Animals, The Wall i TFC. I upierałbym się jednak przy WYWH, ze to od tej plyty zaczal się po niekad wyraźniejszy wpływ Watersa na zespol. Co do TFC nie sadze, aby ta plyta mogla brzmiec inaczej. Jest to bardzo osobista plyta, która Waters po prostu kiedys musial nagrac, tak mi się wydaje. Musial cos z siebie wydusic. A historia się tak ułożyła, ze był liderem pewnego zespolu, z którym ja po prostu nagral. Co do takiej plyty jak The Final Cut, nie sadze aby takie cos moglo jeszcze brzmiec lepiej, kiedy to już jest wybitne.
Oblivion napisał: Czy ja wiem...Gilmour zrobił coś innego, i zrobił to dobrze. Dla mnie to przyjemny oddech po dydaktycznych tekstach i leniwej muzyce Watersa na TFC. |
Może i jest to cos innego, i wg niektórych dobre, ale to nie wystarczy aby dorównać. Z jednej strony mamy inne i dobre (?), a z drugiej geniusz. Bo ludzie sa rozni. Jedni musza sobie odetchnąć po odsłuchaniu TFC, a inni po prostu słuchają tego i już. Nie szukaja odskoczni, bo nie musza, ta muzyka w nich trafia, czuja ja i zwyczajnie w swiecie słuchają. Nie mecza się nia, wiec nie musza się potem leczyc czym lżejszym. Ja do takich ludzi naleze.
Oblivion napisał: No tak, skoro muzyki słuchasz w ten sposób... |
Z PF to jedynie TDB Do sluchania tej plyty najzwyczajniej w swiecie nie trzeba mi klimatu, słuchawek na uszach, czy ciszy wokół. Jest to tak melodyjne i skoczne, ze przy porządkach się sprawdza jak najbardziej. Poza tym to dawno słuchałem tej plyty. Wczoraj się przymierzałem wlasnie na słuchawki, ale nie chwycilo , i przerzuciłem na Wisha…
Oblivion napisał: bez Nicka też powstała by płyta, którą spokojnie mozna by nazwać Pink Floyd. |
Hmm, tylko ze Nick miał bardzo charakterystyczny styl grania. Szlo rozpoznac...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 19:44, 10 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał:
sheep napisał: A tak co do pisania utworow to przy Dogs Of War mamy jeszcze nazwisko Moore, a przy Yet Another Movie Leonard. Wiec jak widzisz ani to sam Gilmour ani Pink Floyd. |
A wiesz dokładnie, jaki mieli wpływ na te utwory ? |
No to uporządkujmy:
Learning To Fly - Gilmour: "Zaprosiłem Jona (Carina) do domowego studia i zaproponowałem wspólną pracę nad repertuarem. Musiałem jednak pojechać na dworzec odebrać kogoś, i w tym czasie skomponował tę melodię.
Głownym autorem tekstu był Anthony Moore.
The Dogs Of War - Gilmour: "Wyjaśniłem Anthony'emu o co chodzi. A on sam napisał wstępny, brudnopisowy tekst , po czym usiedliśmy nad nim razem (...)"
One Slip - Gilmour: "Phil (Manzanera) skomponował większą część muzyki do One Slip"
One The Turning Away - Gilmour: "Pomysł (tekstu) pochodzi od Anthony Moore'a. On zaproponował temat i napisał wstępną wersję".
Yet Another Movie - Pat Leonard nadał utworowi kształ brzmieniowy
Oblivion napisał:
No juz nie przesadzaj. Co do Animals mogę się jeszcze zgodzić, natomisat TDSOTM i WYWH to były płyty nagrane zespołowo, dlatego są genialne.
|
Nagrane -tak. Ale czy praca nad nimi była zespołowa?
Gilmour o DSoTM: "Ja sam nie zaangażowałem się w tę pracę w takim stopniu jak powinienem. Co zresztą widać na opisie płyty. Natomiast Roger zasuwał do późnych godzin - kiedy my rozjeżdżaliśmy się już do domów, on w dalszym ciągu kombinował ze strukturą całości i pisał teksty."
Speak To Me - po latach okazuje się, że pomysł utworu i wykonanie jest Watersa, a nie Masona. Waters: "That's a ...it's one of my great regrets that I gave the publishing [rights] on that track to Nick Mason who had nothing to do with any of it (...) he was never anywhere near any of the machines when it was being done...when I was doing it".
Breathe - sama muzyka była głównie dziełem Wrighta, melodia i tekst partii wokalnej jest Watersa.
On The Run - pomysł był Gilmoura, ale ostateczna sekwencja była autorstwa Watersa.
Time - wspólne dzieło
The Great Gig In The Sky - pomysłodawcą zastosowania wokalizy w utworze był Waters
Money - kompozycja Watersa, Gilmour zaproponował solo saksofonu
Us And Them - kompozycja Wrighta
Any Colour You Like - jedyny utwór, w którym jako kompozytor/współkompozytor nie występuje Waters
Brain Damage i Eclipse - kompozycje Watersa.
No i oczywiście wszystkie teksty są wyłacznym dziełem Watersa.
Co do WYWH to wiadomo, że płyta by nie powstała w takim kształcie (a nawet w ogóle by nie powstała), gdyby nie wzięcie sprawy w swoje ręce przez Watersa. On był pomysłodawcą, motorem i głównym konstruktorem albumu (mówię o strukturze). Gilmour upierał się, by na albumie były "Raving And Drooling" i "You Gotta Be Crazy". Waters stworzył i przeforsował "Have A Cigar" i "Welcome To The Machine". Wszystkie teksty są Watersa.
Oblivion napisał:
Jak pisałem wyżej, skład nie jest najważnejszy, tylko muzyka. |
Ale muzykę piszą konkretni ludzie a nie jakaś nazwa. Zmiana ludzi to zmiana muzyki, mimo że nazwa pozostaje ta sama.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21:08, 10 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
No Dizney po raz kolejny potwierdzil faktami moje spostrzezenia. Wszystko ukazane czarno na bialym, zarowno jak sie rozchodzi o AMLoR, jak i o WYWH. Swoja droga, to ja jeszcze sie musze duzo dowiadywac o zespole, ale i tak widze ze moj muzyczny zmysl mnie narazie nie zmylil
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 13:54, 11 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney, znowu namieszałeś mi w głowie. W pozytywnym sensie. Dałeś do myślenia. Zawsze postrzegałem TDSOTM jako dzieło całej czwórki, jako najbardziej "równy" album pod względem wkładu poszczególnych członków PF. A tu surprise...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 14:27, 11 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: Zawsze postrzegałem TDSOTM jako dzieło całej czwórki, jako najbardziej "równy" album pod względem wkładu poszczególnych członków PF. A tu surprise... |
No ja mysle ze nie ma tez co przesadzac z tymi stwierdzeniami. Nie jest to naturalnie album Watersa, nie ma tez na nim az takiego jego wplywu jak np. na The Final Cut. Jednak nie ma co ukrywac, Waters wniosl w muzyke Pink Floyd najwiecej.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 11:32, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: No ja mysle ze nie ma tez co przesadzac z tymi stwierdzeniami. Nie jest to naturalnie album Watersa, nie ma tez na nim az takiego jego wplywu jak np. na The Final Cut. |
Jasne. To jest oczywiste. Ale zaskoczyła mnie np. informacja, że wszystkie teksty na TDSOTM napisał Waters.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 14:26, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dawid napisał: Jasne. To jest oczywiste. Ale zaskoczyła mnie np. informacja, że wszystkie teksty na TDSOTM napisał Waters. |
A to dziwne, że ta informacja cię zaskoczyła... TDSOTM był pierwszym albumem, na którym wszytkie teksty podiął się napisać Waters ponieważ "mał coś ważnego do przekazania" .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oblivion
Arnold Layne
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Wto 19:25, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
sheep napisał: Pewno ze nikt nie powiedział. Takie pojedyncze nie-powazne utwory mielismy chociażby przed Dark Side'm. Potem raczej było już tylko powaznie. Jednak mimo wszystko wole tamte niepowazne dokonania anizeli te. Wlasnie poruszyłeś fajna kwestie składaka Echoes... Czy ktos wie czy przy wybieraniu utworow na ta plyte miał wpływ także Waters?? |
Learning to fly niepoważny ? No może nie traktuje o super egzystencjonalnych sparawach, ale umówmy się, żart muzyczny to to nie jest. A jeśli chodzi o składaka, to Waters nie bral udziału w tym wydawnictwie. Bo niby dlaczego miałby, skoro nie ma go w zespole od ponad 20 lat? W sumie dziwnie by też wyglądało, gdyby Peter Gabriel układal The best of dla Genesis.
sheep napisał: I szczerze powiem ze umieszczenie utworu na plycie Echoes... nie jest dla mnie żadnym argumentem przemawiającym za wielkością utworu. Bo od siebie bym do tej plyty jeszcze sporo dorzucil i co nieco pozamieniał. |
W ogóle to składaki nie są dla fanów, tylko dla ludzi, nie mających zbytniego pojęcia o muzyce danego zespołu, a przy okazji nie mających zamiaru kupiwać całej dyskografii czy jakoś specjalnie wgłębiać się w całokształt. Jedyną ciekawostką jest tutajjj zmikoswanie całego SOYCD na oficjalnym wydawnictwie, bo wcześniej tego nie mieliśmy. No i słabych utworów tam raczej nie ma...[/quote]
sheep napisał: Co do takiej plyty jak The Final Cut, nie sadze aby takie cos moglo jeszcze brzmiec lepiej, kiedy to już jest wybitne. |
Wybitne na Watersa, za słaba jak na Pink Floyd, W sumie, w każdej biografii znajdziesz zdania w takim tonie.
sheep napisał: Bo ludzie sa rozni. Jedni musza sobie odetchnąć po odsłuchaniu TFC, a inni po prostu słuchają tego i już. Nie szukaja odskoczni, bo nie musza, ta muzyka w nich trafia, czuja ja i zwyczajnie w swiecie słuchają. Nie mecza się nia, wiec nie musza się potem leczyc czym lżejszym. Ja do takich ludzi naleze. |
No i dobrze, tylko zespół nie musi tkwic w miejscu i przedstawiać ciągle tych samych koncepcji, a u Watersa wojna stała się obsesją. Poza tym, jezeli ktoś lubo TFC, niech słucha tego nawet cały czas. Poza kilkoma amieszczonymi tam utworami, muszę mieć nastrój, żeby tą płytę odpowiednio odebrać a przy okazji, doceniam także inne albumy.
Jest to tak melodyjne i skoczne, ze przy porządkach się sprawdza jak najbardziej[/quote]
Heh..no tak: Maroned, High Hopes, Cluster one, Keep Talking, A great Day for Freedom itp. Muza do sprzątania pierwsza klasa:) A może by tak posłuchać tego bez akompaniamentu odkurzacza ???
dizney napisał: The Great Gig In The Sky - pomysłodawcą zastosowania wokalizy w utworze był Waters |
Mi się jednak wydaje, ze to na prośbę Alana Parsona Clare Torry znalazła się w studio. Waters wprowadził ją jedynie w treść i atmosferę płyty.
dizney napisał: Co do WYWH to wiadomo, że płyta by nie powstała w takim kształcie (a nawet w ogóle by nie powstała), gdyby nie wzięcie sprawy w swoje ręce przez Watersa. On był pomysłodawcą, motorem i głównym konstruktorem albumu (mówię o strukturze). Gilmour upierał się, by na albumie były "Raving And Drooling" i "You Gotta Be Crazy" |
Pewnie, że by nie powstała. Bo Waters miał kilka niezbyt ciekawych pomysłów, odnośnie SOYCD, np.
Mason: "Roger zaproponował, by porozdzielać kompozycję Shine On, napisać podobnie tematycznie i melodycznie piosenki i powsadzać je w srodek, jednak nie zgodziliśmy się na coś takiego"
Swoją drogą, to można deliberować, czy ten album nie byłby jeszcze bardziej ciekawy i intrygujący z "Raving And Drooling" i "You Gotta Be Crazy" W końcu 3 porządne suity i wish you were here napewno zrobiłyby wrażenie.
dizney napisał: Waters stworzył i przeforsował "Have A Cigar" i "Welcome To The Machine" |
Fakt, tylko nawet nie był w stanie tego zaśpiewać. Stąd Roy Harper, który akurat był pod ręką, bo nagrywał swój album w studio obok.
Poza tym, wpływ na strukturę płyty, to nie wpływ sensu stricto na brzmienie. Ot, inny zestaw piosenek.
A mnóstwo pomysłów dołożył Gilmour(chociażby riffy do Wish You Were Here i Have a Cigar, główna fraza gitarowa w Shine on) no i Wright, który moim zdaniem wiele tu pokazał.
Poza tym, warto jeszce napisać o jednej rzeczy, która, jak twierdzą muzycy miała nieodzowny i dośc zasadniczy wpływ na sukces zarówno TDSOTM jak i WYWH. Zanim albumy zostały nagrane w studio, dany materiał był grany na koncertach, przez co często zmieniały się i same utwory, jak i tekst. Takie "Raving And Drooling" i "You Gotta Be Crazy" katowane były od 1974 roku, by w końcu znaleźć się na płycie Animals. Podobnie było ze suitą Shine on... Więc jak widać, nic nie jest tak dokładnie, czarno na białym...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Eugene
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 20:33, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: A to dziwne, że ta informacja cię zaskoczyła... TDSOTM był pierwszym albumem, na którym wszytkie teksty podiął się napisać Waters ponieważ "mał coś ważnego do przekazania" . |
Wiedziałem, że wkład Watersa w stworzenie tekstów był na TDSOTM był największy, ale nie wiedziałem, że sięgał praktycznie 100%.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 20:57, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: Learning to fly niepoważny ? No może nie traktuje o super egzystencjonalnych sparawach, ale umówmy się, żart muzyczny to to nie jest. |
No piszac 'niepowazny' mialem tez na mysli warste muzyczno-brzmieniowa. Tu sie juz chyba mozna zgodzic, ze utwor brzmi lekko. Podobnie jak moje najbardziej nielubiane 'One Slip', jak i rowniez np. 'Take it back".
Oblivion napisał: A jeśli chodzi o składaka, to Waters nie bral udziału w tym wydawnictwie. Bo niby dlaczego miałby, skoro nie ma go w zespole od ponad 20 lat? |
Tylko ze przez te dwadziescia lat 'zespol' nagral dwie plyty, w tym jedna dobra. a przez okres z Watersem trzynascie plyt, w tym te najwybitniejsze. Mamy co prawda na Echoes... jakies tam proporcje, ale moim zdaniem zawyzone. Od kiedy to niby Learning to fly, Keep Talking czy Marooned naleza do najlepszych utworow Pink Floyd... No moze kieruje sie teraz troche swoja ocena, ale mimo wszystko uwazam, ze na ta plyte moglyby sie kwalifikowac inne utwory. Jednak i tak cieszy np. umieszczenie utworu po ktorym czesto sie jedzie, a mianowicie The Great Gig In The Sky ( jeden z moich ulubionych ), czy tak watersowskiego When The Tigers Broke Free.
Oblivion napisał: W ogóle to składaki nie są dla fanów, tylko dla ludzi, nie mających zbytniego pojęcia o muzyce danego zespołu, a przy okazji nie mających zamiaru kupiwać całej dyskografii czy jakoś specjalnie wgłębiać się w całokształt. Jedyną ciekawostką jest tutajjj zmikoswanie całego SOYCD na oficjalnym wydawnictwie, bo wcześniej tego nie mieliśmy. |
Zgadza sie. I tak czytalem gdzies ze w przypadku Pink Floyd nie moglobyc mowy o 'The Greatest Hits", dlatego jest 'The best of..." SOYCD na Echoes... jest jedynie ciekawostka, bo przy okazji zmiksowania utworu mamy obciete solo gitarowe... Przy utworze Echoes tez jest obciecie. Nieladnie
Oblivion napisał: No i dobrze, tylko zespół nie musi tkwic w miejscu i przedstawiać ciągle tych samych koncepcji, a u Watersa wojna stała się obsesją. |
No ale czemu piszesz o zespole? Kiedy PF stal w miejscu? Tak naprawde plyta o wojnie byla tylko jedna - The Final Cut. I to tez powiedziec ze o wojnie to szerokie pojecie. The Wall byla miedzy innymi o wojnie, ale to byla tylko jeszcze jedna cegla przeciez.... Jezeli chodzi o muzyke to tez TFC nie jest wiernym klonem The Wall. Ja zastoju nie widze.
Oblivion napisał: Heh..no tak: Maroned, High Hopes, Cluster one, Keep Talking, A great Day for Freedom itp. Muza do sprzątania pierwsza klasa:) A może by tak posłuchać tego bez akompaniamentu odkurzacza ??? |
Wymieniles akurat wolniejsza czesc plyty... A diabel tkwi w ( nie takich malych ) szczegolach. Prosze: What Do You Want From Me, Poles Apart, Take It Back, Coming Back To Life, Lost For Words... Pol nastroju, a pol melodyjno-skoczne Dla kazdego cos milego. Bez odkurzacza jeszcze nie probowalem.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 22:38, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Oblivion napisał: A jeśli chodzi o składaka, to Waters nie bral udziału w tym wydawnictwie. Bo niby dlaczego miałby, skoro nie ma go w zespole od ponad 20 lat? |
I tu się mylisz. Nie dość, że brał udział, to jeszcze od niego pochodzi tytuł "Echoes". Gilmour chciał tytułu "Some Of The Parts". Panowie nigdy nie spotkali się przy jednym stole aby omawiać ten projekt, tylko słali do siebie e-maile a za mediatora służył James Guthrie. Utwory zostały wybrane na zasadzie głosowania.
Oblivion napisał:
Jedyną ciekawostką jest tutajjj zmikoswanie całego SOYCD na oficjalnym wydawnictwie, bo wcześniej tego nie mieliśmy. |
A na "Collection Of Great Dance Songs"?
Oblivion napisał:
sheep napisał: Co do takiej plyty jak The Final Cut, nie sadze aby takie cos moglo jeszcze brzmiec lepiej, kiedy to już jest wybitne. |
Wybitne na Watersa, za słaba jak na Pink Floyd, W sumie, w każdej biografii znajdziesz zdania w takim tonie. |
Bardziej podoba mi się stwierdzenie (co niejako widać i na tym forum), że albo ten album się kocha albo nienawidzi. A to na pewno nie jest atrybut dzieła miernego. Poza tym oceny takie wynikały z animozji pomiędzy muzykami w tym okresie a nie z prawdziwej wartości tego albumu. Przypomnę, że w tamtym czasie Rolling Stone dał albumowi maksa - 5 gwiazdek, a Kurt Loder z tego znanego magazynu określił album jako "a superlative achievement" i "rock art's crowning masterpiece". Lata później, przy wydawaniu składanki "Echoes - The Best Of" Gilmour powiedział: "The Gunners Dream", "The Fletcher Memorial Home" i "The Final Cut" były naprawdę wspaniałe. Nie odrzuciłbym takich utworów, ktokolwiek by je napisał (...). To mógł być wspaniały album, ale jest nierówny. Za dużo w nim wypełniacza, bezładnych śmieci pomiędzy utworami."
Oblivion napisał:
dizney napisał: The Great Gig In The Sky - pomysłodawcą zastosowania wokalizy w utworze był Waters |
Mi się jednak wydaje, ze to na prośbę Alana Parsona Clare Torry znalazła się w studio. Waters wprowadził ją jedynie w treść i atmosferę płyty. |
Nie mówiłem, kto zaprosił do studia Clare, tylko kto dał pomysł na uzycie wokalizy (inaczej mielibyśmy utwór całkowicie instrumentalny) . Waters poprosił Parsonsa, aby zaproponował kogoś.
Oblivion napisał:
Pewnie, że by nie powstała. Bo Waters miał kilka niezbyt ciekawych pomysłów, odnośnie SOYCD, np.
Mason: "Roger zaproponował, by porozdzielać kompozycję Shine On, napisać podobnie tematycznie i melodycznie piosenki i powsadzać je w srodek, jednak nie zgodziliśmy się na coś takiego" |
Zaraz, zaraz - przecież właśnie Shine On zostało rozdzielone przez kompozycje Watersa - Have A Cigar i Welcome To The Machine!. To jak nie zgodzili się na to? Waters ich sam przegłosował?
Oblivion napisał:
Swoją drogą, to można deliberować, czy ten album nie byłby jeszcze bardziej ciekawy i intrygujący z "Raving And Drooling" i "You Gotta Be Crazy" W końcu 3 porządne suity i wish you were here napewno zrobiłyby wrażenie. |
Nie wydaje mi się, aby nawet same w sobie dobre utwory, ale nie połączone wspólnym tematem, bez "conceptu" - broniłyby się tak samo. W końcu znakiem firmowym PF były właśnie przemyślane albumy, "concept" albumy.
Oblivion napisał:
dizney napisał: Waters stworzył i przeforsował "Have A Cigar" i "Welcome To The Machine" |
Fakt, tylko nawet nie był w stanie tego zaśpiewać. Stąd Roy Harper, który akurat był pod ręką, bo nagrywał swój album w studio obok. |
A wiesz, dlaczego Gilmour nie zaśpiewał "Have A Cigar" ?
Oblivion napisał:
Poza tym, wpływ na strukturę płyty, to nie wpływ sensu stricto na brzmienie. Ot, inny zestaw piosenek. |
Widzę, że bagatelizujesz wpływ struktury na jakość całego albumu. Można i tak - tylko dlaczego albumy solowe Gilmoura sprzedawały się tak słabo, a Pink Floyd tak dobrze?
Oblivion napisał:
A mnóstwo pomysłów dołożył Gilmour(chociażby riffy do Wish You Were Here i Have a Cigar, główna fraza gitarowa w Shine on) no i Wright, który moim zdaniem wiele tu pokazał. |
Oczywiście, mieli duży wpływ na brzmienie albumu - temu nikt nie przeczy.
Oblivion napisał:
Poza tym, warto jeszce napisać o jednej rzeczy, która, jak twierdzą muzycy miała nieodzowny i dośc zasadniczy wpływ na sukces zarówno TDSOTM jak i WYWH. Zanim albumy zostały nagrane w studio, dany materiał był grany na koncertach |
Tylko, że tak robili od zawsze i jakoś nie przełozyło się to na "jakość" poprzednich albumów (w porównaniu do DSoTM i WYWH).
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|