Okres bez Rogera... |
...to mój ulubiony okres twórczości |
|
12% |
[ 8 ] |
...to jeden z moich ulubionych okresów twórczości |
|
19% |
[ 12 ] |
...po prostu lubię |
|
37% |
[ 23 ] |
...jest mi obojętny |
|
4% |
[ 3 ] |
...jeden z moich najmniej ulubionych okresów |
|
19% |
[ 12 ] |
...rozdział w historii PF, którego w ogóle nie trawię |
|
6% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 62 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
s h e e p
The Hero's Return
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 8:53, 25 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Moze i nie zauwazylem. A rozumiem ze jako funkcyjny moderator juz naprawiles ten feler
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
arcos89
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evilfloyd
Seamus
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radomsko
|
Wysłany: Śro 19:56, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Myślę że okres bez Watersa nie był taki zły... Takie Division Bell czy A Momentary Lapse of Reason to świetne płyty. Nawet przyznam że częściej do nich sięgam...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 19:24, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Division Bell owszem, fajne, ale Momentary Lapse Of Reazon oprócz Learning To Fly reprezentuje ogólnie przeciętny poziom.
W ankiecie: ...po prostu lubię
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pią 19:27, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Moja opinia brzmi:
PF z Watersem było cudowne, DO PEWNEGO CZASU. Jakiego? Do kiedy Waters nie przejmował 90 proc. partii wokalnych (ma wyjątkowo brzydki, skrzeczący głos w porównaniu do kojącego śpiewu Gilmoura) , dopóki nie robił albumów praktycznie sam. Do "Wish You Were Here". Bez niego było ok, było dobrze - ale nie tak jak kiedyś (1967 - 1974)
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Pią 23:33, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Całe szczęście, że nie jest to prawda absolutna tylko Twoje zdanie.
Ja np. uważam głos Rogera (ten z lat do 2000 roku czy nawet do 1992 roku) za głos wspaniały. Pełen bólu i emocji, Gilmour nigdy w życiu nie zaśpiewałby choćby Don't Leavmy Now z takim bólem i przejęciem w głosie. Głos Davida nigdy nie złapał mnie tak za serce jak głos Rogera, nigdy nie oddał takich emocji. Co do The Wall... cóż mogę napisać. Dla mnie album- arcydzieło. Po odejściu Rogera Pink Floyd nie było już 'tym' Pink Floyd. Przynajmniej dla mnie. I piszę to mimo, że lubię (jedynie... albo aż) The Devision Bell. Jednak do The Wall czy The Final Cut (przynajmniej moim zdaniem) baaaardzo mu daleko. O AMLOR (którego nie trawię zresztą- z dwoma wyjątkami) nie wspomnę.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Sob 9:32, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ja w ogóle mam w zwyczaju (co wkurza wiele osób) uważać Wall i FC za solowe dzieła Watersa (bo nimi są, wydane jedyne pod szyldem PF z pomocą jego członków). To trochę jak "Seventh Star" - płyta niby Sabbathów a jednakl Iommi'ego solowa. Prawa rynku i tyle.
Co do głosu: Znów dyplomatyczna odpowiedź Tak! masz rację, głos Watersa miał klimat (tu się zgadzam), w utworach które on komponował. Ale spójrz na wywołane przez Ciebie "DLMN" , gdzie Waters strasznie się męczy w górnych partiach. Oczywiście, to zabieg mający na celu pokazanie "bólu", ale jeśli wokalista się męczy to męczy się i słuchacz. A w "Hey You" (... don't help them to...) wg mnie troszkę przesadził - nie ma tak wysokiego głosu (wręcz niski) żeby to wyciągnąć i znów słyszymy zamiast śpiewu jęczenie i W TYM kawałku mnie to razi akuratnie, i właśnie w wyższych partiach uważam jego śpiew za skrzeczący, nieciekawy.
Gilmour, wiadomo, takie "THDOUL" ze Ściany by nie zaśpiewał tak fajnie jak W, ale weź pod uwagę wczesne utwory PF i te z okresu "TDSOTM". Tajemnicza muzyka, klimatyczna, kojąca (Breathe) - i tu właśnie idealny jest Gilmour. Z tymże Gilmour ma przewagę w tym, że również w bardziej rockowych (żeby nie powiedzieć hard rockowych) kawałkach radzi sobie znakomicie (Young Lust).
Znów jest to kwestią gustu, ale myślę, że można podyskutować na ten temat, ponieważ newsów n/t zespołu raczej będzie i jest mało i wkrótce braknie tematów do rozmów
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Sob 12:51, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Herezja! Herezja!
Ooooo... może jestem inna ale ja się nie męczę przy śpiewie Rogera, wręcz przeciwnie . Jeśli chodzi o Hey You to moim zdaniem jeden z najpiękniej zaśpiewanych utworów, razem ze śpiewam Davida to wielka bomba, która zawsze eksploduje.
Lubię głos Davida i to prawda, są takie utwory w których jest niepowtarzalny. Ale jeszcze bardziej wolę wokal np. Ricka. Us and Them (podobnie jak Echa) to kolejna bomba.
Panowie się świetnie uzupełniali jeśli chodzi o śpiew. Jako przykład mogę podać np. Comfortably Numb- kolejny przykład świetnego uzupełniania się.
David jest lepszym wokalistą od Rogera, ma większe możliwości to prawda. Jednak jego wokal nigdy nie wywołuje u mnie takich emocji jak wokal Rogera, czy nawet Ricka.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
BeBe
Fearless
Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: FAC 51
|
Wysłany: Sob 13:03, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: Gilmour, wiadomo, takie "THDOUL" ze Ściany by nie zaśpiewał tak fajnie jak W |
Rozszyfruje mi ktoś ten skrót ? Nie chce mi się wstawać sprawdzać na płycie.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Sob 13:21, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jak myślę chodzi o The Happiest Days of Our Lives .
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Sob 17:23, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Tak. Waters ma niższy głos i bardziej tam pasuje.
A co myślisz, Szyszunio, o takim "Wearing The Inside Out" (pod kątem wokalu Wrighta) - wg mnie tam Rick wypada rewelacyjnie. (wracamy do tematu, gdyż jest to utwór postwatersowski)
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szalony Gronostay
Fearless
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 3033
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Sob 18:15, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Problem polega na tym, że Waters ma z nim wspólnego więcej niż z JAKIMKOLWIEK innym utworem Floydów po rozłamie
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eugene
Seamus
Dołączył: 13 Lip 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Sob 18:19, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Nie ma żadnego problemu. Kawałek powstał, bądź co bądź, po rozłamie, i o tym okresie traktuje temat.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
smith
Fearless
Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 2573
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ja cię znam
|
Wysłany: Sob 18:59, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
'OKRES BEZ WATERSA'
z tego co mi wiadomo, moje koleżanki/przyjaciółki mają okres bez watersa, wiec nie wiem o co halo?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
|
Powrót do góry |
|
|
|