Którego muzyka darzysz największa sympatią? |
Dave'a |
|
38% |
[ 10 ] |
Rogera |
|
23% |
[ 6 ] |
Nicka |
|
11% |
[ 3 ] |
Ricka |
|
11% |
[ 3 ] |
Syda |
|
15% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 26 |
|
|
Autor |
Wiadomość |
|
Gość
|
Wysłany: Pon 0:18, 30 Sty 2006 Temat postu: Ulubiony członek grupy |
|
|
Banalne pytanie, ale sumie takie tematy też muszą być
Ja zaznaczyłem Dave'a. Ma niepowtarzalny styl gry, swój własny i oryginalny. To raz. Dwa- jest osobą skromną, na tle Rogera wypada jak anioł po prostu
No i ma IMHO najlepszy głos z całej czwórki. I zreaktywował PF, po czym nagrał z grupą AMLOTR i TDB- moje ulubione albumy.
Za to go właśnie lubię- nie wybija się specjalnie z szeregu (skromność), ale zna swoją wartość (umiejętności).
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 3:17, 30 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
W sumie to wypowiem się o każdym członku zespołu, a odpowiedź na pytanie jakoś sama wyjdzie . W tym temacie można powiedzieć zdecydowanie więcej, więc i to uczynię.
Roger Waters - mówcie co chcecie, ja kocham tego człowieka . Teksty, które pisał i utwory, które komponował, nie pozwalają mi przejść obok niego obojętnie. Choć muzyk z niego "tylko" dobry. No, może bardzo dobry Chwalipięta? Zarozumialec? Tak, ale mnie się to podoba . Taki człowiek z charakterem Co prawda "popsuł" ten najlepszy Pink Floyd, ale z drugiej strony praktycznie go stworzył. Poza tym fajny uśmiech w książeczce do Dark Side Of The Moon. Typowy cwaniaczek
David Gilmour - opanowany, raczej przyjemny człowiek. Przesympatyczna buzia . Do tego na koncertach często fajne miny strzelał . Kompozytor dobry, muzyk świetny. Do brzmienia zespołu wniósł chyba najwięcej. Z drugiej strony bardzo mnie ciekawi kto "zaczął" ten spór Gilmour - Waters. Osobiście myślę, że ten drugi, ale gdyby to był Dave, to nie ukrywam, że zawiódłbym się na nim. No i w ogóle ciekawi mnie jak cholera o co poszło. Jednak mimo kłótni nie da się ukryć, że choć nie komponował zbyt wiele (mowa oczywiście o okresie z Watersem), to bez niego idee Rogera byłyby nic nie warte bądź okazałyby się o wiele gorsze. Może Panowie się nie lubili, ale doskonale uzupełniali - świetny kompozytor i świetny muzyk. No i chwała również Gilmourowi, że reaktywował później Pink Floyd. Dzięki temu muzyka tego zespołu była bardziej różnorodna, bo i trudna, i bardzo łatwa, a przyjemna. Znając kawałki z A Momentary Lapse Of Reason tylko z wersji koncertowych stwierdzam, że choć na dzień dzisiejszy płyta jest dla mnie raczej słaba (z wyjątkami - On The Turning Away czy Sorrow), tak The Division Bell to naprawdę dobra robota. Jego również kocham
Richard Wright - klawisze tego człowieka często przyprawiają mnie o dreszcze. Za to, co zrobił w Shine On You Crazy Diamond (szczególnie ostatnie 4 minuty płyty), mógłbym go ucałować . Myślę, że trochę niedoceniany ze wszystkich, nie wiem nawet czy nie najcichszy. Ale prawda - zawiodłem się na nim nawet bardzo, gdy dowiedziałem się jak to naprawdę było z jego odejściem z zespołu. Trochę na Watersa zwaliliśmy, a jednak to nie było tak . Okazuje się jednak, że to właśnie on jest chyba moim ulubionym członkiem Pink Floyd . Nawet sam nie wiem czemu, bo na pewno sama muzyka jaką stworzył nie jest czynnikiem decydującym.
Nick Mason - i on ma także przesympatyczna buzię . Powiem bez ściemniania - lubię go. Po prostu lubię. Bardzo fajnie, że napisał "Moje Wspomnienia", bo choć nie czytałem tego jeszcze, to dowiem się wielu ciekawych szczegółów na temat zespołu, w którym przecież tkwi tyle zagadek. No i ze wszystkich chyba najmniej kontrowersyjny, najmniej sporny. Swoją robotę odwalał po prostu dobrze. Szkoda, że nie komponował więcej, choć Speak To Me uważam za genialne arcydzieło - mówcie co chcecie. No a jego mógłbym również ucałować za perkusję w Time . Również niedoceniany.
Syd Barret - nie ukrywam, że znam jego i jego twórczość najmniej. Ale interesujący typ - tajemniczy. I wielka szkoda, że tak bardzo zapomniany, bo gdyby nie on, wiele osób pewnie nie słyszałoby w ogóle o Pink Floyd. To on wszystko zapoczątkował, to on zaprowadził zespół do pierwszych sukcesów. Nie ukrywam, że bardzo mi żal tego człowieka. Nieobliczalny, chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych (w prawdziwym tego słowa znaczeniu) postaci w muzyce. I mnie nie sposób nie darzyć go sympatią.
Ze wszystkich - chyba jednak Rick
No i skoro juz o członkach zespołu, to na koniec dodam, że na to zdjęcie mógłbym się patrzeć godzinami: [link widoczny dla zalogowanych]
To jest zrobione przed Live 8, tak?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
MtK
Seamus
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 1:17, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wygląda Rozpisuję się ile mogę, póki nie ma wielkiego tłoku na tym Forum. Na Forum Queen takie posty piszę może raz na miesiąc, jeśli nie rzadziej . Zresztą w szkole zawsze powtarzają - "nie liczy się ilość, tylko jakość"
Oczywiście zdanie...
Misiu napisał: tym temacie można powiedzieć zdecydowanie więcej, więc i to uczynię. |
...nie odnosiło się do Twojego postu, tylko do ogólnego wątku tego tematu
MtK napisał: skromnosc Gilmoura jest sztuczna (wg mnie oczywiscie)
|
Nie ukrywam, że również się na tym zastanawiałem. Przechodziło mi to przez myśl. Ale czy ja wiem....raczej fajny z niego facet Nie zapominajmy, że całe kłótnie w Pink Floyd były spowodowane raczej przez Rogera. I to on odszedł, a Gilmour nawet reaktywował zespół, nawet wyrzuconego Wrighta znów przywołał tam, gdzie było jego miejsce (i dalej jest ). A on także był na Ricka wkurzony za to, co robił.
Marcin S. napisał: A to zdjęcie- faktycznie, bardzo piękne, ma swój urok, choć Roger wygląda, jakby opróżnił przed chwilą setkę
|
Hehe Ale za to włosów ma najwięcej jeszcze
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasia
Fearless
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 4458
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork
|
Wysłany: Wto 1:40, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
[quote="Misiu"]W sumie to wypowiem się o każdym członku zespołu, a odpowiedź na pytanie jakoś sama wyjdzie . W tym temacie można powiedzieć zdecydowanie więcej, więc i to uczynię.
Roger Waters - mówcie co chcecie, ja kocham tego człowieka . Teksty, które pisał i utwory, które komponował, nie pozwalają mi przejść obok niego obojętnie. Choć muzyk z niego "tylko" dobry. No, może bardzo dobry Chwalipięta? Zarozumialec? Tak, ale mnie się to podoba . Taki człowiek z charakterem Co prawda "popsuł" ten najlepszy Pink Floyd, ale z drugiej strony praktycznie go stworzył. Poza tym fajny uśmiech w książeczce do Dark Side Of The Moon. Typowy cwaniaczek
Szczerze się z tobą zgadzam nic dodać nic ująć
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 2:28, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi miło
A tak w ogóle - ciekawe czy jest na tym Forum ktoś, kto nie lubi Rogera... Mam na myśli przede wszystkim jego osobowość.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 22:41, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał:
Nick Mason - (....) Szkoda, że nie komponował więcej, choć Speak To Me uważam za genialne arcydzieło - mówcie co chcecie. |
Genialne arcydzieło - ale Watersa! To, jak się okazuje, kolejna legenda, wyprostowana przed kilunastu latami przez Rogera. W wywiadzie dla Phila Rose (zamieszczonego w książce "Which One's Pink?") znajduje się następująca wymiana zdań:
[PR]: Did you name all the titles on "The Dark Side Of The Moon"?
[RW]: Well, I don't know...You tell me what the instrumental pieces are called, and I'll tell you what I know about them.
[PR]: Well, there's "Speak To Me"...
[RW]: "Speak To Me" definitely, yeah. That's a ... it's one of my great regrets that I gave the publishing [rights] on that track to Nick Mason who had nothing to do with any of it.
[PR]: Oh, really?
[RW]: Yeah. He got...he was given that as a little gift for sitting in the corner and playing the drums while we were working on the piece. It's very galling to me when I read how he created this thing, because he was never anywhere near of the machines when it was being done... when I was doing it. Anyway, that's neither here nor there...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 23:17, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: Rozpisuję się ile mogę, póki nie ma wielkiego tłoku na tym Forum. Na Forum Queen takie posty piszę może raz na miesiąc, jeśli nie rzadziej . |
No ja niestety nie mam czasu na rozpisywanie się tutaj, a na forum Queen już nie ma się specjalnie o czym rozpisywać...
Dlatego staram się pisać krótko, ale treściwie.
Misiu napisał: ciekawe czy jest na tym Forum ktoś, kto nie lubi Rogera... Mam na myśli przede wszystkim jego osobowość. |
Nie lubię ludzi jawnie nieskromnych, a Roger się do niech zalicza Zresztą, przecież nie znam gościa osobiście, wiec g***o o nim wiem
Co do skromności Dave'a- może i nie był AŻ TAK skromny, może trochę udawał, ale myślę, że jednak nie wywyższał się.
Roger to chociaż szczerze przyznawał, że to on był "naj.." i w ogóle
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 1:29, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Genialne arcydzieło - ale Watersa! To, jak się okazuje, kolejna legenda, wyprostowana przed kilunastu latami przez Rogera. |
Czytałeś wywiad z Masonem w 'Teraz Rocku'? Tam również jest ten wątek poruszony. Nick mówi, że Roger musiał być w tym czasie nieźle na nich wkurzony, że coś takiego powiedział. To wszystko jego dzieło, Roger upierał się, że to nieprawda, bo zmontowane części w swej prawdziwej postaci (czyli w utworach) są podobno właśnie jego autorstwa. Nie chce mi się jakoś wierzyć, że wszystko Waters sobie montował, a podpisano to na Nicka jako autora. Zresztą - wszyscy znamy Rogera... Tak w ogóle - z którego roku pochodzi owa wymiana zdań?
Marcin S. - rozumiem.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:50, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Nick w wywiadzie z 2000 mówił, że w PF nigdy nie było demokracji i, że żaden członek nie miał równego wkładu w muzykę. Więc bardzo możliwe jest to, że wszystko było ułożone pod "widzimisię" Watersa- także podpisanie Speak To Me.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 17:00, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Osobiście wątpię - wtedy nie było jeszcze otwartego konfliktu i tam praca BYŁA raczej równa. Waters jeszcze nie był aż tak chory na swoje ambicje i nie rządził zespołem, a dopiero zaczynał, gdyż dopiero ta płyta odniosła taki sukces. Speak To Me to dzieło Masona, a to, że Waters powiedział, że to on skonstruował ten utwór, to według mnie znaczy tylko tyle, że albo był na nich bardzo zły (jak powiedział Mason), albo chciał zrobić z siebie jeszcze większego geniusza jakim był/jest.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dizney
Grand Vizier
Dołączył: 07 Paź 2005
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 21:13, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: Tak w ogóle - z którego roku pochodzi owa wymiana zdań? | Książka powstała gdzieś około 1994 roku, wywiad jest wcześniejszy (pytania docierają do Pros And Cons i Waters też mówi o pracy nad operą, której jeszcze nie nazywa).
Roger z Nickiem mieli przez te ostatnie 20 lat najlepsze kontakty, więc nie chce mi się wierzyć, że mówił to tylko w złości. Prawda leży zapewne pośrodku, ale dla mnie jest pewne, że Nick nie jest głównym autorem utworu, choć miał w nim jakiś udział. Pewnie właśnie dominacja Watersa, która wtedy się zaczęła, wynikała właśnie z tego, że stał się on świadomy swego wkładu w DSOtM i roli w grupie. Pozostali też to wiedzieli, dlatego nie protestowali głośno i poddali się władzy "szefa".
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 2:03, 02 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Dizney napisał: Roger z Nickiem mieli przez te ostatnie 20 lat najlepsze kontakty, więc nie chce mi się wierzyć, że mówił to tylko w złości. |
Hmmm....ja bym to może określił "najmniej złe". Roger, o ile się nie mylę, był zły na wszystkich trzech, a wszyscy trzej na niego. Tym bardziej "dzięki" tej całej sprawie sądowej. Gdyby mieli takie dobre stosunki, to Nick nie mówiłby, że niedawno odnowił kontakty z Rogerem, że się trochę zmienił itd.
Dizney napisał: Pewnie właśnie dominacja Watersa, która wtedy się zaczęła, wynikała właśnie z tego, że stał się on świadomy swego wkładu w DSOtM i roli w grupie. |
Moim zdaniem ZACZYNAŁA - jego przewaga zaczęła tak naprawdę zazębiać się na Wish You Were Here. Fakt, że w Dark Side Of The Moon udzielił się najwięcej - napisał teksty i muzycznie w siedmiu utworach, ale tutaj nawet Mason komponował, nie wliczając już Speak To Me. Dlatego TO jest powszechnie największe dzieło PINK FLOYD. Po Wish You Were Here, można by powiedzieć, że to są dzieła Rogera Watersa i Pink Floyd (choć ja tak nie twierdzę, ale przyznasz, że można by?). Fakt, Gilmour trochę pomagał, ale nawet na solowych płytach różnych artystów bardzo często pomaga któryś z muzyków. Na Dark Side Of The Moon, Roger nie rządził. Tak naprawdę, juz oficjalnie, zaczął tuż przed The Wall, gdy grupa decydowała czy wznawia działalność po Animals. Dlatego zdecydowanie wykluczam to, że poddano się władzy "szefa". Owszem, poddano, ale nie w tym czasie, tu były dopiero marne początki konfiktów, takich mało ważnych zresztą.
Zadziwia mnie, jak wy możecie wierzyć bardziej Rogerowi niż Nickowi tym bardziej, że przez tyle czasu wiadomo było, że to Mason jest autorem Speak To Me.
Ach, Dizney, my już chyba w każdym temacie będzie dyskutować.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 18:44, 02 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Misiu napisał: Fakt, że w Dark Side Of The Moon udzielił się najwięcej - napisał teksty i muzycznie w siedmiu utworach, ale tutaj nawet Mason komponował, nie wliczając już Speak To Me. Dlatego TO jest powszechnie największe dzieło PINK FLOYD. |
Trochę się nie zgodzę- za największe dzieło PF uznaje się często Mur, a muzycznie był to praktycznie solowy album Watersa.
Tak więc praca grupowa była takim samym czynnikiem decydującym o powstaniu dzieła jak dominacja RW.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|